Spotkanie lepiej zaczęli goście, którzy po trzech pierwszych akcjach prowadzili 6:0, kilka chwil później przegrywali jednak 6:8. Od tego momentu inicjatywę przejęli koszykarze Znicza Basket. Ich gra charakteryzowała się dużą wymiennością pozycji oraz szybkim przejściem z obrony do ataku. Pruszkowianie grali też bardzo zespołowo, a żaden z koszykarzy nie rzucił więcej jak 8 punktów. Bardzo dobrą zmianę dał niespełna 19-letni Wojciech Fraś (8 punktów, 1 zbiórka i blok), który na parkiecie pojawił się już pod koniec pierwszej kwarty. Młody podkoszowy Znicza Basket umiejętnie odcinał rywali od podań, a w ataku pokazał kilka ciekawych manewrów. Po jednej z jego akcji, gdy z obwodu wbił się pod kosz, trener Tomasz Herkt poprosił o czas. Wówczas Intermarche Zastal przegrywał już różnicą 10 punktów.
- W pierwszej kwarcie nie graliśmy na poważnie, zabrakło koncentracji. Chyba w podświadomości zlekceważyliśmy przeciwnika - zastanawiał się trener Tomasz Herkt.
Do przerwy zielonogórzanie przegrywali różnicą 15 punktów (27:42), a 13 minut przed końcem 34:53. Sygnał do ataku dał wtedy doświadczony Jarosław Kalinowski. Popularny "Dzidziuś" w niespełna trzydzieści sekund trafił dwie trójki i przywrócił wiarę gościom. - Zastal wyszedł na nas w tej części gry bardzo twardą i agresywna obroną. Nie umieliśmy sobie z nią poradzić. To zadecydowało o naszej porażce - mówił po meczu szkoleniowiec Znicza Basket Roman Skrzecz.
Jego podopieczni szybko stracili 12 punktów z rzędu, momentami mieli problem z wyprowadzeniem piłki do pola ataku. Oprócz Kalinowskiego bardzo dobre zawody rozgrywał Marcin Flieger, który w drugiej połowie rzucił aż 22 punkty (7/7 za gry, 6/6 za 1) oraz miał 5 asyst, 4 przechwyty i wymusił aż 7 przewinień. - Nie ukrywam, że lubię grać z Pruszkowem i w Pruszkowie - przyznał Flieger, który w sezonie 2005/2006 w barwach Pyry Poznań rzucił Zniczowi Basket aż 41 punktów. Po tym spotkaniu wicemistrz Polski kadetów z 1999 roku przeniósł się do Czarnych Słupsk.
Flieger nie ukrywał, że w przerwie w szatni Intermarche Zastalu padły ostre słowa. - To chyba normalne, że po takiej pierwszej połowie w naszym wykonaniu musiały paść ostre słowa. Najważniejsze, że w końcówce zagraliśmy tak, jak wymagał od nas trener, dlatego wygraliśmy - dodał rozgrywający gości.
Ostatnią kwartę jego zespół wygrał aż 30:16. W zielonogórskim zespole zadebiutował Tomasz Wojdyła, który sezon rozpoczynał w Sudetach Jelenie Góra, ale z powodów problemów finansowych tego klubu przeniósł się do Zielonej Góry. 33-letni środkowy nie rzucił jednak punktu i miał tylko 2 zbiórki. - To było jedno z gorszych spotkań w mojej karierze. Spodziewałem się znacznie lepszego debiutu. Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że na pełnych obrotach trenowałem z Zastalem dopiero od początku tego roku. Wcześniej zmagałem się z kontuzją pachwiny - zakończył Wojdyła.
Znicz Basket Pruszków - Intermarche Zastal Zielona Góra 71:78(24:15, 18:12, 13:21, 16:30)
Znicz Basket Pruszków: J. Weatherspoon 19 (1), G. Radwan 14 (3), G. Malewski 10, W. Fraś 8, T. Briegmann 6, M. Aleksandrowicz 6, S. Nowak 5, A. Suliński 3 (1), D. Czubek 0.
Intermarche Zastal Zielona Góra: M. Flieger 31 (2), M. Jarmakowicz 17, J. Kalinowski 13 (2), M. Chodkiewicz 6 (2), G. Kukiełka 6, R. Rajewicz 3, W. Kus 2, T. Wojdyła 0, A. Busz 0.