Milija Bogicević (trener Polpharmy Starogard Gdański): To był dobry mecz, który zobaczyli kibice w Stalowej Woli. Może w tych zawodach nie padło dużo punktów, ale my przede wszystkim nastawiliśmy się na twardą obronę. Czasem to jest dużo lepsze niż zdobywanie bardzo dużej ilości oczek. Z bardzo dobrej strony pokazał się Tony Weeden, a w Stali Marek Miszczuk. Obaj brylowali w ataku. Założyłem przed tym pojedynkiem, że moi chłopcy nie mogą pozwolić Stalówce rzucić dużo punktów. W każdej potyczce wygranej w Stalowej Woli rzucili 70 oczek. Przegraliśmy na deskach, a jesteśmy jednymi z lepiej zbierających drużyn w lidze. To na pewno szczęśliwe zwycięstwo. Szkoda, że przez własne błędy doprowadziliśmy do tak nerwowej końcówki, gdyż już prowadziliśmy nawet 12 punktami, a w ostatniej kwarcie 9. Zrobiliśmy zbyt dużo strat i pozwoliliśmy Stali nas dogonić.
Tomasz Ochońko (Polpharma Starogard Gdański): Po tym co powiedzieli trenerzy ciężko jest cokolwiek dodać. Cieszymy się bardzo z chłopakami z wygranej. Tony Weeden rozegrał bardzo dobre zawody w ataku i dzięki temu nam było dużo łatwiej grać w defensywie. On zdobywał punkty, a my skupialiśmy się na twardej obronie. Wypełniliśmy założenie, aby zatrzymać Stal na granicy 70 oczek. Udało się nam to. Cieszymy się z tego zwycięstwa, gdyż wiemy jak boli taka porażka w końcówce. W podobnych okolicznościach przegraliśmy w Jarosławiu ze Zniczem. Nie pozostaje nam nic innego jak cieszyć się przez chwilę, a potem musimy zacząć przygotowywać się do kolejnej konfrontacji z Polonią 2011 Warszawa. Będzie ona taka samo ważna jak ta sobotnia ze Stalówką.
Bogdan Pamuła (trener Stali Stalowa Wola): Cóż przegraliśmy te zawody ostatnią akcją. Nie zdołaliśmy zrealizować jednego zadania, które było postawione na ten pojedynek, czyli zatrzymanie Tonego Weedena. Próbowałem kryć tego gracza kilkoma zawodnikami, ale robiliśmy błędy zwłaszcza przy kryciu na obwodzie. Na innych pozycjach było lepiej, ale na obwodzie pozostawiliśmy mu zbyt dużo luzu. Ciężko było znaleźć takiego koszykarza, który by go zatrzymał. Jego postawa w tych zawodach była rewelacyjna. Trafił aż 10 razy za trzy punkty. Praktycznie zdobył połowę punktów całego zespołu. Wiadomo, że nie jeden gracz wygrywa mecz. On akurat wygrał końcówkę. Cieszę się, że mimo wszystko zagraliśmy z charakterem i nie załamaliśmy się, mimo że przegrywaliśmy już kilkoma punktami. Są jeszcze drobne błędy w organizacji gry przy bardzo dobrej obronie, którą nam postawiła w tej potyczce Polpharma. Taki jest basket. Cieszę się, że potrafimy nawiązać równorzędną walkę z takimi ekipami jaką jest Polpharma. Musimy w dalszym ciągu pracować, aby poprawić te drobne elementy w obronie jak i w ofensywie. Dobry mecz zagrał Marek Miszczuk, który pociągnął drużynę w pierwszej części spotkania. To może też niekorzystnie wpłynęło na pozostałych zawodników. Marek czuł się swobodnie, ale inni stanęli. Gdyby to się rozłożyło po równo, to byłoby korzystniej. W drugiej połowie większa ilość gracz brała udział w ofensywnym graniu. Szkoda, że zadecydowała ostatnia akcja w mecz. Podobnie było w Inowrocławiu ze Sportino. Mogliśmy ten pojedynek rozegrać w dogrywce. Wtedy karty mogłyby być jeszcze otwarte.
Marek Miszczuk (Stal Stalowa Wola): Szkoda tego spotkania, szczególnie ostatniej akcji. Myślami byliśmy już chyba w dogrywce. To się na nas troszeczkę zemściło. W przeciągu całych zawodów także popełniliśmy sporo błędów, które zaważyły o takiej końcówce. Gratuluje Polpharmie wygranej. Trzeba zapomnieć o tej porażce i skupić się na kolejnych pojedynkach. Następną ligową potyczkę zagramy w Kołobrzegu z Kotwicą i musimy zrobić wszystko, aby tam wygrać.