Toruńska Energa stała przed ogromną szansą wyeliminowania mistrzyń Polski. W Lotosie wszyscy zdawali sobie sprawę, jak ważny jest to dla nich mecz. - Sytuacja dla nas jest trudna. Gramy w Toruniu i musimy wygrać. Kalkulacji nie ma i cel na dzisiaj jest jasny. Poprzednie mecze to już przeszłość, do której nie wracamy - mówił przed meczem Jacek Winnicki, szkoleniowiec gdyńskiego klubu. Lotos musiał wygrać i sztuki tej dokonał, ale łatwo nie było.
"Katarzynki" zaczęły chyba wystraszone faktem, że mogą sprawić taką sensację eliminując z walki o najwyższe cele wielki Lotos. Podopieczne Elmedina Omanicia pudłowały niemiłosiernie, a gdyniankom wpadało wszystko. W samej końcówce kwart zza linii 6,25 kolejno trafiły Marta Urbaniak, Roneeka Hodges i Magdalena Leciejewska, a Lotos prowadził po pierwszej kwarcie 24:13.
Krótka przerwa znakomicie wpłynęła na gospodynie. Niesione dopingiem nadkompletu publiczności torunianki rozpoczęły pogoń za aktualnymi mistrzyniami Polski. Skutecznie zaczęła grać Monika Krawiec i straty malały z każdą kolejną minutą meczu. W samej końcówce Energa doszła Lotos, gdy akcję 2+1 przeprowadziła Alicia Gladden. Gdy wydawało się, że drużyny zejdą na przerwę przy wyniku remisowym, kolejną trójkę ustrzeliła Leciejewska i to Lotos prowadził po pierwszej połowie.
- Musimy dobrze rozpocząć trzecią kwartę bo to może być kluczem do sukcesu w całym spotkaniu - mówiła w przerwie popularna Lecia. Koleżanki silnej skrzydłowej Lotosu wzięły sobie chyba słowa Leciejewskiej do serca. Co prawda jeszcze w 25 minucie było tylko 46:41, ale końcówka tej kwarty była należała do podopiecznych Winnickiego. Zza linii 6,25 trafiała Erin Phillips, a przed decydującą częścią meczu Lotos prowadził 61:45.
Torunianki kolejny raz musiały gonić i kolejny raz udowodniły, że potrafią to robić. Sygnał do ataku dała Magdalena Radwan. Ta najpierw trafiła zza linii 6,25, a potem skutecznie spenetrowała pod kosz. Wtedy straty wynosiły już tylko 5 oczek. Gdy w kolejnej akcji skutecznie pod kosz weszła Gladden było już tylko 64:61 dla Lotosu. W tym momencie publiczność dopingowała już swoje zawodniczki na stojąco. Jedną z kluczowych akcji dla końcowych losów spotkania była fatalna akcja Agaty Gajdy. Ta minęła swoją rywalkę i wchodząc pod kosz zamiast oddać rzut z czystej pozycji, zdecydowała się oddać piłkę w kierunku Gladden. To jednak zamiast punktów, przyniosło piąte przewinienie amerykańskiej rzucającej Energii. Katarzynki do walki próbowała jeszcze pociągnąć Tyesha Fluker, ale rywalki o dziwo w tym fragmencie meczu nie myliły się z linii rzutów osobistych, czym przedłużyły swoje nadzieje na obronę mistrzowskiego tytułu.
- Musimy poprawić grę na tablicach - takie słowa wypowiedział przed meczem trener Winnicki. Efekt tego jest taki, że Lotos wygrał walkę na deskach 39:25 i wygrał też całe spotkanie. 12 zbiórek, i tyle samo punktów, zapisała na swoim koncie Leciejewska, która była wyróżniającą się postacią swojego zespołu. - Nie mam pojęcia, dlaczego tracimy w czasie meczu wcześniej wywalczoną przewagę - zastanawiała Lecia.
16 punktów i 11 zbiórek Alicii Gladden nie pomogły Enerdze w sprawieniu miłej niespodzianki dla swoich fanów oraz ogromnej niespodzianki całych rozgrywek. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby dokonać tej sztuki w piątym meczu, który w najbliższy czwartek odbędzie się w Gdyni.
Energa Toruń - Lotos Gdynia 68:76 (13:24, 23:15, 9:22, 23:15)
Energa: Alicia Gladden 16 (11 zb), Monika Krawiec 14, Tyesha Fluker 13, Magdalena Radwan 7, Charity Egenti 6, Aida Pilav 5, Agata Gajda 3, Patrycja Gulak-Lipka 2, Ilona Jasnowska 2
Lotos: Ivana Matovic 20, Erin Phillips 15, Tanisha Wright 12, Magdalena Leciejewska 12 (12 zb), Marta Urbaniak 7, Roneeka Hodges 5, Louice Helvarson 3, Marta Jujka 2, Olivia Tomiałowicz 0
Stan rywalizacji: 2:2