Horror na inaugurację - relacja z meczu Unia Tarnów - Cracovia Kraków

Szargana problemami zdrowotnymi Unia Tarnów bardzo chciała przełożenia pierwszego meczu w ramach drugiej ligi grupy C, niestety kierownictwo gości było nieugięte. Cracovia przyjechała dodatkowo zmotywowana ubiegło tygodniowym zwycięstwem nad Unią w Mistrzostwach Małopolski, które rozegrano w tej samej hali co sobotnią potyczkę. W tym wypadku potwierdziła się stara sportowa maksyma mówiąca o tym, że każdy mecz jest inny.

Przed meczem trener gospodarzy Ryszard Żmuda bał się najbardziej o to, że jego zawodnicy mogą mieć duże problemy ze zwycięstwem zwłaszcza jeśli chodzi o walkę na tablicach. Na początku wyglądało to faktycznie lekko rzecz ujmując słabo. Goście szybko narzucili swój styl doprowadzając na początku drugiej kwarty do dziewięciopunktowej przewagi. - Graliśmy falami, świetny początek potem słaby środek i znów trzeba było gonić, być może brakło nam sił - zastanawiał się po meczu trener Cracovii Bogdan Zając. Wtedy to ze strony tarnowian sygnał do walki dali Rafał Sobiło i Jakub Markowski, którzy dwoma trzypunktowymi trafieniami najpierw odrobili straty, a potem wyprowadzili gospodarzy na prowadzenie. O tym, że oba klubu raziły dużą nieskutecznością, a sędziowie odgwizdali tyle błędów kroków, że można by nimi obdzielić ze trzy mecze niech świadczy wynik do przerwy: 26:24 dla "Jaskółek". Warto też dodać, że o takim rezultacie nie decydowała brawurowa defensywa.

Zaraz po przerwie większą ochotę do walki zaczęli przejawiać tarnowianie, z dwóch oczek przewagi po pierwszej połowie zrobiło się trzynaście i wydawało się, że powiększanie przewagi jest tylko kwestią czasu. Wtedy dały znać o sobie problemy zdrowotne oraz kondycyjne młodych "Jaskółek", których średnia wieku nie przekracza 21 roku życia. - Jeden z naszych graczy, Tomek Bryzek jest na antybiotyku od poniedziałku i to, że zagrał, to świadczy o jego dużej charyzmie i zaangażowaniu. Kolejny z naszych Daniel Badeński przestał brać leki wczoraj, z kontuzją stawu skokowego grał Dawid Szewczyk - wyliczał trener Unistów Ryszard Żmuda.

Krakowianie zaczęli gonić wynik, odnalazła się nagle zagubiona skuteczność, a gospodarze seryjnie pudłowali rzuty osobiste. W sumie trafili ich zaledwie dziewięć na dwadzieścia. I kiedy wydawało się, że wszystko zmierza do dogrywki, pod koszem równo z syreną oznajmiającą koniec meczu został odgwizdany faul na Dawidzie Szewczyku. Zawodnik Unii trafił raz i stało się jasne, że tarnowianie tego meczu już nie przegrają. Kluczem do wygranej okazało się wyłączenie dwóch wychowanków Unii reprezentujących obecnie Cracovie Łukasza Łabudy i Dawida Wojciechowskiego, którzy w sumie ugrali sześć punktów. - To była tygodniowa ciężka praca nad wyłączeniem tych graczy. Ten turniej o Mistrzostwo Małopolski dał nam dużo do myślenia, szczególnie jeśli chodzi o przygotowania pod względem taktycznym. Nie chcę się przechwalać, ale wydaje mi się, że gdyby nie te problemy ze zdrowiem to byśmy ten mecz rozstrzygnęli dużo wcześniej - oznajmił szkoleniowiec Unii Tarnów.

Co ciekawe zespół Unii także miał "szpiega" w swoim zestawieniu. Był nim jeden z "antybiotykowców" Tomasz Bryzek, który jeszcze nie dawno grał dla Cracovii, a dziś niemal z łóżka wyskoczył na parkiet. - Moja choroba jeszcze się nie kończy, w przyszłym tygodniu jeszcze będę na lekach, ale chciałem pomóc kolegom. Był to mecz walki, my graliśmy praktycznie ośmiu, większość nas jest chora, ale na szczęście opłaciło się - mówił wyraźnie zadowolony.

Unia Tarnów - Cracovia Kraków 56:55 (9:16, 17:8, 16:10, 14:21)

Unia: Sobiło 18, Kamecki 12, Bryzek 8, D. Szewczyk 8, M. Szewczyk 5, Markowski 3, Badeński 2, Grys 0, Łaszewski 0

Cracovia: Salomon 14, Ostrowski 10, Krawczyk 9, Hajduk 8, Szumełda - Krzycki 6, Łabuda 6, Kumiszca 2, Wojciechowski 0, Pająk 0,

Komentarze (0)