Wielkimi krokami zbliża się coroczne święto koszykówki, czyli Weekend Gwiazd ligi NBA. Polska ponownie będzie miała tam swojego przedstawiciela.
Jeremy Sochan zastąpi kontuzjowanego Shaedona Sharpe'a i po raz drugi w karierze weźmie udział w meczu Wschodzących Gwiazd. Jest to wydarzenie dotyczące debiutantów, drugoroczniaków i obiecujących zawodników z zaplecza NBA, czyli G League.
Polak poleciał do Indianapolis od razu po środowym meczu przeciwko Dallas Mavericks. - Dobrze jest być tutaj drugi raz, drugi raz w takim towarzystwie. Dla mnie to kolejne doświadczenie i możliwość spotkania się z najlepszymi zawodnikami w lidze, choć mało czasu na odpoczynek... nawet nie miałem czasu, aby coś zrobić z włosami! - przyznaje Sochan, cytowany przez swoje oficjalne biuro prasowe.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?
Gracz San Antonio Spurs zagra w drużynie, którą poprowadzi Jalen Rose, były zawodnik NBA. Są w niej też m.in. Chet Holmgren i Jalen Williams z Oklahoma City Thunder czy Bennedict Mathurin z Indiana Pacers.
Zasady meczów debiutantów i drugoroczniaków, w którym zagra Sochan są inne od tradycyjnego Meczu Gwiazd. Zawodnicy zostali podzieleni na cztery drużyny (jedna składa się z graczy z G League, czyli zaplecza NBA). Zespoły A i B zagrają ze sobą, tak samo jak C i D. To będą półfinały. W finale zagrają wygrani. Rising Stars odbędzie się w piątek 16 lutego
Dzień później, czyli w sobotę tradycyjnie odbędą się konkursy (umiejętności - Skills Challenge, wsadów oraz rzutów za trzy punkty), a w niedzielę tradycyjnie Mecz Gwiazd.
Sochan życzy też powodzenia kadrze Polski, przed którą mecze w ramach kwalifikacji do EuroBasketu 2025. - Dziękuję wszystkim za kibicowanie. Mam nadzieję, że będzie dużo zabawy, i do zobaczenia już wkrótce! A w międzyczasie życzę powodzenia trenerowi Igorowi Miliciciowi oraz reprezentacji Polski w najbliższych meczach z Litwą i Macedonią Północną! - dodaje Polak.
Zobacz także:
Reprezentant Polski vs kibic. Zobacz, co wydarzyło się po meczu
Stephen Curry znów to zrobił! Co za rzut na zwycięstwo!