Niesamowity mecz w finałach polskiej ligi! Jak one to wyciągnęły?

PAP / Wojtek Jargiło / Na zdjęciu: Artemis Spanou (z lewej) i Aleksandra Zięmborska
PAP / Wojtek Jargiło / Na zdjęciu: Artemis Spanou (z lewej) i Aleksandra Zięmborska

Wydawać by się mogło, że limit pecha wyczerpał się w drużynie BC Polkowice. Nic z tego! W 3. meczu finałów Energa Basket Ligi Kobiet obrończynie trofeum straciły ważną zawodniczkę, a pomimo tego... i tak wygrały!

Sam Hitchcock by tego lepiej nie wymyślił. O tym meczu na długo będą jeszcze pamiętać fani Energa Basket Liga Kobiet. Dramaturgią można by obdzielić kilka meczów.

Zacznijmy od... końca. Gdy w końcu skuteczność złapała Artemis Spanou, Erica Wheeler miała koleżankę do gry, która pomogła jej dokonać cud? Tak to chyba można nazwać.

Gdy polkowiczanki w końcu doszły gospodynie, a Greczynka trafiła na 73:70 wydawało się, że emocje opadły. Nic bardziej mylnego. Gdy Natasha Mack zbiła pod atakowanym koszem piłkę wprost w ręce Sparkle Taylor, a ta bez namysłu przymierzyła zza łuku, był remis.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!

Wszyscy na hali wiedzieli, że ostatnią akcję po drugiej stronie weźmie na siebie Wheeler. I tak też się stało. Wymusiła przewinienie, wykorzystała dwa rzuty wolne. Gospodynie miały siedem sekund. I co? Wheeler po chwili przechwyciła kluczową piłkę, dołożyła kolejne dwa punkty i to BC Polkowice jest o wygraną od tytułu.

27 punktów, dziewięć zbiórek, dziewięć asyst - z taką linijką zakończyła mecz numer trzy finałów. A rozpoczęła go od szybkich dwóch przewinień.

Polkowiczanki wygrały pomimo, że Weronika Gajda miała 1/13 z gry, 11 minut na parkiecie spędzić musiała Wiktoria Zasada, bo w pierwszej kwarcie dość poważnie wyglądającej kontuzji doznała Liliana Banaszak.

Ważnej zawodniczce "Pomarańczowych" z dwóch pierwszych meczów finałów coś strzeliło w lewej nodze i nie była w stanie sama opuścić parkietu. Zagrała dwie minuty. Wydaje się, że z powrotem do gry w tej serii może być ciężko...

Gospodynie mają czego żałować. Rozpoczęły mocno, bo od prowadzenia różnicą 15 punktów. Wszystkie atuty miały po swojej stronie, ale pomimo tego dały się złapać, a w końcówce przegonić. 20 punktów Sparkle Taylor, 17 "oczek" i 13 zbiórek Mack - nie wystarczyły.

Mecz numer cztery już w środę. Rywalizacja toczy się do trzech wygranych. Trener polkowiczanek - pomimo wygranej - będzie miał jednak spory ból głowy. Lublinianki zaś stoją pod ścianą. Jak zareagują?

Polski Cukier AZS UMCS Lublin - BC Polkowice 73:77 (25:13, 13:25, 17:11, 18:28)

AZS UMCS: Sparkle Taylor 20, Natasha Mack 17 (13 zb), Magdalena Ziętara 9, Olga Trzeciak 8, Katarina Zec 8, Aleksandra Stanacev 7, Aleksandra Zięmborska 4, Tetiana Yurkevichus 0.

BC: Erica Wheeler 27, Artemis Spanou 15, Bożena Puter 9, Klaudia Gertchen 8, Zala Friskovec 8, Weronika Telenga 4, Weronika Gajda 3, Wiktoria Zasada 3, Sasa Cado 0, Liliana Banaszak 0.

Stan rywalizacji: 2:1 dla BC Polkowice

Zobacz także:
Co z Sochanem w kadrze? Przed Polakami wielki turniej
Final Four ligi ENBL. Znamy finalistów

Komentarze (1)
avatar
Birdmen
12.04.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cienkie te polkowice,a dziewczyny z lublina to chyba nie chca miec zlota bo przegrywaja wygrany mecz na wlasne zyczenie