Brąz jedzie do Hellady! - relacja z meczu Grecja - Słowenia

Po dramatycznej końcówce i dzięki "trójce" Antoniosa Fotsisa na 31 sekund przed końcową syreną Grecja pokonała Słowenię 57:56 i zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy.

Grzegorz Grajdura
Grzegorz Grajdura

Wyraźnie zmęczeni całym turniejem Słoweńcy dotrzymywali kroku Grekom przez całą 1. kwartę. Bo choć mistrzowie Europy z 2005 roku pierwsi objęli prowadzenie 5:0, to dwie "trójki" pod rząd Bostjana Nachbara sprawiły, że to Słowenia była z przodu. Jeszcze w 8. minucie koszykarze z Bałkanów wygrywali 13:9, ale kolejne punkty zdobyli dopiero 4 minuty później, przy stanie 23:13 dla Greków.

Zawodnicy z Hellady grali bardzo twardo w obronie, a pod koszem prawdziwe spustoszenie siał Sofoklis Schortsanitis, który w 1. kwarcie zdobył 8 punktów, a w 2. dołożył kolejne 6 przy stuprocentowej skuteczności. Tej zabrakło Słoweńcom, którzy masowo pudłowali rzuty z czystych pozycji. Ich lider Erazem Lorbek trafił w pierwszych 20 minutach 4 z 9 swoich prób, a grający non-stop Jaka Lakovic nie wykorzystał żadnej z 5 okazji. Grecy byli niewiele lepsi i po 1. połowie prowadzili tylko 31:24.

Trzecia część meczu przed dłuższy czas nie przynosiła zmiany tego stanu. W 27. minucie po dwóch skutecznych akcjach Nikolaosa Zisisa koszykarze Jonasa Kazlauskasa powiększyli dystans do 9 „oczek” (38:29), ale do końca kwarty zdobyli zaledwie 4 punkty przy 8 rywali. To pozwoliło Słoweńcom na odzyskanie witalności i niemal całkowite zniwelowanie strat.

Przebudzili się w końcu Lakovic i Samo Udrih, po których punktach było już tylko 45:44. Na dodatek w kolejnej akcji faul w ataku popełnił Vasileios Spanoulis, ale Słowenia nie potrafiła skorzystać z tego prezentu. Podobnie kilka chwil później udało im się dojść rywali na 1 punkt, a drugiego z osobistych Erazem Lorbek już spudłował. To bezlitośnie się zemściło - po 4 rzutach wolnych z rzędu Schortsanitisa Grecy odskoczyli na 51:46, a ostateczny cios zadał Antonios Fotsis, trafiając z ponad 7 metrów na 31 sekund przed końcem. Choć jeszcze na 9 sekund do syreny indywidualne akcje Lakovicia doprowadziły do stanu 57:56, a faulowany 5 sekund później Spanoulis nie trafił żadnego osobistego, to rzut rozpaczy Nachbara z połowy boiska był niecelny.

- W krótkim czasie zrobiliśmy kawał dobrej roboty i jestem dumny z moich zawodników. Wróciliśmy do wysokiego poziomu gry, choć mecz nie był zbyt ładny dla oka. Ale w końcu to mały finał i dla obu zespołów był bardzo ważny - nikt nie chciał odpuścić ani na krok - cieszył się trener Greków, Jonas Kazlauskas.

Grecja - Słowenia 57:56 (16:13, 15:11, 11:13, 15:19)

Grecja: Sofoklis Schortsanitis 23, Ioannis Bourousis 9, Nikolaos Zsis 6, Antonios Fotsis 5, Nick Kalathes 4, Georgios Printezis 4, Vasileios Spanoulis 3, Efstratios Perperogglou 3.

Słowenia: Jaka Lakovic 16, Erazem Lorbek 12, Uros Slokar 9, Bostijan Nachbar 9, Samo Udrih 5, Primoz Brezec 4, Jaka Klobucar 1, Goran Jagodnik 0, Domen Lorbek 0, Jurica Golemac 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×