Panathinaikos Ateny - Maroussi Ateny
Panathinaikos w ostanim czasie przeżywa wyraźny kryzys. Dwie kolejki temu uległ bowiem w wyjazdowym meczu ekipie ARIS’u Saloniki. Kilka dni temu nie sprostał również w euroligowym meczu drużynie ze Sieny. Tym razem z kolei w derbach Aten lepsza od mistrzów Grecji okazała się ekipa Maroussi. Od samego początku spotkanie nie układało się po myśli gospodarzy. Ekipa gości nie odpuszczała żadnej akcji i konsekwentnie punktowała przeciwnika. Klasą dla samego siebie był wówczas Kostas Haralambidis (15 pkt, 4as). Grek wymuszał sporo fauli na graczach Panathinaikosu a także świetnie punktował zza linii 6,25 m. Jednak gospodarze mogli tego dnia liczyć na duet Sarunas Jasikevicius (10 pkt) - Vassilis Spanoulis (19 pkt, 5 as). Szczególnie akcje tego drugiego przynosiły sporo punktów ekipie mistrza Grecji. Oprócz tego Grek również znakomicie rozdzielał piłki do swoich partnerów. Litwin z kolei ze zmiennym szczęściem próbował swoich sił na obwodzie. Zupełnie nieudany mecz w ekipie gospodarzy zaliczył Winston Kennedy. Amerykanin nie potrafił przebić się przez szczelną obronę gości. W dalszej fazie meczu prawdziwe show rozpoczął grecki center ekipy Maroussi Dimitris Mavroidis (20 pkt), który był nie do zatrzymania dla przeciwnika w polu 3 sekund. To właśnie głównie na nim opierała się gra gości. W trzeciej odsłonie wydawało się, że mistrzowie Grecji poczuli wiatr w żagle i powrócą do wyśmienitej gry, którą wcześniej prezentowali. Nic jednak bardziej złudnego, gdyż w kolejnej kwarcie gospodarze zaczęli popełniać kolejne błędy. Straty przeciwnika znakomicie wykorzystała ekipa Maroussi. Po raz kolejny dał o sobie znać Mavroidis. Sama końcówka spotkania była jednak zacięta i bardzo nerwowa. Presję lepiej wytrzymali goście i to właśnie oni mogli cieszyć się z 8 zwycięstwa w tym sezonie. Ostatecznie na tablicy świetlnej widniał rezultat 89:93. Niewątpliwie wygrana ekipy Maroussi nad Panathinaikosem stanowi ogromną niespodziankę. Należy podkreślić, iż drużyna mistrza Grecji niemalże nie przegrywa na własnym terenie. Porażka może nie jest sama w sobie tragedią, ale niewątpliwie sygnalizuje, że podopiecznym Zeljko Obradovica będzie niezwykle trudno w bieżącym sezonie powtórzyć sukces sprzed roku, szczególnie w rozgrywkach euroligowych.
Olympiakos Pireus - Olympia Larissa
Mecz rozpoczął się niezwykle udanie dla ekipy gospodarzy. Olympiakos szybko zyskał sobie sporą przewagę i wydawało się, że będzie kontrolował wynik. W pierwszej kwarcie bowiem gracze z Pireusu prowadzili już nawet 19:8. Wynik próbował jeszcze ratować Fanis Koubouras (16 pkt, 4 as), ale był on osamotniony w swoich poczynaniach. W efekcie gospodarze schodzili z parkietu po pierwszych 10 minutach prowadząc 20:11. Druga odsłona meczu to jednak popis obu ekip w ataku. W drużynie gości przebudził się wreszcie Giorgos Tsiaras (20 pkt), który trafiał niemalże wszystkie piłki z każdej strefy boiska. Jego indywidualne popisy siały spustoszenie w szeregach gospodarzy. Pod koniec kwarty Olympiakos zacieśnił jednak obronę i poprawił również grę w ataku. Znakomicie grał wówczas Marc Jackson (14 pkt). Amerykański środkowy ekipy z Pireusu po słabszym początku spotkanie w końcu znalazł receptę na niezłą obronę gości. Trzecia kwarta to jednak popis fatalnej gry gospodarzy w ataku. Tę strzelecką niemoc drużyny wicemistrza Grecji znakomicie wykorzystała ekipa przyjezdnych. Za sprawą świetnie dysponowanego tego dnia Tsiarasa goście zdobyli 7 punktów z rzędu niwelując straty do zaledwie 3 "oczek". Fatalną grę gospodarzy przerwał dopiero Giorgos Printezis (7 pkt, 5 zb). Co ciekawe drużyna z Pireusu swoje pierwsze punkty w tej kwarcie zdobyła po upływie niemalże 5 minut gry. Jednak od tego czasu wicemistrzowie Grecji przełamali się i znacznie ograniczyli poczynania przeciwników. Najpierw skuteczną akcją 2+1 popisał się Grek Panagotis Vasilopoulos (7 pkt), potem kolejne punkty rzucił Jackson i gospodarze w rezultacie schodzili po 3 odsłonie z przewagą 8 "oczek". Czwartą kwartę lepiej rozpoczeła ekipa przyjezdnych, która doprowadziła nawet do remisu i w pewnym momencie zapachniało sensacją. Jednak wtedy sprawy w swoje ręce wziął Kostas Vasiliadis (10 pkt, 5 zb), który raz po raz punktował przeciwnika. W końcówce losy spotkania próbował jeszcze odwrócić Koubouras, ale jego akcje w zdecydowanej większości nie przynosiły zamierzonego efektu. Wynik meczu ustalił rzutem za 3 punkty Mirza Kurtovic (9 pkt). Ostatecznie Olympiakos pokonał Olympię Larissę 65:61. Zwycięstwo może cieszyć, ale na pewno nie styl w jakim zostało odniesione. Gospodarze w drugiej połowie spotkania rzucili zaledwie 24 punkty. W ekipie przyjezdnych z powodu kontuzji cały mecz na ławce rezerwowych przesiedział jeszcze świeży nabytek Larissy Mike King. Olympiakos traci już tylko 1 punkt w tabeli greckiej ekstraklasy do Panathinaikosu Ateny.
AEL Larissa - AEK Ateny
Drużyna AEL Larissa przystępowała do meczu z AEK Ateny pod wodzą nowego szkoleniowca Giorgosa Kalafatakisa. Chociaż faworytem spotkania wydawała się mimo wszystko ekipa przyjezdnych, to gospodarze ani na moment nie mieli zamiaru odpuścić tego meczu. Twarda walka i mało błędów własnych zaowocowały. AEL odniósł ważne zwycięstwo i nadal ma realne szanse na awans do fazy play-off. W spotkaniu prawdziwe show zafundował swoim kibicom Billy Keys. Amerykański rzucający ekipy z Larissy zanotował na swoim koncie aż 42 punkty, w tym 9 razy trafił zza linii 6,25 m. Jego wyczyny były wręcz niewiarygodne. Co ciekawe Amerykanin rzucił niemalże połowę punktów całej drużyny. W ekipie przyjezdnych próbował walczyć Alexis Kiritsis, ale nie miał on najmniejszych szans w pojedynku z Keysem.
Panionios Ateny - ARIS Saloniki
Kolejne zwycięstwo zanotowała na swoim koncie drużyna ARIS’u Saloniki . Po wygranej w poprzedniej kolejce z Panathinaikosem gracze z Salonik poszli za ciosem i tym razem ograli kolejnego groźnego rywala jakim niewątpliwie jest ekipa Panioniosu. W drużynie gospodarzy najlepiej zaprezentował się Brad Newley, który jednak nie uchronił swojego teamu od porażki. Gości natomiast do zwycięstwa poprowadził Jeremiah Massey. Amerykański skrzydłowy, który najlepiej czuje się w walce pod koszem, znakomicie radził sobie właśnie w polu 3 sekund. Na wyróżnienie zasługuje również rzucający ekipy przyjezdnych Bracey Wright. Gospodarze przegrali spotkanie, gdyż całkowicie nie funkcjonował obwód. Panionios trafił zaledwie 2 trójki w całym meczu.
Wyniki 18. kolejki ESAKE:
Olympiakos Pireus - Olympia Larissa 65:61
AGOR Almeco - Egaleo 73:69
Panathinaikos Ateny - Maroussi Ateny 89:93
AEL Larissa - AEK Ateny 86:78
Panellinios Ateny - AEP Olympiada Patron 101:75
PAOK Saloniki - Kolossos Rodos 90:79
Panionios Ateny - ARIS Saloniki 61:73