Nerwowo na własne życzenie - relacja z meczu Anwil Włocławek - Znicz Jarosław

Do przerwy Anwil Włocławek prowadził ze Zniczem Jarosław różnicą 21 punktów i nic nie wskazywało na to, że goście mogą jeszcze zmienić oblicze gry. Ambitnie grający jarosławianie koncertowo zagrali jednak w drugiej połowie, choć do pełni szczęścia zabrakło czterech oczek. W 23. kolejce PLK Anwil pokonał Znicz 72:68 i tym samym nadal jest jedyną niepokonaną ekipą w lidze u siebie.

O bardzo wysokiego "C" rozpoczęli wtorkowe starcie gospodarze. Wykorzystując fatalną skuteczność oraz brak jakiegokolwiek pomysłu na grę przyjezdnych, włocławianie szybko wyszli na prowadzenie 9-0, a pierwsze punkty dla Znicza zdobył Jeremy Chappell dopiero po czterech minutach kwarty.

Na domiar złego, Anwil miażdżył gości w walce pod koszami. - Nie ma w moim zespole gracza, który możliwościami przewyższałby podkoszowych przeciwnika, gdyż odeszli John Williamson i Andrzej Misiewicz i stąd nasze problemy - mówił trener Dariusz Szczubiał i trudno się z nim nie zgodzić. Po pierwszej kwarcie sam Alex Dunn miał ponad dwukrotnie więcej zbiórek od całej drużyny Znicza. Środkowy Anwilu zebrał bowiem w tym czasie aż 10 piłek, podczas gdy rywale - tylko cztery. Stąd po dziesięciu minutach miejscowi pewnie prowadzili 19:10 i nie zamierzali na tym poprzestać.

- W pierwszej połowie zaprezentowaliśmy się naprawdę dobrze. Była przede wszystkim dobra obrona i pomysł na grę w ataku, stąd taki wynik - tłumaczył na konferencji prasowej trener Igor Griszczuk, a jego podopieczni kapitalnie rozegrali drugą kwartę. Nie tylko ponownie zatrzymali koszykarzy Znicza na dziesięciu zdobytych punktach, to jeszcze sami grali jak w transie. Świetnie w mecz wszedł Dru Joyce, który po dwudziestu minutach miał na swoim koncie sześć asyst, a z jego podań głównie korzystał Mujo Tuljković. Do przerwy Bośniak miał na swoim koncie 12 oczek i osiem zbiorek, a Anwil wygrywał 41:20.

Miłe złego początki - tak jednak można by ująć dwie pierwsze kwarty z meczu w Hali Mistrzów w kontekście gry Anwilu. Po przerwie gospodarze wyszli na parkiet wyraźnie zdekoncentrowani, co natychmiast wykorzystali zawodnicy Znicza i dzięki czternastu punktom do spółki Chappella i Tomasza Zabłockiego szybko zmniejszyli straty do dziewięciu oczek (43:34). - W drugiej połowie wyraźnie zmieniła się nasza skuteczność, piłki wreszcie zaczęły wpadać do kosza - opowiadał Szczubiał, a jego podopieczni tymczasem doszli włocławian do stanu 55:48.

- Zbyt szybko uwierzyliśmy w to, że jest po meczu i pozwoliliśmy koszykarzom Znicza zacząć dyktować warunki gry. Popełniliśmy przy tym szesnaście strat, a przy prowadzeniu dwudziestoma punktami do przerwy, a także przy naszej dominacji w zbiórkach, to jest po prostu tragedia - wściekał się po meczu Griszczuk i miał ku temu powody. Mimo zrywu Znicza, włocławianie kontrolowali bowiem przebieg starcia, prowadząc różnicą około dziesięciu oczek, w czym duża zasługa Joyce’a.

Po zmianie stron Amerykanin przestawił się z wyszukiwania partnerów na zdobywanie punktów, trafił kolejne trzy trójki i po jego zagraniu w pewnym momencie Anwil wygrywał 69:59. Siedem kolejnych punktów zdobył jednak niesamowity tego dnia Chappell (22 punkty, 10 zbiórek oraz po sześć asyst i przechwytów!), dwa razy z dystansu przymierzył Keddric Mays (24 oczka) i przewaga włocławian stopniała do trzech oczek.

Losy meczu gospodarze rozstrzygnęli jednak na swoją korzyść dzięki celnym rzutom wolnym w końcowych minutach. Mimo to, dwunasta wygrana w tym sezonie Anwilu w swojej hali nie przeszkodziła trenerowi Griszczukowi na ostrą krytykę. - Bez dwóch zdań to był najgorszy mecz w mojej karierze - wyznał szkoleniowiec. - Żeby nawiązać wyrównaną walkę z Anwilem, potrzebowaliśmy dzisiaj naszej gry na bardzo wysokim poziomie i słabszej dyspozycji rywala. Tak się stało - skomentował mecz trener Szczubiał.

Anwil Włocławek - Znicz Jarosław 72:68 (19:10, 14:28, 17:20)

Anwil: Joyce 16 (4x3, 7 as.), Tuljković 12 (10 zb.), Chanas 11, Winkelman 9, Pluta 8, Szubarga 5, Dunn 4 (14 zb.), Sullivan 4, Wołoszyn 3 (1x3)

Znicz: Mays 24 (3x3), Chappell 22 (1x3, 10 zb., 6 as., 6 prz.), Zabłocki 11 (1x3), Sarzało 7, Moralewicz 2, Wyka 2, Diduszko 0, Urban 0, Witos 0

Źródło artykułu: