Amerykanin z polskim paszportem zszedł wówczas z boiska wyraźnie zmęczony. Kiedy na nie powrócił, nie grał już tak dynamicznie, ale w większym stopniu skupił się na prowadzeniu gry swojego zespołu. Głównie za sprawą niezwykle skutecznego tego dnia Weatherspoona Znicz Basket prowadził z Górnikiem od końca pierwszej kwarty. Wcześniej inicjatywę mieli goście, którzy skutecznie rozbijali obronę strefową rywali. - Znowu nie udało nam się zrealizować jednego z założeń taktycznych. Wiedzieliśmy, że zawodnicy Górnika przy tego typu obronie będą rzucać z dystansu. Ich skuteczność była jednak zaskakująca - dziwił się po meczu szkoleniowiec Znicza Basket Paweł Czosnowski.
W pierwszej połowie wałbrzyszanie trafili aż 8 z 17 trójek, praktycznie nie rzucając z bliższej odległości (4/7 za 2). Dobrze zawody rozpoczęli Sławomir Buczyniak i Bartłomiej Józefowicz, którzy w pierwszej kwarcie zdobyli wszystkie punkty dla swojego zespołu. Po celnym trafieniu tego pierwszego, Górnik po 7 minutach prowadził w Pruszkowie 14:9 i była to najwyższa przewaga przyjezdnych. - Rywale mieli niesamowite szczęście. Na początku wpadło im kilka rzutów z naprawdę trudnych pozycji. Sam Buczyniak dwa razy dziurawił obręcz z ponad siedmiu metrów - zaznaczył Czosnowski.
- Kiedy wpadało wszystko było dobrze. Niestety po przerwie już przestało - żałował kapitan biało-niebieskich Marcin Sterenga, który przez większą część meczu był praktycznie niewidoczny. Skutecznie zatrzymał go były zawodnik Górnik - Sławomir Nowak. - Trzeba przyznać, że wykonał kawał dobrej roboty pod koszem. Dla mnie był bohaterem Znicza Basket w tym meczu - chwalił swojego niedoszłego gracza trener Arkadiusz Chlebda. Po odejściu z Sudetów Jelenia Góra Nowak otrzymał bowiem kilka konkretnych propozycji. Jedna z nich pochodziła właśnie z Wałbrzycha. - Zawsze staram się dawać z siebie jak najwięcej. Wszyscy wiedzieliśmy, jak ważnym graczem dla Górnika jest Sterenga, dzięki zespołowej grze udało się go jednak zatrzymać - cieszył się Nowak. Rewelacyjny w tym sezonie podkoszowy zakończył spotkanie z dorobkiem 4 punktów. Do tego dołożył 6 zbiórek i 3 straty. To dopiero drugie w tym sezonie spotkanie Sterengi bez dwucyfrowej zdobyczy punkowej na koniec meczu. - Czujemy się lekko zmęczeni. Gramy dwa razy w tygodniu, do tego dużo podróżujemy po Polsce. Niestety organizmu nie da się oszukać - tłumaczył Sterenga. - Nie mamy długiej, wyrównanej ławki, dlatego obawiałem się lekkiej obniżki formy w którymś ze spotkań wyjazdowych - dodawał Chleba.
Po rzucie niemal z połowy boiska Damiana Pielocha Górnik przegrywał do przerwy różnicą pięciu punktów (37:42). Goście w trzeciej kwarcie zbliżyli się jeszcze na dwa, ale na więcej nie pozwolili bardziej doświadczeni koszykarze Znicza Basket. W ataku włączył się Dominik Czubek (12 punktów po przerwie), a solidną pracę pod koszem wykonał niespełna 19-letni Wojciech Fraś. - To nie był łatwy mecz, a końcowa przewaga na to nie wskazuje. Tak naprawdę spotkanie rozstrzygnęło się dopiero na dwie minuty przed końcem - podsumował mecz Czosnowski.
Znicz Basket Pruszków - JKKS Górnik Wałbrzych 86:64 (18:14, 24:23, 19:15, 25:12)
Znicz Basket Pruszków: J. Weatherspoon 25, S. Nowak 18, D. Czubek 12 (4), T. Briegmann 9 (1), G. Malewski 8, G. Radwan 5 (1), M. Aleksandrowicz 5 (1), W. Fraś 4, A. Suliński 0, B. Piotrowski 0, K. Krajewski 0.
JKKS Górnik Wałbrzych: S. Buczyniak 18 (4), M. Matczak 12 (1), M. Wróbel 11 (3), B. Józefowicz 10 (2), M. Sterenga 4, D. Pieloch 3 (1), A. Mrozik 3 (1), K. Jakóbczyk 3 (1), Ł. Grzywa 0, B. Ratajczak 0.