Najlepsi kolarze świata już po raz 70. (nieprzerwanie od zakończenia II wojny światowej) spotkają się w belgijskiej Gandawie, by spróbować swoich sił w klasyku: Omloop Het Nieuwsblad. Zawsze kiedy w kalendarzu jeszcze panuje zima, peleton nieco wbrew rozsądkowi postanawia pokazać, że to już czas na rozpoczęcie prawdziwego, wielkiego ścigania. Tak jest i w tym roku.
Niestety, wyścig odbędzie się nieco w cieniu wydarzeń ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jak już informowaliśmy, to właśnie tam odizolowano 350 osób (kolarzy, dyrektorów sportowych, masażystów, mechaników, dziennikarzy), które uczestniczyły w UAE Tour (więcej przeczytasz TUTAJ >>). Powód? Wykryte przypadki koronawirusa w tym gronie. Jedną z osób, która ma zakaz opuszczania hotelu jest Michał Szyszkowski - członek sztabu zespołu Jumbo-Visma. TUTAJ przeczytasz, co nam powiedział >>.
Wąska, kręta i pagórkowata trasa
W Belgii koronawirus oficjalnie już jest, ale ten kraj nie jest uznawany za niebezpieczny. Wszystko wskazuje na to, że sobotni wyścig odbędzie się bez problemów. To ważne, bo jak dotąd ani razu nie zdarzyło się, by Omloop był odwołany. Nieprzerwanie od 1945 roku kolarze spotykają się w Belgii na przełomie lutego i marca.
Przed kolarzami 200 kilometrów wąskiej, krętej i pagórkowatej trasy. Znalazło się na niej kilkanaście kilkusetmetrowych podjazdów o nachyleniu od kilku do nawet prawie 20 procent. To właśnie w tych miejscach faworyci podkręcają tempo w taki sposób, że słabsi kolarze tracą kontakt z coraz mniejszym peletonem.
- Musisz jechać ciągle z przodu, bo chwila nieuwagi i czołówka ci odjeżdża, a jak odjedzie, to już nie ma szans jej dogonić - tłumaczy zeszłoroczny triumfator, Zdenek Stybar.
Piekło z... kapliczką na szczycie
Najbardziej znanym podjazdem jest Kapelmuur. Ten kilometrowy, brukowany odcinek z nachyleniem od kilku do nawet 20 procent jest znany kolarzom doskonale. Tędy wiedzie trasa wielu wiosennych klasyków.
- To piekło z kapliczką na szczycie - mówią zawodnicy.
Zawodnicy rozpoczynają podjazd z rynku miejscowości Geraardsbergen, a kończą przy kapliczce świętej Marii.
To tutaj często dochodzi do ważnych ataków, to tutaj kolarze są weryfikowani: mężczyźni zostają oddzieleni od chłopców. Kolarze osiągną szczyt na mniej więcej 16,5 km przed metą. Ten, kto tutaj osiągnie większą przewagę, może ją dowieźć do końca.
Hat-trick kolarza CCC Team?
Wielką ochotę na hat-trick ma Greg Van Avermaet. Lider polskiego zespołu CCC Team zwyciężał w Omloopie dwukrotnie, w 2016 i 2017 roku. Przed rokiem był drugi. Nic więc dziwnego, że chce wrócić na szczyt.
- Czuję się naprawdę dobrze. Myślę, że w tej części sezonu moja forma jest tak dobra jak w poprzednich latach, jeśli nie lepsza - przyznał najlepszy kolarz "Pomarańczowych".
Jakby tego było mało, GVA będzie miał przy sobie Matteo Trentina. Świetnego Włocha, który w zeszłym roku był również wysoko (9. miejsce), a wielokrotnie dowodził, że uwielbia się ścigać w wiosennych klasykach.
- To, że ścigam się z Gregiem i obaj będziemy liczyć się w końcówkach, jest naszym wspólnym atutem. Od kilku lat liczba zawodników jadących z przodu i liczących się na ostatnich kilometrach, jest mniej więcej podobna. Dlatego posiadanie w tej grupie kolegi z ekipy może wyjść tylko na plus - dodał Trentin.
Oczywiście kolarzom CCC Team nie będzie łatwo. Na starcie pojawi się wielu bardzo mocnych zawodników, m.in.: zwycięzca z 2019 - Stybar, Wout van Aert, Oliver Naesen, Tim Wellens czy Dylan Teuns. Zapowiada się mocne wejście w sezon 2020.
ZOBACZ WIDEO: Prezes Orlenu o wspieraniu sportowców. "Nie chodzi tylko o wizerunek i biznes"