W sobotę PGE Turów Zgorzelec rozpoczyna rywalizację w ekstraklasie koszykarzy. Z jakim nastawieniem do meczu ze Stalą w Stalowej Woli (początek o godz. 18) podchodzi Robert Witka?
- Przede wszystkim od początku zawodów musimy być skoncentrowani. Dzięki temu będziemy mogli realizować swoje przedmeczowe założenia. Jeśli nam się powiedzie, to dwa punkty powinny pojechać do Zgorzelca.
Sezon to nie tylko mecz w Stalowej Woli. Z PGE Turowem masz już trzy tytuły wicemistrza kraju. Powalczycie o zdetronizowanie Asseco Prokomu Gdynia?
- Wiadomo jaką mamy sytuację w lidze i wiadomo jak są rozłożone siły. Po raz kolejny Asseco Prokom będzie zdecydowanym faworytem do złotego medalu, ale my nie zamierzamy ułatwiać rywalom zadania. Otwarcie przyznaję, że my także chcemy grać o najwyższe cele, a więc mistrzostwo Polski. Nie da się ukryć, że w sezonie zasadniczym spotkamy się z zespołami silniejszymi i słabszymi. Aby dojść do finału musimy być zmobilizowani i skoncentrowani w każdym meczu przez cały sezon. Taki jest cel tutaj nas wszystkich.
Czasu na zgranie nie mieliście zbyt wiele. W optymalnym składzie ćwiczyliście niespełna dwa tygodnie.
- Drużyny zgrywają się latami, a my faktycznie mieliśmy raptem trzy dni przed wygranym turniejem Kasztelana we Włocławku. Rozegraliśmy trzy spotkania, w których wygraliśmy z PBG Basket Poznań, Treflem Sopot i przegraliśmy z Anwilem Włocławek. Zgrywanie się będzie następowało podczas spotkań ligowych. Uważam, że mamy na tyle dobry skład, że nie powinniśmy mieć problemów z odnoszeniem zwycięstw. Indywidualne umiejętności powinny nam w tym pomóc.
W turnieju Kasztelan Cup rozgrywałeś świetne zawody. Będziesz liderem zespołu?
- W każdym kolejnym meczu trener wprowadzał zmiany w ustawieniu. W pierwszym meczu przykładowo nie zagrał Michael Wright. Dzięki temu miałem dużo miejsca pod koszem i to wykorzystałem. Cieszę się, że forma jest i mam nadzieję, że będę to kontynuował. Aczkolwiek mamy w zespole sporo dobrych zawodników i siła drużyny będzie rozkładała na poszczególnych graczy.
W hali w Zgorzelcu będziesz mógł liczyć na doping swoich najwierniejszych kibiców?
- Powiększyła mi się rodzina. Mam prawie 4-miesięczną córkę Alicję. Jest jeszcze zbyt młoda, aby w takim hałasie oglądać ojca w akcji, dlatego wraz z żoną Magdaleną będzie zostawała w domu. Mam jednak nadzieję, że na wsparcie syna Filipa (ma 2 lata i 8 miesięcy) będę mógł liczyć.