Paweł Storożyński - niedoszły rugbysta z muzycznym talentem, czyli…kumpel Szarmacha

Jest dobrym znajomym polskich piłkarzy, którzy kiedyś występowali w AJ Auxerre, m. in. Andrzeja Szarmacha i Pawła Janasa. W swoim życiu grał w kilku muzycznych kapelach, a gdy był dzieckiem trenował judo, miał także - jak sam mówi - duży potencjał do rugby. Dziś jednak nie jest ani byłym zawodnikiem francuskiego klubu, ani artystą bywającym na uroczystościach dla sportowców, ani wreszcie judoką, bo jego przygoda z tym sportem nie trwała długo, tym bardziej nie gra w rugby. Paweł Storożyński to obecnie skrzydłowy ostatniej ekipy PLK, Sportino. Latem ubiegłego roku, po trzydziestu latach, wrócił do Polski, aby zadebiutować w koszykarskiej ekstraklasie.

Rodzice jako wzór

Do tej pory odwiedzał Polskę podczas wakacji bądź zgrupowań reprezentacji. Zadebiutował w niej bowiem sześć lat wcześniej niż w polskiej lidze. Przyjeżdżał z Francji, dokąd wyjechał wraz z rodzicami, gdy miał rok. Jego matka Bożena Storożyńska w latach 70. i 80. była jedną z czołowych koszykarek Starego Kontynentu, dwukrotnie - w 1971 i 1973 r. została wybrana najlepszą zawodniczką naszego kraju. A w 1980 i 1981 r. zdobyła z narodowym zespołem wicemistrzostwo Europy. Ojciec Pawła, Tomasz to były gracz ŁKS-u Łódź i warszawskiej Legii. - Oni dają mi największą moc. Od małego kształtowali mnie jako koszykarza. I za to im dziękuję. To z ich zdaniem liczę się najbardziej. Nie tylko wytykają mi błędy i to, co muszę poprawić, ale też chwalą. Kiedyś miałem takie marzenie, aby dojść do poziomu reprezentowanego przez mamę, ale niestety jest to niemożliwe - mówi z uśmiechem dla portalu SportoweFakty.pl Paweł Storożyński, obecnie skrzydłowy Sportino. - Mama była po prostu wybitna. Podobnie zresztą jak ojciec, który miał niesamowitą łatwość zdobywania punktów - dodaje z uznaniem. - Pamiętam jak będąc dzieckiem przeglądałem sportowe gazety, a na ich okładkach widniał wizerunek mamy. To było coś. Bardzo ją podziwiałem - wspomina. Dziś Tomasz Storożyński zajmuje się trenowaniem młodzieżowych drużyn we Francji. Zdaniem syna ma dobre podejście do młodych adeptów koszykówki, potrafi przekazać im swoją niemałą wiedzę. - Każdemu, kto zacznie przygodę z tym sportem, życzę takiego szkoleniowca. Takich specjalistów, zwłaszcza we Francji, jest bardzo mało - przyznaje Paweł.

Curyl w czołówce trenerów

Do kraju skrzydłowy ten wrócił latem ubiegłego roku. Podpisał kontrakt z Asseco Prokomem, choć nie zagrał w żadnym ligowym spotkaniu mistrzów Polski. Występował w pierwszoligowych rezerwach. Gdynia jednak jako miejsce do życia przypadła mu do gustu. Czuł się tam dobrze. A to m. in. z co najmniej z dwóch powodów. Pierwszy, to... Bałtyk, a drugi osoba Andrzeja Curyla. - Bardzo lubię morze, tym bardziej podobało mi się w Trójmieście - mówi koszykarz, który oprócz występów w polskiej reprezentacji, jako kadet zanotował też grę w kadrze Francji. To w tym kraju poznał wspomnianego Curyla, który odegrał ważną rolę w jego karierze. Dziś ten jest asystentem Jacka Winnickiego w Lotosie Gdynia, zespole żeńskiej ekstraklasy. Gdy przed laty, otrzymał angaż w klubie pierwszej ligi (Pro A), JDA Dijon i miał w nim odpowiadać za szkolenie młodzieży, od razu ściągnął do siebie 14-letniego wówczas Storożyńskiego. Talent koszykarza eksplodował. Rzucał średnio w meczu po ponad 40 punktów, co było rekordem mistrzostw Francji w kategorii młodzików, a wraz z drużyną zajął piąte miejsce w kraju. - Pchał mnie do przodu, dał mi możliwość grania i odkrył to, co miałem najlepszego. W moim prywatnym rankingu szkoleniowców trener Curyl jest w pierwszej piątce. Bardzo dużo mu zawdzięczam i bardzo go szanuję - wspomina Paweł, który opowiedział też, jak doszło do ich wspólnego spotkania po kilkunastu latach. - Pewnego razu, jak co dzień, przyszedłem na trening Prokomu. Zobaczyłem znajomą twarz. Ucieszyłem się, bo to był Andrzej. Nie widzieliśmy się szmat czasu, a tu nagle znaleźliśmy się w tej samej hali. Myślałem, że mieszka on w Koszalinie, nie wiedziałem, że pracuje jako trener w Gdyni. Teraz mamy już ze sobą stały kontakt - mówi z przejęciem w głosie.

Były podopieczny trenera-legendy

Po przejściu kilku juniorskich kategorii zasilił skład seniorskiego Dijon. Jego trenerem był wtedy Chris Singleton, a ten nie zwykł stawiać na młodych graczy i dlatego jako 20-latek Storożyński zdecydował się na wyjazd do Stanów Zjednoczonych. - To jest tragedia dla młodego człowieka, gdy u jednego szkoleniowca jest czołowym graczem, a gdy przyjdzie inny cieniem samego siebie, bo praktycznie nie dostaje szans gry. Tak było ze mną, gdy z zespołu odszedł pan Curyl. Coraz częściej byłem sadzany na ławce rezerwowych, a to mi nie odpowiadało - opowiada. Za oceanem przed dwa pierwsze lata grał w Dodge, potem, za namową znanego szkoleniowca Bobby'ego Knighta, przeniósł się do prowadzonego przez niego Texas Tech. - Pobyt w Stanach to była genialna przygoda - przyznaje dzisiaj. - A zajęcia u tego szkoleniowca bardzo dużo mi dały. Teraz mówi się, że coach Knight to legendarny amerykański trener, a ja miałem z nim styczność codziennie przez dwa lata. Może kiedyś uda mi się go ściągnąć do Europy - opowiada Storożyński, który był jednym z pierwszych koszykarzy ukształtowanych we Francji, który osiągnął w amerykańskiej lidze uniwersyteckiej niemałe sukcesy, jak np. awans z ekipą do wyższej rangi Turnieju. - Obecnie rynek graczy na Europę jest tak mocno opanowany przez skautów, że "łatwiej" jest dostać się do NBA. Kiedyś tak nie było. Najpierw trzeba było pograć w NCAA i to na odpowiednio wysokim poziomie, a dopiero potem, jeśli zostało się dostrzeżonym, spróbować swoich sił w najlepszej lidze świata. Rozgrywki we Francji są silne. Z Pro B można znaleźć się w Pro A, a stamtąd kto wie... Jak masz talent, to nawet w NBA - ocenia.

Pozytywny szok w Avellino, ale żal pozostał

Po powrocie do Francji znalazł angaż w drugoligowym Brest. Grał w tym klubie przez pół roku, otrzymał nagrodę dla MVP pierwszej rundy sezonu zasadniczego rozgrywek, po czym przeniósł się drużyny włoskiej ekstraklasy, Air Avellino. - Teraz żałuję tamtej decyzji. Mogłem wtedy zostać we Francji - przyznaje markotnie. - Avellino znajdowało się w nie najlepszej sytuacji, prawie spadało z ligi. Ostatecznie jednak udało nam się utrzymać w najwyższej klasie - opowiada Storożyński. - Cieszę się tylko z tego, że na parkiecie miałem możliwość rywalizowania przeciwko wybitnym zawodnikom. Mój pierwszy występ przypadł na mecz przeciwko Virtusowi Rzym, a ja miałem kryć Carltona Myersa. To był dla mnie szok. Mało tego, moim kolegą w Air był Arijan Komazec. A to przecież m. in. olimpijczyk z Barcelony. On grał przeciwko Dream Teamowi w koszykarskim finale podczas tych igrzysk - mówi koszykarz, który był drugim Polakiem we włoskiej Lega Basket. Przed nim na Półwyspie Apenińskim grał tylko Piotr Karolak. - Gdy teraz oglądam w telewizji Euroligę, widzę dużo zawodników, którzy grali wtedy ze mną - dodaje.

Fan Auxerre, czyli... (niedoszły) rugbysta trenujący judo

Oprócz znanych kolegów koszykarzy, jak właśnie Komazec, dobrymi znajomymi Storożyńskiego są także... byli piłkarze AJ Auxerre - Andrzej Szarmach, Paweł Janas, Waldemar Matysik, czy Andrzej Zgutczyński. - Mieszkaliśmy jakieś 500 metrów od stadionu Auxerre, więc Polacy, którzy grali w tym klubie, byli częstymi gośćmi w naszym domu. To też było dla mnie duże przeżycie. Oglądałem ich mecze, czy to na trybunach, czy w telewizji, a za chwilę razem rozmawialiśmy przy herbacie. Wtedy właśnie najbardziej chciałem zostać piłkarzem - wspomina z uśmiechem. Kibicem tego francuskiego klubu Storożyński jest do dzisiaj. Bardzo dobrze orientuje się w obecnej sytuacji zespołu, którego barwy również teraz reprezentuje dwóch naszych zawodników - Ireneusz Jeleń i Dariusz Dudka. - Ich jednak nie zdążyłem jeszcze poznać, bo teraz już nie mieszkam w Auxerre - śmieje się Paweł. - Szczególnie podziwiam Jelenia. To bardzo dobry napastnik. Gdy w zeszłym roku był przez dłuższy czas kontuzjowany, Auxerre grało słabo. Byłem przerażony, bo zajmowali jedną z ostatnich pozycji w tabeli. Gdy już się wyleczył, drużyna zaczęła grać zdecydowanie lepiej i pięła się w górę, walczyła o europejskie puchary - zaskakuje znajomością tematu. Paweł, oprócz piłki nożnej, gdy był dzieckiem trenował też judo - a jak sam mówi - miał potencjał do rugby, sportu numer dwa, zaraz po futbolu, we Francji. - Judo to był pomysł rodziców. Zapisali mnie na zajęcia jak miałem 4-5 lat. Głównie miałem "nauczyć" się tam upadać tak, aby nic poważnego sobie nie zrobić. Pracowałem nad swoją sprawnością. To był mój pierwszy sport, jaki uprawiałem - wyjawia i chwilę później z szerokim uśmiechem odpowiada na pytania o sukcesy w tej dyscyplinie. - Miałem biały pas, czyli osiągnąłem najniższy poziom, jaki może być. Nie przeskoczyłem nawet na ten drugi szczebel, po żółty kolor. Jak sam mówi, judo ogląda teraz tylko w telewizji podczas igrzysk olimpijskich. Po zakończeniu przygody z tym sportem zaczął trenować koszykówkę, choć miał też ochotę spróbować swoich sił w rugby. - Miałem potencjał do tej dyscypliny - dodaje krótko.

Muzyka do końca życia, i w Sportino też

Obok sportu drugą wielką pasją Storożyńskiego jest muzyka. Sam grał w kilku kapelach. - To pasja do końca życia - mówi. - Słucham praktycznie wszystkiego, różnych gatunków muzyki: reggae, bluesa, rocka, oraz różnych zespołów i artystów: Boba Marleya, The Beatles, The Rolling Stones, czy AC/DC. Mógłbym tak jeszcze długo wymieniać - wylicza Storożyński, który po koszykarskich wojażach i ostatnich pięciu latach gry w ligach francuskich, jak wspomniano, latem zeszłego roku wrócił do Polski. W grudniu do przyjścia do Sportino, obecnie ostatniej ekipy PLK, namówił go ówczesny opiekun tej drużyny Andrzej Kowalczyk, który znał zawodnika już wcześniej. Sześć lat temu był selekcjonerem reprezentacji Polski i to wtedy Storożyński zaliczył występy w kadrze. - Gdy trener Kowalczyk skontaktował się ze mną i zaproponował grę w Sportino, od razu się zgodziłem - wyjawia skrzydłowy, który w barwach klubu z Inowrocławia zagrał dotychczas w czterech meczach. - Trener zapewne liczył na mnie, ja na niego również. Stało się jednak tak, że w jego miejsce przyszedł nowy szkoleniowiec. Cóż, taki jest dzisiejszy sport, liczą się wyniki. A tych nie było i potrzebne były zmiany. Teraz o jak najlepsze rezultaty w lidze walczymy z trenerem Krutikowem. Nasza sytuacja nie jest dobra, ale zapewniam, że przedwcześnie się nie poddamy. Nie możemy rezygnować, gdy coś nam nie wychodzi. Nie ma czegoś takiego, jak spuszczanie głów w dół. W przyszłość trzeba patrzeć z pozytywnym nastawieniem, optymistycznie. Musimy dobrze się rozumieć, umiejętnie współpracować, w zespole musi grać muzyka i będzie dobrze - kończy Storożyński.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści

Cenimy Twoją prywatność

Kliknij "AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU", aby wyrazić zgodę na korzystanie w Internecie z technologii automatycznego gromadzenia i wykorzystywania danych oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez Wirtualną Polskę, Zaufanych Partnerów IAB (880 partnerów) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów (405 partnerów) a także udostępnienie przez nas ww. Zaufanym Partnerom przypisanych Ci identyfikatorów w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej. Możesz również podjąć decyzję w sprawie udzielenia zgody w ramach ustawień zaawansowanych.


Na podstawie udzielonej przez Ciebie zgody Wirtualna Polska, Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy będą przetwarzać Twoje dane osobowe zbierane w Internecie (m.in. na serwisach partnerów e-commerce), w tym za pośrednictwem formularzy, takie jak: adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń i identyfikatory plików cookies oraz inne przypisane Ci identyfikatory i informacje o Twojej aktywności w Internecie. Dane te będą przetwarzane w celu: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostępu do nich, wykorzystywania ograniczonych danych do wyboru reklam, tworzenia profili związanych z personalizacją reklam, wykorzystania profili do wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profili z myślą o personalizacji treści, wykorzystywania profili w doborze spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, poznawaniu odbiorców dzięki statystyce lub kombinacji danych z różnych źródeł, opracowywania i ulepszania usług, wykorzystywania ograniczonych danych do wyboru treści.


W ramach funkcji i funkcji specjalnych Wirtualna Polska może podejmować następujące działania:

  1. Dopasowanie i łączenie danych z innych źródeł
  2. Łączenie różnych urządzeń
  3. Identyfikacja urządzeń na podstawie informacji przesyłanych automatycznie
  4. Aktywne skanowanie charakterystyki urządzenia do celów identyfikacji

Cele przetwarzania Twoich danych przez Zaufanych Partnerów IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów są następujące:

  1. Przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich
  2. Wykorzystywanie ograniczonych danych do wyboru reklam
  3. Tworzenie profili w celu spersonalizowanych reklam
  4. Wykorzystanie profili do wyboru spersonalizowanych reklam
  5. Tworzenie profili w celu personalizacji treści
  6. Wykorzystywanie profili w celu doboru spersonalizowanych treści
  7. Pomiar efektywności reklam
  8. Pomiar efektywności treści
  9. Rozumienie odbiorców dzięki statystyce lub kombinacji danych z różnych źródeł
  10. Rozwój i ulepszanie usług
  11. Wykorzystywanie ograniczonych danych do wyboru treści
  12. Zapewnienie bezpieczeństwa, zapobieganie oszustwom i naprawianie błędów
  13. Dostarczanie i prezentowanie reklam i treści
  14. Zapisanie decyzji dotyczących prywatności oraz informowanie o nich

W ramach funkcji i funkcji specjalnych nasi Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy mogą podejmować następujące działania:

  1. Dopasowanie i łączenie danych z innych źródeł
  2. Łączenie różnych urządzeń
  3. Identyfikacja urządzeń na podstawie informacji przesyłanych automatycznie
  4. Aktywne skanowanie charakterystyki urządzenia do celów identyfikacji

Dla podjęcia powyższych działań nasi Zaufani Partnerzy IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy również potrzebują Twojej zgody, którą możesz udzielić poprzez kliknięcie w przycisk "AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub podjąć decyzję w sprawie udzielenia zgody w ramach ustawień zaawansowanych.


Cele przetwarzania Twoich danych bez konieczności uzyskania Twojej zgody w oparciu o uzasadniony interes Wirtualnej Polski, Zaufanych Partnerów IAB oraz możliwość sprzeciwienia się takiemu przetwarzaniu znajdziesz w ustawieniach zaawansowanych.


Cele, cele specjalne, funkcje i funkcje specjalne przetwarzania szczegółowo opisujemy w ustawieniach zaawansowanych.


Serwisy partnerów e-commerce, z których możemy przetwarzać Twoje dane osobowe na podstawie udzielonej przez Ciebie zgody znajdziesz tutaj.


Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać wywołując ponownie okno z ustawieniami poprzez kliknięcie w link "Ustawienia prywatności" znajdujący się w stopce każdego serwisu.


Pamiętaj, że udzielając zgody Twoje dane będą mogły być przekazywane do naszych Zaufanych Partnerów z państw trzecich tj. z państw spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego.


Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, ograniczenia, przeniesienia przetwarzania danych, złożenia sprzeciwu, złożenia skargi do organu nadzorczego na zasadach określonych w polityce prywatności.


Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że pliki cookies będą umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. W celu zmiany ustawień prywatności możesz kliknąć w link Ustawienia zaawansowane lub "Ustawienia prywatności" znajdujący się w stopce każdego serwisu w ramach których będziesz mógł udzielić, odwołać zgodę lub w inny sposób zarządzać swoimi wyborami. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych osobowych znajdziesz w polityce prywatności.