NBA: Rajon Rondo mógł być bohaterem, ale został nim Baron Davis

Klasyk mówi, że niewykorzystane sytuacje zawsze się mszczą. Z pewnością tak właśnie było w starciu Clippers z Celtics. Powrót rekonwalescentów nie pomógł Pistons, którzy z Toronto wyjechali na tarczy.

Rajon Rondo może pluć sobie w brodę. Przeciwko Los Angeles Clippers zdobył 20 punktów i miał 6 asyst, ale w najważniejszym momencie zawiódł. Przy stanie remisowym po 90 obrońca Celtów został sfaulowany przez Barona Davisa. Do końca pozostawało 1,5 sekundy. Rondo jednak spudłował obydwie próby. Piłkę zebrał DeAndre Jordan. Po przerwie na żądanie piłka trafiła ona do Davisa, który zdobył punkty na wagę zwycięstwa.

- Wiem jak to się robi. Kilka razy byłem już w podobnej sytuacji. Trzeba nastawić się mentalnie, trzeba mówić sobie, że trafi się taki rzut - mówił po meczu bohater Clippers.

Wcześniej miejscowi również mieli sporo szczęścia. Błędy, które popełniali w końcówce na szczęście dla nich nie zostały wykorzystane przez koszykarzy z Bostonu.

Tym samym Clips przerwali serię dziewięciu zwycięstw na wyjeździe drużyny z Bostonu. Celtics nie przegrali od 14 listopada.

- Trudno wraca się do siebie po serii wyjazdowej na Zachodzie. Nie wiem czemu, ale tak właśnie jest. Brakuje energii, my odzyskaliśmy ją dopiero w trzeciej kwarcie meczu - powiedział LeBron James. Trudno nie zgodzić się z tymi słowami.

Zawodnicy z Houston od samego początku przycisnęli i ku zaskoczeniu kibiców w Quicken Loans Arena uciekli na 16-4. To podziałało niczym kubeł zimnej wody na miejscowych. Zabrali się do odrabiania strat i po dwunastu minutach był remis po 24. Ważną rolę odgrywała defensywa. Rakiety miały ogromne problemy ze zdobywaniem punktów.

- Nie wiedzieliśmy jak ich ugryźć. Doszli nas i zaczęli odskakiwać. My natomiast nie mieliśmy żadnych atutów, aby się im przeciwstawić - narzekał po meczu Shane Battier.

Rockets mieli 33 procent skuteczności rzutów z gry i popełnili 16 strat. Co gorsza dla nich urazu goleni doznał Trevor Ariza.

Po stronie gospodarzy brylował James, który rzucił 29 punktów. Dołożył jeszcze 6 asyst i 5 zbiórek. Prywatny rekord sezonu ustanowił Shaquille O'Neal, który zebrał z tablic 11 piłek (13pkt). W szeregach gości najskuteczniejszy (23pkt) był Aaron Brooks.

Chociaż do składu Pistons powrócili Richard Hamilton, Ben Gordon i Tayshuan Prince, ale nie byli oni w stanie uchronić swojej drużyny od porażki.

- Mieliśmy swoje szanse w meczu. Podejmowaliśmy jednak nieprzemyślane decyzje. Trudno jest wyjść na parkiet po kontuzji i grać na pełnym luzie. Brakuje czucia rytmu gry - powiedział Gordon.

Problemy przyjezdnych najlepiej obrazuje pierwsza połowa spotkania, po której zawodnicy z Toronto prowadzili 60-41. Tłoki zdołały wrócić do gry i po kolejnych dwunastu minutach ich deficyt wynosił zaledwie pięć punktów. Do jednego (84-85) zmniejszył go na 5:45 przed końcem Prince. Była nawet szansa na przełamanie gospodarzy, ale rzuty Rodney'a Stuckey'a i Jonasa Jerebki były chybione. W odpowiedzi udaną akcją 2+1 popisał się Andrea Bargnani. Chwilę później włoski koszykarz ponownie ukąsił rywali i na 4 minut przed końcem gospodarze prowadzili 90-84. Pistons nie zamierzali odpuszczać, ale Raptors nie dali wydrzeć sobie zwycięstwa z rąk.

Raptors, u których świetnie spisywał się Chris Bosh (25pkt, 16zb) w tym sezonie nie przegrali jeszcze meczu (14-0) w sytuacji, kiedy rywale nie przekraczają granicy 100 punktów.

Toronto Raptors - Detroit Pistons 102-95 (29-22, 31-19, 14-28, 28-26)

(Bosh 25 (16zb), Jack 17 (5as), Bargnani 16 - Hamilton 15, Gordon 15)

Cleveland Cavaliers - Houston Rockets 108-83 (24-24, 27-24, 31-15, 25-20)

(James 29 (6as), Williams 20, O'Neal 13 (11zb) - Brooks 23, Ariza 11, Landry 11)

Miami Heat - Indiana Pacers 114-80 (34-21, 32-23, 32-16, 16-20)

(Wade 25 (6as), O'Neal 19, Beasley 16 - Murphy 16, Ford 10, Hansbrough 10)

New York Knicks - San Antonio Spurs 88-95 (20-21, 27-29, 21-20, 20-25)

(Lee 28 (10zb), Gallinari 19, Harrington 19 - Parker 22, Ginobili 17, Duncan 13 (7zb))

Denver Nuggets - Dallas Mavericks 96-104 (23-30, 29-25, 20-28, 24-21)

(Martin 18 (11zb), Anthony 16 (12zb), Lawson 16 - Gooden 19 (10zb), Howard 17 (9zb), Terry 13 (5as), Barea 13, Nowitzki 13 (11zb))

Los Angeles Clippers - Boston Celtics 92-90 (22-23, 24-25, 23-25, 23-17)

(Kaman 27 (12zb), Davis 24 (14as), Gordon 15 - Rondo 20 (6as), Allen 13, Garnett 12 (8zb))

Źródło artykułu: