Sobotni pojedynek wywołał ogromne zainteresowanie. Na widowni trudno było było znaleźć dobre miejsce, a bilety rozeszły się jak świeże bułeczki. Do Świecia wybrała się także spora grupa fanów z Sopotu, która bardzo głośno dopingowała swoich ulubieńców.
Już na początku pierwszej kwarty zdecydowaną przewagę uzyskali przyjezdni. Po rzucie Shakura Prokom prowadził 13:0 i o czas poprosił szkoleniowiec Polpaku, Mihailo Uvalin. Przerwa pomogła gospodarzom, którzy w parę minut odrobili wszystkie straty. Po trzech akcjach Hicksa był już remis 16:16 i wszystko zaczynało się od początku.
I właściwie początek meczu zadecydował o...końcowym wyniku. Przez niemal trzy kwarty mistrzowie Polski utrzymywali kilkupunktową przewagę. Gdy gospodarze zbliżyli się na jedno-dwa ''oczka'' do przeciwników, Prokom natychmiast odpowiadał celnymi rzutami Masiulisa, Slaniny i Stanojevica, który doskonałe radził sobie w grze podkoszowej. Właśnie po akcji Serba sopocianie wyszli na prowadzenie 41:32, którego nie oddali już do końca spotkania.
Mimo to gospodarze chcieli pokazać, że nie przypadkowo znaleźli się w półfinale. Szaleńcza pogoń prawie zakończyła się sukcesem, gdyż na kilka minut przed końcem czwartej kwarty wynik brzmiał 57:64. Świetnie w tej części gry spisał się Marko Brkić. Serb w ostatnich minutach tknął wolę walki w szeregach Polpaku. Wydawało się, że podopieczni Mihailo Uvalina pójdą za ciosem i z łatwością pokonają Prokom. Tak się jednak nie stało, bowiem w ostatnich dwóch minutach świeccy koszykarze nie potrafili skutecznie wykończyć swoich akcji, a na pewno wpływ na taki stan rzeczy miała mocna obrona rywali. Ważne punkty z półdystanstu trafili za to goście, a po wolnych Dylewicza było 66:61. Losy sobotniego pojedynku próbował jeszcze odmienić Garner (64:68 i 69:71), ale to było wszystko, na co stać było graczy Polpaku. Mistrzowie Polski skutecznie wykorzystywali osobiste i zasłużenie zwyciężyli 73:69.
- Na razie musimy odpocząć i dopiero w najbliższych godzinach będziemy szykować się do drugiego spotkania w Świeciu. Jeśli cały czas prowadzimy jednym punktem, to jest dobrze, jeśli potem tylko wygramy cały pojedynek. Musimy tylko grać spokojnie w końcówkach i to przyniesie spodziewany efekt - podsumował występ swojej drużyny skrzydłowy Prokomu, Krzysztof Roszyk.
Polpak Świecie - Prokom Trefl Sopot 69:73 (16:16, 13:19, 15:22, 25:16)
Polpak Świecie: Marko Brkic 15, Eric Hick 15, Chris Gamer 14, Bobby Dixon 11, Paweł Kikowski 8, Nikola Lepojevic 6, Dion Harris 0, Łukasz Ratajczak 0, Vladimir Tica 0.
Prokom Trefl Sopot: Filip Dylewicz 15, Mustafa Shakur 13, Jovo Stajonevic 12, Domatas Slanina 11, Igor Milicic 8, Tomas Masiulis 7, Krzysztof Roszczyk 5, Milan Gurovic 2, Tim Kosner 0, Simonas Serapinas 0.
Stan rywalizacji play off (do czterech zwycięstw) 2-1 dla Prokomu Trefla.