Amerykanie odpowiedzialni za atak Sportino?

Król strzelców ligi cypryjskiej, gwiazdor uczelni West Virginia State i wielki fan… gier komputerowych, czyli odpowiednio Amerykanie - Anthony Anderson, Ted Scott oraz Robert Jarvis. Oni mają stanowić o ofensywnej sile Sportino w nadchodzącym sezonie. Występy w Europie ma za sobą jednak tylko ten pierwszy, dla dwóch pozostałych będzie to swoista nowość.

Anderson jest z tego grona również najbardziej doświadczonym, a jeśli chodzi o wyniki, jakie osiągał w niższych amerykańskich ligach, to też najbardziej utytułowanym graczem. Opuszczając w 2005 roku uczelnię Massachusetts, był jej drugim najlepszym rzucającym z obwodu w historii (skuteczność 39 proc.). A za czasów występów w Manchesterze Millrats, klubie jednej z wielu klas rozgrywkowych w Stanach, regularnie otrzymywał gro wyróżnień, jak choćby zaproszenia do meczów gwiazd, czy nagrody MVP. Był też ulubieńcem tamtejszych fanów. Jego wizerunek witał kibiców odwiedzających oficjalną stronę internetową drużyny. Równie dobry był dla niego zeszły sezon na Cyprze. W klubie z Laranki szybko stał się gwiazdą, a grę w tamtejszej lidze zakończył z tytułem króla strzelców (17,8 pkt). - Cóż, pozostaje nam mieć tylko nadzieję, że zarówno Anderson, jak i pozostali obcokrajowcy szybko zaadoptują się w naszej lidze, i będą dobrze się w niej prezentować. I niech przyniesie to pożytek zespołowi - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Mariusz Karol, trener Sportino.

Klub ma za sobą jeden z trzech turniejów, jakie zaplanowano do rozegrania przed sezonem. W miniony weekend nie zwyciężając w żadnym ze spotkań zajął w Rewalu ostatnie miejsce. Wysokie porażki 86:104 z AZS-em Koszalin oraz 65:99 z Polpharmą Starogard Gdański, nie martwią jednak szkoleniowca inowrocławian. - Na tym etapie przygotowań nie ma co przejmować się wynikami. Nie mogliśmy wystąpić w najmocniejszym składzie. To też trzeba podkreślić - tłumaczył Karol. - W poniedziałek do zespołu dołączył Sani Ibrahim, na dniach ma przyjechać Przemysław Łuszczewski. Treningi wznowił też Artur Robak, którego ze względu na sprawy rodzinne nie było z drużyną w Rewalu - wyjaśnił dla SportoweFakty.pl Artur Kisielewicz, rzecznik prasowy klubu.

Z dobrej strony w Rewalu zaprezentował się Ted Scott, który w pierwszym meczu rzucił 26, a w trzecim 21 punktów. Potwierdził więc, że nagrody jakimi uhonorowany został na koniec zeszłego sezonu, nie trafiły w przypadkowe ręce. A przecież kilka ich było. On i Robert Jarvis to debiutanci, jeśli chodzi o grę na europejskich parkietach. Oprócz koszykówki, wielką pasją tego ostatniego są gry komputerowe. I ponoć osiąga w nich niezłe wyniki.

A co o strzelcach ze Stanów sądzi Grzegorz Arabas, najbardziej doświadczony z zawodników obwodowych drużyny? - Indywidualne statystyki nie są najważniejsze. Przede wszystkim liczy się wspólne zrozumienie. Każdy z nas będzie pełnił ważną rolę, i aby osiągnąć sukces, musimy się do niej przyłożyć, wykonywać swoje zadania jak najlepiej. Ja dam z siebie 150 proc. - powiedział naszemu serwisowi były gracz AZS-u Koszalin.

Komentarze (0)