Spełniły marzenia! - relacja z meczu Wisła Can Pack Kraków - Frisco Sika Brno

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Koszykarki Wisły Can Pack Kraków w pełni wykorzystały atut własnego parkietu i pomoc swojej publiczności. W decydującym meczu, stawką którego był awans do Final Four, zawodniczki Białej Gwiazdy nie zawiodły i pokonały Frisco Sika Brno! Krakowianki tworzyły kolektyw. Grały z niesamowitym poświęceniem i zaangażowaniem, a końcowy sukces zapewniła na kilka sekund przed końcową syreną Marta Fernandez, która w końcu rozegrała bardzo dobre spotkanie w tej serii.

- Bez względu na złożenia trenera, to my zawodniczki musimy być na boisku zaangażowane i agresywne niczym tygrysice. Nie ma innej drogi do wywalczenia zwycięstwa - mówiła przed decydującym meczem z Frisco Sika Brno kapitan Wisły Can Pack Dorota Gburczyk. Patrząc na to, jak zagrały krakowianki w środowym meczu, koleżanki bardzo głęboko do serca wzięły sobie słowa Gburczyk.

Od pierwszego gwizdka na boisku trwała niesamowita walka o każdą piłkę, o każdy punkt. Na szczęście dla trenera Jose Ignacio Hernandeza w pełni zdrowa do meczu przystępowała amerykańska środkowa Janell Burse, która w pierwszej kwarcie rządziła pod atakowanym koszem. Burse miała jednak godną siebie rywalkę w osobie doświadczonej Taj McWilliams. Po pierwszej kwarcie Burse prowadziła 10:8 w rywalizacji z McWilliams, a Wisła Can Pack prowadziła 26:24 dzięki fenomenalnej trójce Iziane Castro Marques, równo z syreną oznajmująca koniec pierwszej ćwiartki meczu.

Druga rozpoczęła się od kopii akcji z końcówki pierwszej, z tym że wykończyła ją Paulina Pawlak. W tym momencie szkoleniowiec Frisco Sika Jan Bobrovski sięgnął po swojego asa w rękawie, a była nią Australijka Hollie Grima. Ta trafiała rzut za rzutem, a obrona strefowa zatrzymała krakowianki. Czeszki wyszły na prowadzenie, bo trójki dodały jeszcze Jelena Skerovic i McWilliams. Zawodniczki z Brna trafiły w pierwszej połowie meczu 8 trójek i wydawało się, że dzięki temu na przerwę schodzić będą przy wyniku remisowym. Inne zdanie na ten temat miała jednak Liron Cohen, która solową akcją zdobyła punkty spod samego kosza i dała swojej drużynie prowadzenie do szatni.

Po przerwie jak w transie trafiała Grima, ale dłużna nie pozostawała jej Burse. Amerykańska środkowa Wisły nie dość, że grała bardzo skutecznie, to jeszcze była nie do przejścia w obronie, gdzie blokowała rywalki i zbierała piłki po ich niecelnych rzutach. Do ekstazy Burse doprowadziła swoich fanów przechwytem, który wykończyła punktami sam na sam z koszem, a Biała Gwiazda prowadziła wtedy 63:55. Jedynym problemem trenera Hernandeza były jedynie cztery przewinienia Eweliny Kobryn. Na decydujące dziesięć minut jego podopieczne wychodziły jednak prowadząc różnicą 6 punktów i ten fakt był z pewnością dla niego najważniejszy.

Przez 3 pierwsze minuty czwartej kwarty żadna drużyna nie potrafiła zdobyć punktów. Fatalną serię przerwała dopiero Hana Horakova, która przechwyciła piłkę i pomknęła z nią sama na kosz. Gdy po chwili trafiła jeszcze Skerovic, a spod kosza spudłowała Burse zrobiło się nerwowo. Hernandez poprosił o przerwę, w której zarządził wstawkę obrony na całym boisku. To dało efekt w postaci straty rywalek i punktów Marty Fernandez, co uspokoiło nieco sytuację. Spokój trwał jednak tylko chwilę, bo po chwili kolejny przechwyt na kolejne swoje punkty zamieniła Horakova i było 65:65.

W tym momencie zaczął się jednak koncert krakowianek. Punkty zdobyła Burse, a swoje minuty miała Kobryn, która chwilę wcześniej pojawiła się na parkiecie. Środkowa Białej Gwiazdy najpierw trafiła zza linii 6,25m, potem dołożyła punkty po zbiórce w ataku i Wisła Can Pack odskoczyła na 72:65. Krakowianki mogły wbić gwoździa do trumny rywalek, ale szybkie ataki beznadziejnie wykańczały kolejno Castro Marques, Fernandez i Cohen. Na domiar złego przy próbie rzutu za 3 punkty faulowana przez Fernandez była Skerovic. Ta trafia pierwsze dwa rzuty wolne i zrobiło się 75:70. Po trzecim niecelnym rzucie piłkę zebrała McWilliams, ale na szczęście wyrwała jej ją Burse, a punkt z linii rzutów wolnych zdobyła Cohen. Gdy wydawało się, że wygrana jest już praktycznie przesądzona, zza łuku trafiła Skerovic, a krakowianki były bliskie straty przy wznowieniu piłki z autu. Walka o piłkę trwała przez kilka sekund na parkiecie, gdzie leżało kilka zawodniczek w walce o nią. Na szczęście ta trafiła do Fernandez, która niczym Usain Bolt pomknęła na atakowany kosz. Gdy zdołała umieścić piłkę w koszu, na trybunach zapanował szał radości, bo Wisła prowadziła 78:73, a do końcowej syreny były już tylko sekundy.

Marta Fernandez tą ostatnią akcją odkupiła swoje słabe występy w pierwszych dwóch meczach tej serii. W decydującym meczu ponownie grała przebojowo i do kosza, a zakończyła go z dorobkiem 17 punktów, 4 zbiórek i 3 asyst. 20 punktów wywalczyła Janell Burse, 12 oczek i 10 zbiórek zapisała na swoim koncie Ewelina Kobryn, a 14 punktów uzbierała Iziane Castro Marques.

- Spełniło się jedno z moich największych marzeń. Odkąd zaczęłam grać w koszykówkę marzyłam o Final Four. Dziękuję władzom klubu za stworzenie świetnego zespołu i fantastycznym kibicom! - powiedziała po meczu niesamowicie szczęśliwa Kobryn.

- Jestem niesamowicie szczęśliwy. To był bardzo twardy i trudny mecz, ale jednocześnie niesamowicie interesujący dla fanów. Pracowaliśmy bardzo ciężko na ten sukces i chcę powiedzieć, że moje zawodniczki, klub i to miasto zasłużyły na ten sukces - skomentował sukces Jose Ignacio Hernandez, który w ubiegłym sezonie wywalczył wicemistrzostwo Euroligi razem z Halcon Avenida Salamanka.

W obozie drużyny z Brna po porażce w tym meczu dalej nie umieli pogodzić się z porażką w pierwszym spotkaniu tej serii, która według nich przekreśliła szanse Frisco Sika na awans do Final Four. - My straciliśmy swoją szansę w pierwszym meczu tej serii, kiedy prowadziliśmy różnicą 15 punktów, a ostatecznie przegraliśmy cały mecz. Dzisiaj Wisła zagrała fantastyczne spotkanie i gratulujemy im sukcesu - powiedział po meczu Vlastimil Havlik, asystent trenera Bobrovskieog.

Wisła Can Pack Kraków wygrała to decydujące starcie w pełni zasłużenie. Wygrał zespół, bo każda zawodniczka zostawiła na parkiecie całe swoje serce. Po końcowej syrenie długo jeszcze trwała feta na hali przy ulicy Reymonta, którą fani wypełnili niezwykle szczelnie, a większość spotkania doping trwał na stojąco!

Teraz krakowianki mogą przygotowywać się do występu w turnieju Final Four, gdzie za rywala w półfinałowej batalii będzie miała hiszpańską ekipę Ros Casares Walencja. To olbrzymi sukces Białej Gwiazdy, której w ogóle przecież w Eurolidze miało nie być...

Wisła Can Pack Kraków - Frisco Sika Brno 78:73 (26:24, 21:21, 16:12, 15:16)

Wisła Can Pack: Janell Burse 20, Marta Fernandez 17, Iziane Castro Marques 14, Ewelina Kobryn 12 (10 zb), Paulina Pawlak 3, Katarina Zohnova 3, Agnieszka Majewska 2, Anna Wielebnowska 0

Frisco Sika: Jelena Skerovic 18, Taj McWilliams 15, Hollie Grima 15, Eva Viteckova 9, Hana Horakova 9, DeWanna Bonner 7

Źródło artykułu:
Komentarze (0)