Sastre spadł kask - komentarze po 1. etapie Tour de France

Zadowoleni ze startu Tour de France byli Hiszpanie Alberto Contador i Carlos Sastre, dwaj ostatni triumfatorzy Wielkiej Pętli. Dumny z siebie był za to Fabian Cancellara, który nie dał rywalom szans w otwierającej wyścig jeździe indywidualnej na czas.

Na pytanie o to, czy ryzykował, by wygrać tę czasówkę, odpowiedział: - Podjąłem się ryzyka, ale to coś normalnego - przyznał. - Bałem się małej mgły i śliskiej nawierzchni. Ale wiem bardzo dobrze jak jeździ mój rower. Jestem dumny. Ale gdy pokonałem wszystkich ze statusem faworytów, jestem jeszcze bardziej dumny - powiedział.

- Osiemnaście sekund nad Contadorem to naprawdę dobry wynik - przyznał klasę Hiszpanowi, który uzyskał najlepszy czas na jedynym wzniesieniu etapu, skąd na metę pętli w Monako prowadził już tylko zjazd i płaski teren. Tam Szwajcar nadrobił z nawiązką całą stratę.

Początek sezonu nie był jednak dla Cancellary obfity w pozytywne wydarzenia. - Po upadku miałem trudności ze znalezieniem formy. To był trudny okres, ponieważ przez poprzednie trzy-cztery lata sięgałem po poważne zwycięstwa - powiedział o swoim marcowym wypadku, po którym pozbierał się dopiero w czerwcu wygrywając wyścig Dookoła Szwajcarii.

Po zwycięstwie w prologu w Londynie w 2007 Cancellara nosił żółtą koszulkę przez tydzień. Teraz chce ją zachować co najmniej do wtorkowej jazdy drużynowej na czas w Montepellier.

- Nie jestem niezadowolony - powiedział Contador, drugi w klasyfikacji. - Jestem bardzo zadowolony z rezultatu, a Cancellara to wielki mistrz - stwierdził król Tour de France sprzed dwóch lat, o którym wciąż mówi się w kontekście wewnątrzzespołowej rywalizacji z Lancem Armstrongiem. - Zbytnio mnie to nie zajmuje i choć media mówią o konflikcie, relacje w ekipie są dobre. Mamy mocnych kolarzy, jak Levi Leipheimer i Armstrong i postaramy się wygrać Tour. Ja postaram się zmienić trykot - powiedział patrząc na swoją koszulkę w czerwone grochy dla najlepszego wspinacza.

- Dobrze się czułem na rowerze, ale część kasku mi opadła i to mnie trochę trapiło - tłumaczył Carlos Sastre (Cervelo), obrońca żółtego trykotu. - Nie chę powiedzieć jednak, że nie mogłem przyjąć na rowerze pozycji, bo spadł mi kask i przez to straciłem czas. Ale poza tym incydentem, w sumie nieznacznym, odczucia były dobre i nie sądzę, że straciłem wiele czasu do najlepszych - przyznał Hiszpan, który uzyskał czas o 1,06 min. gorszy od Cancellary.

Na spotkaniu z przedstawicielami mediów po swoim występie nie miał złudzeń Armstrong. - Nie założę żółtej koszulki - słusznie zauważył. - Byłem lekko zdenerwowany, ale to logiczne. Będąc roztargnionym trudno o wyluzowanie. Ale jestem zadowolony - przyznał, kończąc ostatecznie swój pierwszym po czterech latach występ w Tourze na dziesiątej pozycji.

Komentarze (0)