Przystawka przed daniem głównym - tak w skrócie można podsumować czwartkowy pojedynek z Azerbejdżankami. Polki były wielkimi faworytkami i w pełni wywiązały się ze swojej roli.
18 punktów wywalczyła Stephanie Mavunga, a 15 oczek i 10 zbiórek dołożyła Kamila Borkowska.
Trener Biało-Czerwonych Karol Kowalewski swobodnie rotował drużyną, a bał się jedynie o... spadek intensywności gry. Częste zmiany nie wybijały jednak naszych zawodniczek z uderzenia. Ciężko też mówić, żeby spadał poziom koncentracji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent
Spokojnie, pewnie i wysoko - takie były założenia i udało się je zrealizować w pełni. 17 zbiórek w ataku, 32 rozdane asysty i tylko sześć strat. Takimi statystykami można się chwalić, ale już za trzy dni o powtórkę będzie bardzo ciężko.
Dlaczego? Kolejne spotkanie Biało-Czerwone rozegrają już w niedzielę (10 listopada, godz. 20:30), a wtedy poprzeczka będzie zawieszona naprawdę wysoko. Rywalkami naszych koszykarek będą Belgijki, czyli aktualne mistrzynie Europy. Trzeba jednak przypomnieć, że Polki w pierwszym meczu wygrały w Antwerpii 67:62.
Biało-Czerwone po trzech meczach eliminacji Women EuroBasket 2025 mają bilans 2-1.
Polska - Azerbejdżan 105:51 (32:16, 32:15, 20:10, 21:10)
Polska: Stephanie Mavunga 18, Kamila Borkowska 15, Anna Makurat 14, Anna Pawłowska 13, Weronika Telenga 12, Anna Jakubiuk 9, Klaudia Gertchen 9, Aleksandra Wojtala 6, Liliana Banaszak 4, Weronika Gajda 3, Julia Niemojewska 2, Aleksandra Parzeńska 0.
Azerbejdżan: Alexandra Mollenhauer 24, Arika Carter 17, Deniz Gokcol 3, Tatyana Deniskina 3, Angelina Ismayilova 2, Ela Nur Gokcol 2, Dina Ulyanova 0, Salminaz Ramazanli 0, Silan Akbingol 0, Sitara Abbasova 0.