Choć kilka poprzednich meczów wiślaków, nawet z czołowymi zespołami II ligi, było wyrównanych, to wszystkie kończyły się porażkami. Ta koszmarna passa wpłynęła na postawę gospodarzy, którzy ruszyli zaciekle od samego początku spotkania z młodzieżowcami ze Stalowej Woli. I można stwierdzić, że motywacja do wygranej wśród wiślaków była na maksymalnym poziomie. I tym razem bynajmniej im nie przeszkadzała.
Już zresztą pierwsza akcja i trzypunktowy rzut Łukasza Pająka, który mierząc 205 cm nie specjalizuje się w rzutach dystansowych wskazywała, że ten mecz będzie inny. I choć pierwsze 5 minut było wyrównane (11:10), to od tego momentu wiślacy zwyczajnie "odjechali" rywalom. Zresztą wychodziło im w tym spotkaniu niemal wszystko. Dość powiedzieć, ale zaliczyli m.in. 90% skuteczność z rzutów osobistych (19 celnych, na 21 prób), co dotychczas im się nie zdarzało.
Zwłaszcza w II kwarcie wiślacy rozbili swoich przeciwników, którzy pierwsze punkty zdobyli dopiero w szóstej minucie kwarty, kiedy pomału zanosiło się na to, że zakończą ją... bez punktów.
Po przerwie ambitni goście zagrali lepiej, mecz się wyrównał, ale i gospodarze nie walczyli aż tak zaciekle. Koszykarze Wisły mocniej przycisnęli jeszcze tylko w samej końcówce gry, wygrywając ostatnie pięć minut w stosunku 20:5, a cały mecz różnicą aż 42 punktów.
Wisła Kraków - OSSM PZKosz Stalowa Wola 97:55 (25:13, 26:7, 19:16, 27:19)
Wisła: Pająk 19 (1x3, 10 zb.), Czepiec 19 (12 zb., 8 prz., 2 bl.), Dwernicki 18 (2x3, 9 as.), Depta 10, Eliasz-Radzikowski 9 (1x3), Haszczak 8, Dudziewicz 8, Stec 6 (2x3).
OSSM PZKosz: Lewandowski 15 (1x3), Osiakowski 14 (3 as.), Dusidło 8 (2x3, 8 zb., 1 bl.), Smerdzyński 7, Konieczny 6 (2x3), Gąska 3, Chmielnicki 2, Buszta 0, Szupemak 0, Baran 0, Prawica 0, Juniak 0.