Anthony Davis skompletował potężne double-double (31 punktów, 14 zbiórek), ale Los Angeles Lakers nie wygraliby w sobotę, gdyby nie genialny LeBron James.
Czterokrotny mistrz NBA, który 30 grudnia będzie świętować 40. urodziny, uciszył kibiców w Nowym Orleanie i przesądził o sukcesie Jeziorowców.
James trafił za trzy, doprowadzając do stanu 98:97, a chwilę później zrobił to samo, dając swoim Lakers cztery punkty zaliczki (101:97). Przymierzył zza łuku na 37,1 sekundy przed końcem meczu. Goście z Kalifornii triumfowali ostatecznie 104:99, notując już dziewiąty sukces w tym sezonie.
ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji
LeBron nie zdołał kontynuować swojej historycznej serii z triple-double (skompletował cztery z rzędu), ale w sobotę wywalczył solidne 21 punktów, siedem zbiórek oraz pięć asyst. Pierwszoroczniak Dalton Knecht dorzucił 27 oczek.
Pelicans, osłabieni brakiem swoich liderów, m.in. Ziona Williamsona, przegrali już dziesiąty raz w swoim czternastym występie.
De'Aaron Fox w poprzednim spotkaniu rzucił 60 punktów. Teraz zanotował niewiele słabszy występ - zdobył aż 49 oczek, a jego Sacramento Kings ograli Utah Jazz 121:117.
Wyniki:
Charlotte Hornets - Milwaukee Bucks 115:114 (33:39, 26:24, 27:27, 29:24)
(Ball 26, Bridges 19, Green 15 - Prince 23, Antetokunmpo 22, Portis 21)
Boston Celtics - Toronto Raptors 126:123 po dogrywce (28:26, 28:28, 30:31, 28:29, 12:9)
(Brown 27, Tatum 24, White 18, Horford 18 - Poeltl 35, Barrett 25, Boucher 15)
New Orleans Pelicans - Los Angeles Lakers 99:104 (30:21, 26:25, 15:29, 28:29)
(Ingram 32, Nowell 16, Boston Jr. 12 - Davis 31, Knecht 27, James 21)
Dallas Mavericks - San Antonio Spurs 110:93 (23:28, 32:23, 38:18, 17:24)
(Irving 22, Gafford 22, Doncić 16 - Collins 20, Mamukelashvili 14, Champagnie 13)
Sacramento Kings - Utah Jazz 121:117 (35:31, 29:32, 26:31, 31:23)
(Fox 49, Huerter 18, Lyles 17 - Markkann 25, George 19, Sexton 18)