NBA: Gortat i Magic psują powrót do domu Turkoglu. Game winner Bryanta

Hedo Turkoglu w bawrach swojej nowej drużyny przebył do Orlando. Magic ku radości kibiców stanęli na wysokości zadania i nie dali Raptors najmniejszych szans. Bucks byli o krok od zwycięstwa z Los Angeles Lakers. Załatwił ich jednak Kobe Bryant.

Łukasz Brylski
Łukasz Brylski

Nie udał się powrót Hedo Turkoglu do Orlando. Część fanów biła mu brawo, natmiast pozostali buczeli, kiedy tylko dochodził do piłki. Turecki koszykarz zakończył spotkanie z dorobkiem 14 punktów, ale nie uchronił on od porażki swojej drużyny. - Chciałbym wrócić do Toronto ze znacznie lepszym wynikiem - stwierdził Turkoglu.

Magic grali efektownie i co najważniejsze skutecznie. Gospodarze praktycznie od samego początku przejęli inicjatywę i budowali przewagę, która w szczytowym momencie wynosiła nawet 25 punktów.

Przez dziesięć minut grał Marcin Gortat. Zdobył 2 oczka, zebrał 7 piłek, miał asystę i popełnił trzy przewinienia.


Sporo szczęścia mieli Los Angeles Lakers, którzy w Milwaukee potykali się z miejscowymi Bucks. Bohaterem Jeziorowców był grający ze złamanym palcem Kobe Bryant. To właśnie on zapewnił zwycięstwo swojemu zespołowi w dogrywce. Początkowo nic na nie nie wskazywało, ponieważ to gospodarze po trójce Michaela Redda (25pkt) i trafieniu Luke'a Ridnoura (13pkt) objęli sześciopunktowe prowadzenie 106-100.

Wtedy za obrabianie strat zabrał się Bryant. Jedna z jego akcji wzbudziła sporo kontrowersji. Gracz z Los Angeles szedł na kosz, tam natrafił opór ze strony Andrew Boguta. Zawodnik Kozłów upadł na parkiet, wszyscy oczekiwali przewinienia ofensywnego. Sędziowie podjęli inną decyzję - faul obrońcy. Jako, że Kobe zdołał umieścić wcześniej piłkę w koszu, otrzymał dodatkowy rzut wolny, który wykorzystał. Wówczas Jeziorowcy przegrywali 105-106.

Miejscowi mieli 5,4 sekundy na to, aby podwyższyć swoje prowadzenie, ale Ridnour i Bell pudłowali. Klasyk mówi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak też się stało. Po przerwie Lamar Odom podał do Bryanta, który pod presją Charlie Bella oddał rzut na wagę zwycięstwa.

- Zrobiłem wszystko co w mojej mocy, aby mu utrudnić życie. Niestety on czuł się jak ryba w wodzie i nie przeszkodziłem w zdobyciu tych punktów - mówił po meczu Bell.

Warty podkreślenia jest występ Pau Gasola, który rzucił 26 oczek i miał 22 zbiórki, co jest rekordem jego kariery.




Rookies rządzą w Sacramento, tak najlepiej można podsumować starcie Kings z Washington Wizards. Po stronie kalifornijskiej drużyny świetnie spisali się debiutanci - Tyreke Evans (26pkt) i Omri Casspi (22pkt). Do ich poziomu dostawali się pozostali koledzy, dzięki czemu Królowie odnieśli swoje 11 zwycięstwo w sezonie.

Nie przyszło ono jednak łatwo, ponieważ przyjezdni naciskali. Na 18 sekund przed końcem po punktach Carona Butlera Wizards przegrywali 108-109. Na podobny dystans zbliżyli się jeszcze kilka sekund później. Wtedy nadziei na wygraną pozbawił ich Evans, który pewnie wykorzystał dwa rzuty wolne.

Goście w szeregach których szaleli Gilbert Arenas (33pkt) i Antawn Jamison (30pkt) próbowali doprowadzić do dogrywki, ale ich wysiłki spełzły na niczym.


W piątym spotkaniu z rzędu Carmelo Anthony przekroczył granicę 30 punktów. Przeciwko Houston Rockets miał ich 38, a Nuggets wygrali pomimo straty Chauncey Billupsa. Obrońca Denver musiał opuścić parkiet z powodu urazu pachwiny.

Na szczęście dla trenera George'a Karla z pomocą przyszli rezerwowi playmakerzy Ty Lawson i Anthony Carter. Do zdobywania punktów podłączył się natomiast J.R. Smith (21pkt) i zwycięstwo Nuggets stało się faktem.

- Przeciwnikom wychodziło wszystko. Dotyczy to zarówno ofensywy, jak i defensywy. My nie mieliśmy tyle szczęścia - powiedział wracający po jednomeczowym zawieszeniu Trevor Ariza.

Atlanda Hawks - Memphis Grizzlies 110-97 (22-24, 29-18, 32-24, 27-31)

(Johnson 26 (8zb), Horford 15 (10zb), Smith 14 (7zb) - Young 20, Mayo 15, Gasol 14 (8zb))

Indiana Pacers - Charlotte Bobcats 101-98 (30-25, 26-21, 23-23, 22-29)

(Murphy 26 (15zb), Dunleavy 15, Ford 15 (13as) - Wallace 29 (12zb), Jackson 22, Chandler 13 (13zb))

Orlando Magic - Toronto Raptors 118-99 (35-24, 31-30, 26-25, 26-20)

(Lewis 21, Barnes 20, Howard 18 (14zb) - Bosh 20, Turkoglu 14, Jack 13 (5as))

Philadelphia 76ers - Cleveland Cavaliers 101-108 (26-32, 29-28, 25-23, 21-25)

(Iguodala 26 (7zb), Young 16 (10zb), Iverson 16 - James 36 (7as), Williams 12, Vareajo 11 (8zb))

New Jersey Nets - Utah Jazz 92-108 (24-26, 17-26, 21-25, 30-31)

(Lopez 23 (10zb), Williams 17, Lee 15 - Boozer 26 (10zb), Williams 20 (14as), Millsap 13)

New Orleans Hornets - Detroit Pistons 95-87 (25-28, 17-27, 28-18, 25-14)

(West 32 (12zb), Paul 16 (12as), Okafor 15 (8zb) - Stuckey 26 (5as), Villanueva 18 (8zb), Atkins 13)

Milwaukee Bucks - Los Angeles Lakers 106-107 OT (20-19, 27-26, 24-29, 24-21, d. 11-12)

(Ilyasova 24, Redd 25 (7zb), Bogut 16 (12zb) - Bryant 39 (7zb), Gasol 26 (22zb), Artest 10)

Minnesota Timberwolves - Los Angeles Clippers 95-120 (29-27, 24-37, 26-27, 16-29)

(Love 19 (12zb), Jefferson 18 (8zb), Sessions 10 - Gordon 25, Kaman 23 (10zb), Butler 21)

Oklahoma City Thunder - Dallas Mavericks 86-100 (24-24, 24-19, 20-28, 18-29)

(Westbrook 16, Green 15 (11zb), Durant 12, Harden 12 - Nowitzki 35 (11zb), Howard 15, Marion 12)

Denver Nuggets - Houston Rockets 111-101 (25-21, 33-30, 27-27, 26-23)

(Anthony 38 (9zb), Smith 21, Billups 15 - Brooks 23 (7as), Ariza 18 (8zb), Andersen 17 (9zb))

Golden State Warriors - San Antonio Spurs 91-103 (25-27, 24-20, 20-31, 22-25)

(Ellis 35, Maggette 21, Watson 11 (7zb), Randolph 11 - Duncan 27 (15zb), Jefferson 17, Bogans 13)

Sacramento Kings - Washington Wizards 112-109 (34-33, 25-21, 30-26, 23-29)

(Evas 26 (6as, 6zb), Casspi 22, Nocioni 20 - Arenas 33 (6as, 6zb), Jamison 30 (8zb), Butler 16 (7zb))

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×