Wygraną dedykuję Skrzeczowi - komentarze po meczu Znicz Basket - Big Star

Serię czterech porażek z rzędu przed własną publicznością przerwali koszykarze Znicza Basket. Pruszkowianie, pod wodzą nowego szkoleniowca Pawła Czosnowskiego, pokonali KKS Tychy. Miejscowi na początku drugiej kwarty przegrywali już różnicą jedenastu punktów, ale dzięki pogoni w trzeciej wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu.

Mariusz Niedbalski (trener Big Star Tychy): Zaczęliśmy za dobrze i to się na nas potem zemściło. To jest klasyczne w moim zespole, że po bardzo dobrych momentach natychmiast przychodzą gorsze chwile. Przy jedenastopunktowym prowadzeniu zamiast dobić przeciwnika podawaliśmy mu piłkę w ręce. Dzięki temu rywale uwierzyli w to, że mogą jeszcze wygrać. Sam Krzysiek Mielczarek w krótkim odstępie czasu stracił aż pięć piłek. Nawet nie zdążyłem go zmienić. Byliśmy przygotowani na ich rzuty za trzy punkty. Tymczasem Pruszków głównie starał się zdobywać punkty spod kosza. My z kolei, po raz pierwszy w tym sezonie, nie potrafiliśmy skutecznie rozbić strefy rywali. Rzeczywiście mieliśmy o 11 zbiórek więcej, ale przy słabej skuteczności niewiele z tego wynikało. Znicz Basket gdy już zbierał piłkę w ataku, najczęściej zdobywał punkty po akcjach 2+1. To dodatkowo deprymowało moich zawodników.

Paweł Czosnowski (trener Znicza Basket): Stanowiliśmy drużynę od początku spotkania. Chłopcy zagrali zespołowo, a im było bliżej końca każdy starał się pracować za dwóch. Jednym z założeń taktycznych na ten mecz było zatrzymanie od samego początku Łukasza Pacochy. Niestety szybko rzucił on nam 7 punktów, ale wraz z upływem minut już lepiej graliśmy przeciwko niemu. Kluczem do zwycięstwa była obrona. Mieliśmy nie stracić więcej jak 65 punktów. Niestety straciliśmy o trzy więcej muszę o tym na poważnie pogadać z zespołem. Oczywiście żartuje, najważniejsze, że zawodnicy byli w niej pobudzeni. Nasze zwycięstwo tak naprawdę jest jednak zasługą trenera Romana Skrzecza. Jemu dedykujemy tę wygraną. Nie znam jeszcze tak dobrze drużyny, dlatego poprosiłem Dominika Czubka o pomoc w trakcie meczu. Głównie miałem problem z młodzieżowcem, gdyż po raz pierwszy musiałem grać przy takich przepisać. Na szczęście wspólnie z Dominikiem daliśmy radę.

Łukasz Pacocha (Big Star Tychy): Mieliśmy problem z rozbiciem strefy Znicza Basket. Byliśmy przygotowani na strefę 2-3, tymczasem rywale bronili w ustawieniu 3-2. Niby detal, ale przy gorących głowach nie potrafiliśmy sobie z tym poradzić. Zmiana trenera pobudziła zawodników do walki. To na zawodników podziałało niczym dopływ adrenaliny. Każdy chciał się pokazać. Byli tego dnia od nas lepsi.

Sławomir Nowak (Znicz Basket): Konsekwentna i ciężka praca wykonywana na treningach w końcu przyniosła efekt. W ostatnich spotkaniach nie mieliśmy szczęścia w końcówce, a drobne niepowodzenia potrafiły nas wyprowadzić z równowagi. Tym razem tak nie było, co mnie bardzo cieszy. Trener zaryzykował z wyjściowym składem, bo kto nie ryzykuje, ten nic nie ma. Niestety nie udało nam się zrealizować tego założenia, dlatego początek w naszym wykonaniu był niemrawy. Od połowy drugiej kwarty zdecydowanie poprawiliśmy obronę i miało to przełożenie w lepszej grze w ataku.

Źródło artykułu: