Historia wywołuje emocje – zapowiedź meczu Start - Znicz Basket

Znicz Basket do tej pory grał w Lublinie dwukrotnie, ale każde z tych spotkań było niezwykle zacięte. Najpierw zwycięstwo dał rzut równo z końcową syreną Michała Wołoszyna, później niesamowita pogoń w czwartej kwarcie.

Start w obecnych rozgrywkach prezentuje się przeciętnie. Z trzech spotkań ligowych zawodnicy Dominika Derwisza wygrali jedno i zajmują 14. miejsce w tabeli. Lublinianie rozegrali jednak o jedno spotkanie mniej niż rywale. – Bardzo zabolała nas porażka z Sokołem w inauguracyjnej kolejce. Popełniliśmy w tym meczu zbyt dużo błędów – mówi były środkowy Znicza Basket Łukasz Kwiatkowski.

Dla wychowanka Unii Tarnów październik jest miesiące szczególnym. - Każde spotkanie w Lublinie gram z byłymi zespołami. Na początku była drużyna z Łańcuta, później MOSiR, w którym miałem występować, a teraz Znicz Basket – wylicza Kwiatkowski. – Do każdego meczu przygotowuję się identycznie, dlatego nie ma znaczenia z kim gramy. Po porażce z Sudetami nie możemy pozwolić sobie na kolejną stratę punktów, a nasza dyspozycja wygląda coraz lepiej – dodaje środkowy.

Trener Roman Skrzecz w Lublinie będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Takiego komfortu nie ma Dominik Derwisz, któremu brakuje młodzieżowca. Podczas spotkania Pucharu Polski kontuzji doznał Rafał Król, a wcześniej uraz wyeliminował z gry Bartłomieja Karczewskiego. Działacze Startu szukają wzmocnień, jednak skład uda im się uzupełnić najwcześniej dopiero w przyszłym tygodniu. Pod znakiem zapytania stoi również występ Łukasza Jagody, który co prawda rozegrał dwa mecze w barwach lubelskiego zespołu, ale nie ma ważnego kontraktu z klubem.

Pruszkowianie na mecz ze Startem przyjadą opromienieni zwycięstwem w derbach Mazowsza z Tempcoldem. Goście przegrali wówczas różnicą 16 punktów, choć w ich szeregach grało aż 7 zawodników na co dzień występujących w ekstraklasie. – Jeśli w Lublinie zagramy z takim samym zaangażowaniem, to o wynik jestem spokojny. W tym meczu interesują nas tylko dwa punkty – przyznaje obrońca Michał Aleksandrowicz. 20-letni zawodnik rzucił Tempcoldowi 23 punkty (5/5 za 3). W obecnym sezonie popularny „Panda” nie pomylił się jednak zza linii 6,25 trafiając wszystkie rzuty (9/9).

Przed sezonem drużyny spotkały się dwukrotnie, a w obu górą byli podopieczni Romana Skrzecza. Na turnieju w Piasecznie było 84:80, zaś tydzień później w Tarnobrzegu 84:72.

Olimp MKS Start Lublin – Znicz Basket Pruszków (sobota, godzina 18:30)

Komentarze (0)