Udane podsumowanie roku - relacja ze spotkania Rosasport Radom - AZS Politechnika Częstochowa

Nawet większa niż zwykle liczba minut spędzonych na parkiecie przez rezerwowych nie stanowi dla koszykarzy z Radomia problemów. Trener Piotr Ignatowicz dysponuje bowiem niezwykle wyrównanym składem, o czym akademicy spod Jasnej Góry dobitnie się przekonali.

Intensywność spotkań ekipy Rosasportu Radom w grudniu wykończyłaby chyba każdego śmiertelnika. Podopieczni Piotra Ignatowicza już w okresie letnim zdawali sobie sprawę, że na przełomie 2009 i 2010 roku czekać ich będize nie lada maraton, stąd przeszli specjalny, czteroetapowy okres przygotowań. I zbierają obecnie tego owoce.

W pierwszych fragmentach meczu, gdy po trafieniach Marcina Pławuckiego oraz Sławomira Klocka ekipa z Częstochowy wyszła na prowadzenie 4:2, wydawało się, że radomian czeka niezwykle ciężki bój. Rzut za trzy punkty Artura Donigiewicza i agresywne, ale skuteczne penetrowanie strefy podkoszowej przez Michała Nikiela szybko uspokoiły sytuację.

Dziesięciopunktowa przewaga radomian wypracowana po niespełna pięciu minutach sprawiły, że mogli oni prezentować niezwykle radosny basket, stąd co rusz Emil Podkowiński popisywał się efektownymi wsadami. Gdy do tego celne trafienia za trzy dołożył m.in. Jakub Zalewski, było pewne, że Rosa tego pojedynku już nie przegra. Sytuacji nie był w stanie odwrócić nawet niesportowy faul Michała Nikiela na minutę przed końcem pierwszej połowy. Dwa celne rzuty osobiste po nim zanotował Adam Karkoszka. Na wykończenie kolejnych akcji jednak częstochowianie nie mieli pomysłu, stąd zmarnowali szanse na znaczne zbliżenie się do Rosy.

Wszystkie umiejętności na szale Sławomir Klocek i jego koledzy rzucili po przerwie. Udało im się zmniejszyć różnicę do czterech punktów, ale nie po to w radomskim teamie na ławce przesiadywał Paweł Wiekiera, żeby biernie przyglądać się tej sytuacji. Trener Piotr Ignatowicz posłał go więc do boju i przy jego wsparciu radomianie zaledwie w 120 sekund przywrócili porządek na parkiecie i osiągnęli przewagę podobną do tej, którą wypracowali przed przerwą.

Znakomitą partię w ekipie z Radomia rozegrał Jakub Zalewski, który rzucił w sumie trzy "trójki". - Po prostu dostałem nieco więcej szansy gry i starałem się ją wykorzystać - podkreślił po meczu koszykarz. - Nasze zwycięstwo nawet przez chwilę nie podlegało dyskusji i cieszę się, że ten rok kończymy w glorii jedynego niepokonanego drugoligowca w kraju - zakończył tymczasem trener Rosasportu Piotr Ignatowicz.

Rosasport Radom - AZS Politechnika Częstochowa 81:67 (21:11, 16:14, 22:23, 22:19)

Rosasport: Donigiewicz 21 (1), Podkowiński 15, Nikiel 8, Sosnowik 3, Kardaś 2 oraz Zalewski 13 (3), Wróbel 8, Kapturski 3 (1), Michałek 2, Maj 0, Muszyński 0.

Politechnika: Sośniak 16, Pławucki 15 (3), Klocek 10, Wojciechowski 9 (2), Karkoszka 4 oraz Szepczyński 6, Bluma 4, Pałac 3 (1), Dąbrowski 0, Szlichta 0, Banasiak 0.

Komentarze (0)