(Nie)oczekiwani bohaterowie w kluczowym meczu! WKS Śląsk znów pokazał charakter

PAP / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: radość sztabu szkoleniowego Śląska Wrocław
PAP / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: radość sztabu szkoleniowego Śląska Wrocław

Było 0-3 z perspektywy WKS Śląska, teraz jest już tylko 2-3. Drużyna z Wrocławia znów pokazała charakter - tym razem wygrywając u siebie 82:70. Genialny był Jeremiah Martin, ale równie ważne rzeczy robili Polacy - Jakub Karolak i Aleksander Dziewa.

Jeszcze przed piątym meczem finału PLK okazało się, że WKS Śląsk przystąpi do niego mocno osłabiony - wyłączeni z gry byli bowiem kontuzjowani Łukasz Kolenda, Justin Bibbs i Vasa Pusica. Szansę automatycznie dostali inni.

I pokazali, co potrafią. Bohaterem meczu został zdecydowanie Jakub Karolak. Polak, na którego trener Ertugrul Erdogan w tym sezonie zbyt często nie stawiał, dał w poniedziałek WKS Śląskowi potrzebną iskrę. Grał przez 30 minut, zdobywając w tym czasie 22 punkty. Trafił 6 na 8 oddanych rzutów za trzy. Był kapitalny.

W końcówce spotkania przypomniał o sobie także inny z Polaków - Aleksander Dziewa. Podkoszowy ostatecznie zapisał przy swoim nazwisku 14 oczek i siedem zbiórek, będąc jednym z kluczowych zawodników meczu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna partnerka Arkadiusza Milika zakończyła pewien etap

Gospodarze pokonali Kinga 82:70, obronili własny parkiet i doprowadzili do szóstego spotkania, które odbędzie się 15 czerwca w Szczecinie. Od 0-3 z perspektywy wrocławian, jest już tylko 2-3.

Triumfu Śląska nie byłoby oczywiście bez Jeremiaha Martina. Amerykanin momentalni był wręcz nie do zatrzymania. Trafiał z każdego miejsca na boisku. Czy to za trzy, czy za dwa. Ostatecznie w 38 minut zdobył 29 punktów, pięć zbiórek i pięć asyst, wykorzystując aż 11 na 18 oddanych rzutów z gry, w tym 3 na 6 za trzy.

Jeśli mowa o rzutach za trzy, King trafił w poniedziałek... 3 na 25 takich prób. I dwa takie rzuty w samej końcówce, kiedy wynik był już praktycznie rozstrzygnięty. Tak nie da się wygrać w finale mistrzostw Polski.

Tony Meier przestrzelił wszystkie pięć rzutów za trzy, Bryce Brown był w tym elemencie 1 na 8, a Alex Hamilton 1 na 5. Gościom na nic zdało się po 15 punktów, które wywalczyli wspomniany Hamilton oraz Zac Cuthbertson.

WKS przejął kontrolę nad meczem w trzeciej kwarcie, wygrywając tę partię 24:12. Był w tym meczu na prowadzeniu tylko o niespełna trzy minuty więcej, niż King - ale w tej najważniejszej części spotkania, czyli drugiej połowie. Walka o mistrzostwo Polski zaczyna się na dobre. Drużyna z Wrocławia broni tytułu i pokazuje charakter.

Wynik:

WKS Śląsk Wrocław - King Szczecin 82:70 (14:15, 15:20, 24:12, 29:23)

WKS Śląsk: Jeremiah Martin 29, Jakub Karolak 22, Aleksander Dziewa 14, Donovan Mitchell 7, Ivan Ramljak 5, Artsiom Parakhouski 3, Jakub Nizioł 2, Daniel Gołębiowski 0, Aleksander Wiśniewski 0, Michał Mindowicz 0.

King: George Alexander Hamilton Iii 15, Zac Cuthbertson 15, Bryce Brown 14, Phil Fayne 12, Andrzej Mazurczak 7, Filip Matczak 4, Tony Meier 3, Kacper Borowski 0, Mateusz Kostrzewski 0, Maciej Żmudzki 0.

Stan serii: 3-2 dla Kinga

Czytaj także:
Nowa rola znanego koszykarza. W historycznym finale jest telewizyjnym ekspertem
Gorąco w polskiej lidze. Spory ruch na rynku!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty