Final Four Euroligi: Juan Carlos Navarro po raz piąty

Juan Carlos Navarro to więcej niż tylko utalentowany strzelec. To lider, na którego patrzą wszyscy inni zawodnicy drużyny, gdy Regal FC Barcelona ma kłopoty czy w momencie kiedy dochodzi do nerwowej końcówki. Teraz Hiszpan będzie mógł udowodnić swoją klasę w piątym turnieju Final Four Euroligi w swojej karierze. Emocji z pewnością nie zabraknie - w półfinale Katalończycy zmierzą się z CSKA Moskwa.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Tylko dwóch porażek doznała drużyna Regalu FC Barcelona podczas tegorocznego sezonu w Eurolidze, wygrywając przy okazji wszystkie dziesięć spotkań w fazie grupowej, pięć z sześciu w TOP 16 i trzy z czterech w ćwierćfinale. W drodze do Final Four w Paryżu Katalończycy okazali się lepsi m.in. od Montepaschi Siena, Panathinaikosu Ateny czy, a właściwie przede wszystkim, od Realu Madryt. Derby koszykarskiej Europy w ramach rozgrywek międzynarodowych przykuły wielkie zainteresowanie i okazały się próbą dla obu renomowanych klubów. Ostatecznie lepsza okazała się Barcelona udowadniając, że stopniowe budowanie zespołu latami jest skuteczniejsze, niż kilka spektakularnych transferów na raz.

- Awans do Final Four jest dla mnie i dla całej Barcelony bardzo ważny. Przeciwko Realowi rozegraliśmy jedne z najlepszych spotkań w tym sezonie. Po dwóch meczach u nas remisowaliśmy 1-1 i mało kto dawał nam szanse przed dwoma pojedynkami w Madrycie. Tymczasem bez dyskusji okazaliśmy się lepsi - wspomina najskuteczniejszy strzelec Regalu, Juan Carlos Navarro, który w stolicy Hiszpanii stanął na wysokości zadania, notując najpierw 24 punkty i osiem fauli wymuszonych, a następnie 21 oczek i sześć przewinień. - Ukradliśmy w Madrycie bilet do Paryża i jestem z siebie bardzo dumny, że miałem w tym swoją cegiełkę - dodaje Navarro.

Hiszpański obrońca już czterokrotnie uczestniczył w Final Four Euroligi. Swoją przygodę z najważniejszą imprezą dla koszykarskiej Europy rozpoczął w roku 2000, lecz turniej w Salonikach wypadł dla Katalończyków słabo - po przegranej z Maccabi Tel Awiw i Efesem Pilsen Stambuł zajęli czwarte miejsce. - Niewiele pamiętam sprzed dekady. Grałem wtedy mało, byłem jeszcze niedoświadczonym zawodnikiem. Lepiej oczywiście wspominam rok 2003 - uśmiecha się koszykarz. Wówczas gospodarzem turnieju była właśnie Barcelona, więc Navarro i jego kolegom w sięgnięciu po tytuł pomagały przysłowiowe ściany. - To było piękne uczucie. Nie byłem wówczas jeszcze graczem pierwszoplanowym, ale istotnym dla tamtej drużyny, w której grały gwiazdy takie jak Dejan Bodiroga czy Gregor Fucka - wspomina "La Bomba".

Pierwsze skrzypce Navarro zaczął grać w drużynie nieco później, tuż przed swoim wyjazdem do NBA. W roku 2006 koszykarz rzucał w Final Four przeciętnie 15 oczek, lecz Barcelona przegrała oba spotkania i ponownie zajęła czwarte miejsce. Rok temu zaś Katalończycy wywalczyli brązowy medal. Wówczas w półfinale przegrali z CSKA Moskwa i teraz będą mieli okazję do rewanżu. - To będzie specjalny mecz i musimy zrobić wszystko by oni nie wygrali z nami drugi raz z rzędu. Będzie oczywiście bardzo ciężko bo Rosjanie nie znaleźli się w Paryżu przypadkiem - tłumaczy 30-letni rzucający obrońca.

Aż dziesięciu koszykarzy Regalu FC Barcelona miało już styczność z Final Four, więc doświadczenie to z pewnością będzie nie do przecenienia. Aczkolwiek jedna z najważniejszych postaci zespołu, 20-letni rozgrywający Ricky Rubio jeszcze nigdy nie poczuł atmosfery tego turnieju. - Przecież to dla niego żaden problem. On już brał udział w Final Four ULEB Cup przed dwoma laty, a także zdobył złoty medal Mistrzostw Europy, więc presja wielkich imprez nie jest mu obca. Poza tym każdy z nas wspomaga go jak może. Dużo rozmawiamy i wiem, że Ricky poradzi sobie z rozgrywaniem, tak jak to robi co tydzień w ACB - wyjaśnia kapitan Barcelony.

Zapytany o to, co czuje przed zbliżającą się imprezą w stolicy Francji, Navarro odpowiada bez wahania. - Pozytywny dreszcz zapowiadający sporą dawkę adrenaliny i wielkie emocje od pierwszego do ostatniego akcji - mówi zawodnik, wyjaśniając po chwili - Jednym z powodów, dla których zdecydowałem się wrócić do Barcelony z NBA, była chęć pomocy ukochanemu klubowi w wywalczeniu złotego medalu Euroligi. I czuję, że właśnie jesteśmy na dobrej drodze. Potrzebujemy jeszcze dwóch kroków, choć tak naprawdę inne zespoły mają ten sam cel - zapowiada Navarro.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×