- Wydaje mi się, że on miał największy wpływ na koszykówkę. Gdyby nie on, nie byłoby LeBrona Jamesa, Kobe Bryanta, czy chociażby Dywane Wade'a - powiedział LeBron James i do tego samego wezwał innych graczy w NBA, którzy noszą na koszulkach 23.
Od przyszłego sezonu lider Kawalerzystów będzie chciał grać z 6 (używa go na treningach - przy. aut.). Jest to dla niego specjalny numer. Taki miał na koszulce na Olimpiadzie w Pekinie, 6 października urodziło się jego pierwsze dziecko, a drugie przyszło na świat w czerwcu, który jest szóstym miesiącem roku.
- Oprócz tego jestem wielkim fanem Juliusa Ervinga. On grał z "szóstką". W liceum miałem na koszulce 32, bo właśnie z takim numerem na koszulce zaczynał Dr. J. - kończy James.
Oprócz niego w lidze jest dwunastu koszykarzy, którzy mają "jordanowski" numer. Są to Stephen Graham (Bobcats), C.J. Watson (Warriors), Marcus Camby (Clippers), Jodie Meeks (Bucks), Devin Brown (Hornets), Toney Douglas (Knicks), B.J. Mullens (Thunder), Lou Williams (76ers), Jason Richardson (Suns), Martell Webster (Trail Blazers), Kevin Martin (Kings) i Wes Matthews (Jazz).
- Byłbym niezmiernie zaszczycony, gdybym miał oddać 23. Dla mnie nie byłoby to żadnego problemu. Mówimy przecież o najlepszym zawodniku z historii - stwierdził Watson.
Nie wszyscy jednak do inicjatywy Jamesa podchodzą w taki sposób jak gracz Wojowników. Toney Douglas z Knicks stwierdził, że to za bardzo nie dotyczy jego osoby, dlatego nie wyrobił sobie jeszcze opinii na ten temat.