Nie będzie trzeciego z rzędu sezonu Karola Gruszeckiego w PGE Spójni Stargard. W kuluarach mówiło się już o tym od pewnego czasu. Trener Sebastian Machowski widział go w składzie, klub złożył mu ofertę, ale "Grucha" wybrał inaczej.
Anwil Włocławek w dwa dni zyskał mocno na swojej krajowej rotacji. Przypomnijmy, że w środę ogłoszono powrót Michała Michalaka, a teraz dodano Gruszeckiego. To momentalnie zmieniło potencjał drużyny "Rottweilerów".
- Jestem bardzo zadowolony, że kolejny sezon spędzę we Włocławku. Kibice w Hali Mistrzów zawsze zapewniają fantastyczną atmosferę. Świetnie będzie mieć ich teraz po swojej stronie - przyznał 35-latek (za kkwloclawek.pl).
Zadowolenia z polskiej części składu Anwilu na sezon 2024/2025 nie krył też prezes Anwilu. - Michalak, Petrasek, Łączyński, Gruszecki, Łazarski, Sulima - nie zamieniłbym tego zestawu Polaków na żaden inny funkcjonujący w naszej lidze - powiedział Łukasz Pszczółkowski.
- Gratuluję wyboru wszystkim tym zawodnikom i zapewniam, że jako organizacja dołożymy wszelkich starań, żeby stworzyć im najlepsze warunki do pracy. Przed nami wysokie wymagania, ale też oddanie i wsparcie kibiców. Gracze to wiedzą i dlatego tutaj są - dodał.
Gruszecki w ostatnim sezonie notował średnio 8,3 punktu, 2,7 zbiórki i 1,3 asysty na mecz - pod względem statystycznym były to dla niego najgorsze rozgrywki ośmiu lat, gdy występował w zespole z Zielonej Góry. Nie zmienia to jednak faktu, że "Grucha" to nadal wartościowy zawodnik.
W Anwilu pewnie wystąpi w roli zadaniowca. Liderów trzeba szukać w osobach Michalaka czy zawodników zagranicznych, których we Włocławku jeszcze nie ma... za wyjątkiem jednego - Justina Turnera.
Transfery Michalaka i Gruszeckiego sprawiły, że "Rottweilery" wróciły tak naprawdę do gry, bowiem bez wartościowej polskiej byłoby ciężko walczyć o najwyższe cele w Orlen Basket Lidze.
Zobacz także:
Transferowy hit Anwilu Włocławek!
King Szczecin pochwalił się nowym środkowym. "Pokazali, że we mnie wierzą"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wakacje Sabalenki. Co za widok!