Piotr Ignatowicz kończy karierę w boju z mistrzem

Ekipy Rosasportu Radom i Asseco Prkom Gdynia są jedynymi w naszym kraju, które nie zaznały w tym sezonie goryczy porażki w rozgrywkach ligowych, w których występują. Jedna z nich już w najbliższą sobotę, po bezpośrednim boju w ćwierćfinale rozgrywek o Puchar Polski będzie jednak zmuszona pogodzić się z losem przegranego.

Radomianie, którzy walczą w tym sezonie o miejsce na zapleczu ekstraklasy, przygodę z rozgrywkami o Puchar Polski potraktowali niezwykle poważnie. Szefowi klubu Przemysławowi Saczywko, od pierwszego spotkania przyświecał cel, żeby Rosa doszła jak najdalej, a jeżeli ma odpaść z dalszej gry, to po wyrównanym boju z czołową ekipą kraju. Pierwsza część życzenia już się spełniła. Wszak podopieczni piotra Ignatowicza zmierzą się z wielkim, jak na polskie warunki Asseco Prokomem. - W żadnym wypadku nie boimy się tak mocnego rywala i chcemy dać z siebie wszystko, porównać się z najlepszymi i zweryfikować nasze marzenia - podkreśla rozgrywający Tomasz Wróbel. - Bez względu na rozwój wydarzeń, nawet na chwilę nie możemy sobie pozwolić na dekoncentrację. Już w meczu ze Zniczem Basket Pruszków narobiliśmy sobie niepotrzebnie strachu - dodaje tymczasem Piotr Kardaś.

Jak widać, marzenia Przemysława Saczywko spełniają się na każdym kroku, bowiem po awansie do ćwierćfinału zmagań wylosowali oni mistrza kraju. A przecież na jego markę w kraju i zagranicą pracują m.in. Qyntel Woods, który na swoim koncie ma występy w NBA, Ronald Burrell, Daniel Ewing, Lorinza Harrington, czy naturalizowany Polak David Logan. To właśnie przyjazd tego ostatniego wywołuje wśród kibiców z Radomia dodatkowy dreszczyk emocji. Wystarczy wspomnieć, że bilety na spotkanie rozchodzą się jak ciepłe bułeczki i jeżeli ktoś zwleka z ich zakupem do ostatniej chwili, może się srodze zawieść.

Lepszego momentu na zakończenie swoich występów na parkiecie nie mógł również wybrać trener Rosy Piotr Ignatowicz. Już w tamtym sezonie zapowiadał, że zawiesi buty na kołku. W obecnym na parkiecie pojawiał się głównie w konfrontacjach pucharowych. W swojej bogatej karierze zanotował występy m.in. w lidze uniwersyteckiej Stanów Zjednoczonych, zdobył wicemistrzostwo Polski ze Spójnią Stargard Szczeciński i chce w efektowny sposób zakończyć również przygodę z parkietem. - Lepszego momentu na tą decyzję chyba już nie będzie. Ogromnie się cieszę, że kres mojej roli w baskecie jako zawodnika, przypadł na takie spotkanie. W pewnym sensie to również osobiste wyróżnienie dla mnie - zauważa trener. Ignatowicz nie ukrywa, że marzy mu się, żeby trybuny hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, które zapewne w sobotę wypełnią się kibicami po brzegi, mogły po meczu z Asseco Prokomem świętować triumf Rosy. - W końcu ktoś musi przerwać swoją passę zwycięstw, więc przed meczem szanse są rozdzielone na pół - żartuje szkoleniowiec.

Pierwotnie pojedynek pucharowy Rosasportu z mistrzem Polski miał odbyć się w środę, 20 stycznia. Z racji na niezwykle napięty terminarz spotkań obydwu teamów, gdynianie zaproponowali, żeby zespół Rosy przyjechał do nich. Ostatecznie jednak ustalono, że mecz odbędzie się w sobotę 23 stycznia. Początek konfrontacji o godzinie 19.

Źródło artykułu: