Haussler lubi zimno i deszcz - komentarze po 13. etapie Tour de France

Piątek był drugim deszczowym dniem tegorocznej Wielkiej Pętli. W Barcelonie wygrał na finiszu Thor Hushovd, a w Colmar Heinrich Haussler. Obaj przyznają, że lubią ścigać się w zimnie i w opadach.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

- To z pewnością najpiękniejsze zwycięstwo w mojej karierze. To jest Tour de France! - 25-letni Hushovd, syn Niemca i Australijki, nie mógł po triumfie w Colmar uciec od pytań o narodowość. - To przede wszystkim australijskie zwycięstwo, ale sprawa jest trochę skomplikowana - mówił.

Urodził się i wychował w Australii, a do Niemiec przyleciał, bo były tam lepsze perspektywy na zostanie sportowcem. - Kolarstwo to przede wszystkim Europa. Będąc w Niemczech to logiczne, że jest łatwiej być kolarzem, bo ma się tutejszy paszport. Moje dzieciństwo, rodzina, przyjaciele i przyszłość znajdują się jednak w Australii - powiedział z akcentem z Antypodów.

Jego celem jest start w przyszłorocznych mistrzostwach świata w Melbourne. - W następnym sezonie będę Australijczykiem. To idea, jaką mam już od paru lat, ale mój poprzedni zespół [niemiecki Gerolsteiner] chciał, żebym został Niemcem - tłumaczy.

Dziś Haussler mieszka we Freiburgu i zna świetnie drogi we francuskiej Alzacji, na których odniósł w piątek największy sukces w karierze. - Żyję jakieś trzydzieści kilometrów stąd. To moje miejsce treningowe. Etap jest tym, na który czekałem, bo wiem, że wspinam się dobrze. To świetnie tutaj wygrać - mówi.

Stwierdził, że deszcz i mróz to jego... ulubione warunki do ścigania. Nienawidzi jeździć w upale. Również to był powód, dla którego tak znakomicie zaprezentował się tej wiosny w klasykach. O 11 cm przegrał z Markiem Cavendishem sprint o triumf w Mediolan-Sanremo; był drugi w wyścigu Dookoła Flandrii i czwarty w wyścigu Przez Flandrię.

W piątkowym triumfie miał mu pomóc Sylvain Chavanel, współtowarzysz ucieczki. - Znamy się dobrze od wyścigu Paryż-Nicea i klasyków. Mam dla niego wielki szacunek, ale się nie obawiałem - wyjaśnił Niemiec o australijskim sercu.

Na 50 km przed metą Chavanel nie utrzymał tempa. - Nie dał rady wielkiemu Hausslerowi. Zrobił wszystko co mógł - tłumaczył swojego zawodnika Patrick Lefévère, team manager Quick Step.

- Zdecydowałem się wziąć udział w odjeździe. Byłem mocny od początku wyścigu. Dopadli mnie na najtrudniejszym podjeździe dnia. Nawet gdybym się utrzymał na czele i tak bym nie wygrał, bo on jest znacznie ode mnie szybszy - powiedział Chavanel o Hausslerze.

Hushovd też kontent

O pięć punktów wyprzedził Thor Hushovd w klasyfikacji punktowej Cavendisha. - Wiedziałem, że to będzie możliwe. Był to trudny dzień: zimny i deszczowy, a taka pogoda mi pasuje - mówi kolarz z zimnej Skandynawii.

Nowym liderem klasyfikacji górskiej dzięki atakowi na ostatnim wzniesieniu został Włoch Franco Pellizotti (Liquigas), który wyprzedził Baska Egoia Martineza (Euskaltel-Euskadi).

Niedawno nie pamiętał tak spokojnego etapu w Tour de France Lance Armstrong. W piątek przyznał, że nie może przywrócić w pamięci tak zimnego dnia w Wielkiej Pętli. - Zespoły były jednak solidne i kontrolowały sytuację - mówi Teksańczyk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×