Wielkie brawa za czwartą wygraną! - relacja z meczu Wisła Can-Pack Kraków - Beretta Famila Schio

Kolejne znakomite spotkanie rozegrały koszykarki Wisły Can-Pack Kraków, które tym razem pokonały we własnej hali wicemistrzynie Włoch, zespół Beretta Famila Schio, 83:72. Była to czwarta wygrana podopiecznych trenera José Ignacio Hernándeza, która daje Wiśle samodzielne prowadzenie w grupie!

Piotr Kostogrys
Piotr Kostogrys

Początek meczu nie wskazywał na sukces wiślaczek, gdyż włoski zespół od pierwszych minut pokazywał, że nie przez przypadek był liderem grupy po trzech kolejkach. Famila objęła prowadzenie 5:0 i choć wiślaczki zdołały odrobić te straty (8:7), to końcówka I kwarty należała wyraźnie do Włoszek.

Kiedy na początku II kwarty, w półtorej minuty, krakowianki zdobyły sześć punktów z rzędu, trener gości Sandro Orlando, natychmiast poprosił o przerwę na żądanie. Niewiele to dało, bo po chwili z dystansu trafiła Kateřina Zohnová i mieliśmy remis (25:25). I kiedy wydawało się, że Wisła wyjdzie na właściwy rytm gry kolejne minuty znów należały do zespołu z Włoch. Teraz to niezwykle silna Mudju Ngoyisa oraz bardzo dobrze grająca Nicole Antibe seryjnie zdobywały punkty i z remisu zrobiło się 25:32, a na przerwę Famila schodziła z siedmiopunktową przewagą (36:43). Nic jednak dziwnego, bo rywalki znakomicie radziły sobie w defensywie, niezwykle mocno zacieśniając strefę podkoszową, a w ataku wchodziły w wiślackie pole trzech sekund niczym w przysłowiowe masło.

Gdy w III kwarcie przewaga Włoszek wzrosła do 11 punktów (40:51) wydawało się, że Wisła dozna pierwszej porażki. Wtedy jednak do pracy wzięła się niesamowita dziś Marta Fernández, która na spółkę z Liron Cohen, szybkimi akcjami i znakomitymi przechwytami rozbijała całą koncepcję gry Familii. Na cztery minuty przed końcem tej kwarty Wisła przegrywała więc już tylko 50:53, by minutę później objąć prowadzenie 55:53. Tego nie oddała już zresztą do końca spotkania, a w tym miejscu warto odnotować ważną zmianę, jaką właśnie w III kwarcie dała Agnieszka Majewska. Często niedoceniania zawodniczka zdobyła kilka ważnych punktów. Po przerwie znakomicie radziła sobie też Janell Burse, która była nie do powstrzymania pod koszem rywalek.

W wiślackiej hali wzmógł się niesamowity doping, co bardzo chwalił po meczu trener José Ignacio Hernández, a to co dotychczas Włoszkom się udawało, przestało działać zupełnie. Dystansowe rzuty wykręcały się z kosza, a akcje pod niego kończyły się niecelnymi rzutami. Nawet najlepsza we włoskiej ekipie Nicole Antibe nie potrafiła trafić żadnego z osobistych, a Wisła podwyższała swoją przewagę. Szybkie akcje Fernández, Cohen i Castro niszczyły defensywę Familii, a ważna trójka Cohen pozwoliła Wiśle wyjść na prowadzenie 77:64. Wprawdzie do końca meczu zostało ponad pięć minut, ale takiej przewagi mądrze grająca Wisła już nie roztrwoniła. Końcówka III i cała IV kwarta to był popis gry Wisły Can-Pack, która zdecydowanie lepiej wytrzymała trudy tego ciężkiego meczu.

Czwarte zwycięstwo stało się więc faktem, a Wisła jest na jak najlepszej drodze, aby zakończyć całą pierwszą fazę rozgrywek z kompletem zwycięstw. Za tydzień pod Wawel przyjeżdża bowiem najsłabsza drużyna grupy, chorwacka Gospić, i ciężko wyobrazić sobie, aby rozpędzone wiślaczki nie zwyciężyły po raz piąty!

Wisła Can-Pack Kraków - Beretta Famila Schio 83:72 (16:25, 20:18, 26:16, 21:13)

Wisła Can-Pack: Fernández 17 (1x3, 13 as., 6 prz., 1 bl.), Cohen 17 (3x3), Burse 16 (12 zb.), Castro 14, Majewska 8 (1 bl.), Zohnová 6 (1x3), Kobryn 5.

Beretta Famila: Antibe 17 (8 zb.), Ngoyisa 16, Coleman 10, Moro 8 (5 zb., 3 prz.), Macchi 8, Masciardi 7 (4 st., 3 prz.), Ress 4, Sauret-Gillespie 2, Nieuwveen 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×