Akademicka lokomotywa - relacja ze spotkania AZS Politechnika Radomska - KK Komtek Bytom

Gdyby w pierwszej rundzie ekipie AZS-u Politechnika Radomska nie uciekło kilka punktów, w tej chwili rozdawałaby karty. Tymczasem rozpoczęła ona pogoń za ścisłą czołówką i jest na najlepszej drodze, żeby wskoczyć nawet do grona ekip, które będą rywalizowały w fazie play off.

W tym artykule dowiesz się o:

Podtrzymanie marzeń o awansie do pierwszej czwórki wymaga od radomian maksymalnej koncentracji i minimalnych strat punktowych w kolejnych meczach. Dlatego, gdy po nerwowym początku przegrywali dziewięcioma punktami, na ławce rezerwowych zrobiło się niespokojnie. Trener Marek Brzeźnicki przez ostatnie lata opanował do perfekcji wstrzelanie się z prośbą o przerwę i tak było tym razem. Po minucie odpoczynku i zmianie ustawienia przy jednej z zagrywek, rywale dosłownie zbaranieli.

Radomianie, niczym rozpędzona lokomotywa przypomnieli sobie, jak zdobywali punkty w meczach z UMKS-em Kielce, Rosasportem Radom i AZS-em Politechnika Częstochowa, podkręcili tempo i wręcz zmietli rywali z parkietu. - Bo takie wstępy do meczów mają najlepsze zespoły Europy. Oczywiście nie świadczy to, że jesteśmy w czubie ekip kraju. A czy wskoczyliśmy do czołówki naszej ligi? Czemu nie - żartuje drugi trener AZS-u Roman Bukalski. Sam nie wiedział, jak prorocze okazują się jego słowa. W momencie gdy je wypowiadał, Cracovia zdobywała decydujące o zwycięstwie nad Pogonią Ruda Śląska punkty, co niemal zniwelowało różnicę punktową w tabeli pomiędzy czwartą a szóstą drużyną.

Wcześniej jednak radomianie podkreślali, że nie będą zważali na innych, tylko w swojej formie będą szukać szans awansu. Stąd też w ich postawie stałymi punktami były agresywne krycie rywala i przechwyty już na połowie Komteku. Gdy dodatkowo siadł im rzut zza linii 6,25 m, w którym to pierwsze skrzypce wiedli Grzegorz Zadęcki i Artur Kulik, zwycięstwo było niemal pewne. Wystarczy wspomnieć, że jeszcze przed przerwą prowadzili 29 punktami.

Gdyby przez całą drugą połowę trener Marek Brzeźnicki zdecydował się trzymać na parkiecie najmocniejszy skład, zapewne wyśrubowałby on tegoroczny rekord zdobytych przez AZS punktów. Śrubowaniem indywidualnych statystyk zajęli się tymczasem Paweł Lewandowski, Grzegorz Zadęcki i Tomasz Czajkowski. Każdy z nich zanotował na swoim koncie double-double. Ten pierwszy, oprócz 15 punktów zaliczył 12 asyst. Zadęcki rzucił 26 oczek a następnie dziesięć razy wpisywany był w protokole w rubryce zbiórka. Rekordowy występo zanotował także Czajkowski, który oprócz zdobycia 16 punktów popisał się 18 zbiórkami. - Rzeczywiście nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się osiągnąć takiego wyniku. Nie zanotowałem też w meczu pięciu strat. Wygrany mecz jednak należy oceniać pozytywnie - podkreślił po spotkaniu Czajkowski.

- Mój zespół w ostatnim czasie nie miał nawet chwili wytchnienia, co dało znać o sobie po kilkunastu minutach. Nie robię oczywiście tragedii z porażki, bowiem w poprzednich kolejkach pokonaliśmy teamy z niższych rejonów tabeli i w następnych meczach możemy prezentować basket na większym luzie - zauważył trener Komteku Bytom Bogusław Mol. - Jeżeli zaś chodzi o radomian, to jeżeli nie spuszczą z tonu, miejsce w czwórce jest w ich zasięgu - zakończył.

AZS Politechnika Radomska - KK Komtek Bytom 98:59 (21:15, 38:15, 17:16, 22:13)

AZS Politechnika: Zadęcki 26 (3), Czajkowski 16, Lewandowski 15, Sebrala 2, Piros 0 oraz Kulik 11 (3), Mordel 10 (2), Szczytyński 9, Hernik 6, Mikos 2, Wróbel 0, Chrząszcz 0.

Komtek: Jeleń 9 (1), Szumilas 6, Bury 5 (1), Krzysztopolski 4, Lebek 0 oraz Strużyna 10 (2), Zemrzycki 5, Mol 3 (1), Balcerzak 2, Kałuża 0.

Źródło artykułu: