Zmiana trenera wyraźnie pobudziła pruszkowski zespół. Na swoim parkiecie Znicz Basket pokonał pewnie Big Star Tychy i Sokoła Łańcut. Dzięki temu na osiem kolejek przed końcem do ostatniego miejsca gwarantującego udział w play-off tracił dwa punkty. Po weekendowej kolejce ta strata jednak nie zmaleje, gdyż łańcucianie niespodziewanie wygrali w Białymstoku z Żubrami. - Nie możemy oglądać się na innych, a tym bardziej kalkulować. Nasza sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna, dlatego najważniejsza jest nasza gra i nasze wyniki - mówi szkoleniowiec Znicza Basket Paweł Czosnowski.
W podobnym tonie wypowiada się najskuteczniejszy zawodnik meczu z Sokołem Grzegorz Malewski. - Cały czas wierzymy w play-off. Aby tam się znaleźć musimy jednak wygrać kolejne mecze, dopiero później oglądając się na przeciwników. Co z tego, że oni ewentualnie przegrają, jak my nie wygramy spotkania - zauważa skrzydłowy pruszkowskiego zespołu.
Koszykarze Znicza Basket w pamięci mają jeszcze mecz w Wałbrzychu. Górnik zajmował wówczas ostatnie miejsce w tabeli, a w rozgrywkach nie wygrał żadnego spotkania. Dodatkowo problemy ze zdrowiem mieli dwaj podstawowi zawodnicy. Bartłomiej Józefowicz zmagał się z kontuzją ręki, zaś Marcin Sterenga narzekał na kostkę. Rewelacyjny w tym sezonie skrzydłowy z mocno zabandażowaną nogą rzucił jednak pruszkowianom 26 punktów. Do tego dołożył 9 zbiórek i 4 przechwyty. Jego zespół pokonał faworyzowanych rywali różnicą jedenastu punktów, rzucając ich aż 100.
- Przed własną publicznością nie możemy sobie pozwolić na podobną nonszalancję w obronie. Moim głównym założeniem jest to, aby zespół w każdym meczu prezentował lepszą dyspozycję w obronie. Jeśli będziemy tracić mniej jak 60 punktów, będę spokojny o wynik - - przyznaje Czosnowski. Pod wodzą nowego szkoleniowca Znicz Basket traci średnio 63 punkty. Do tego diametralnej zmienił swoją grę w ataku. Obwodowi częściej szukają zawodników blisko pola trzech sekund, bądź korzystając z zasłon sami oddają rzuty z półdystansu lub blisko kosza. - Nasz styl gry nie zmienił się aż tak radykalnie. Rzeczywiście częściej punktujemy spod kosza, ale w dużej mierze zależało to od rywali, z którymi mieliśmy okazję grać - wyjaśnia Malewski.
- W obronie nie będziemy nastawiać się na pojedynczych graczy, tylko na zespół. Znamy mocne i słabe strony Górnika. Postaramy się to wykorzystać - kończy Czosnowski.
Znicz Basket Pruszków - Victoria Górnik Wałbrzych (niedziela, godzina 16:00)