Heat po tym, jak odebrali przewagę parkietu, wygrywając w Nowym Jorku, stanęli na wysokości zadania i dwukrotnie triumfowali na własnym parkiecie.
Drużyna z Florydy w poniedziałek przejęła kontrolę nad meczem jeszcze przed przerwą, wygrywając drugą kwartę 25:18, a po zmianie stron trzymała popełniających wiele błędów Knicks na dystans.
Gospodarze triumfowali ostatecznie 109:101 i w serii do czterech zwycięstw, prowadzą 3-1. Już tylko krok dzieli ich od awansu do finału Konferencji Wschodniej. To byłaby niesamowita historia.
- To świetnie, że potrafiliśmy utrzymać przewagę własnego parkietu. Ale wiemy, że musimy dokończyć zadanie w Nowym Jorku - studził nastroje w rozmowie z mediami trener Heat, Erik Spoelstra.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie pięściarza. Sędzia musiał przerwać walkę
Kiedy Jimmy Butler jest w składzie Heat, jego drużyna w tej serii jeszcze nie przegrała. Skrzydłowy opuścił jedno spotkanie przez problemy z kostką. Butler w poniedziałek w 42 minuty zapisał przy swoim nazwisku 27 punktów, sześć zbiórek i 10 asyst.
Świetny był też środkowy Edrice Adebayo, autor 23 oczek i 13 zbiórek. Max Strus dodał 16 punktów, a wchodzący z ławki rezerwowych Kyle Lowry zdobył 15 oczek w 26 minut.
Goście popełnili 16 strat i trafili tylko dziewięć rzutów za trzy. Zanotowali też o dziewięć zbiórek mniej. Zawiedli przede wszystkim rezerwowi, którzy dostarczyli drużynie w sumie zaledwie 10 punktów.
Knicks na nic zdały się 32 oczka Jalena Brunsona. Gwiazdor nowojorczyków rozdał też 11 kluczowych podań. RJ Barrett miał 24 oczka. - Musisz wygrać cztery razy, żeby zamknąć serię. Więc jedyne, o czym teraz myślimy, to po prostu następne spotkanie - próbował szukać pozytywów trener Knicks, Tom Thibodeau.
Piąty mecz serii, tym razem w Nowym Jorku, odbędzie się w nocy ze środy na czwartek o godz. 1:30 czasu polskiego.
Wynik:
Miami Heat - New York Knicks 109:101 (31:30, 25:18, 34:33, 19:20)
(Butler 27, Adebayo 23, Strus 16 - Brunson 32, Barrett 24, Randle 20)
Stan serii: 3-1 dla Heat
Czytaj także: Wielki sukces reprezentantów Polski. Awansowali do Euroligi!
Mantas Cesnauskis: 6. miejsce? Sukces bez szastania kasą