Final Four Euroligi: Linas Kleiza największym przegranym

Litwin Linas Kleiza miał poprowadzić Olympiacos Pireus do zwycięstwa w Final Four Euroligi 2010 w Paryżu, ale zawiódł w najważniejszym momencie. Jeszcze w półfinale koszykarz spisał się na miarę swoich możliwości, ale w kluczowym spotkaniu nie zrobił nic, co pomogłoby nabrać wiatru w żagle jego drużynie. Kleiza został zneutralizowany przez defensorów Regalu FC Barcelony i po meczu nie pozostawało mu nic innego, jak tylko oddać honor zwycięzcom.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Postawa Linasa Kleizy w finałowym starciu Final Four Euroligi w paryskiej hali Bercy jest poniekąd odbiciem postawy całego zespołu Olympiacosu Pireus. Litwin w przeciągu 27 minut zdobył co prawda 13 oczek, ale trafił tylko 4 z 9 rzutów z gry, 4 z 7 za jeden, a także popełnił pięć fauli i miał cztery straty. Słowem: zagrał tak, jak na lidera i najlepszego strzelca (17,14 punkt w sezonie) nie przystało, a Olympiacos został pokonany przez Regal FC Barcelonę.

O ile w sezonie zasadniczym litewski skrzydłowy imponował formą i ze średnią 17,6 punktu wywalczył trofeum imienia Alphonso Forda dla Najlepszego Strzelca Euroligi 2009/2010, o tyle jego gra w Final Four wywoływała uśmiech politowania. Przeciwko Partizanowi Belgrad w półfinale koszykarz zdobywał co prawda bardzo ważne punkty w końcówce spotkania, ale przez dłuższy czas pozostawał bierny wobec wydarzeń na parkiecie. W wielkim finale natomiast nijak nie był w stanie podjąć rywalizacji z defensorami Barcelony i zdecydowaną większość ze swojego dorobku uzyskał w momencie, gdy losy mistrzostwa były już przesądzone.

Po meczu Kleiza zachował się jednak jak prawdziwy profesjonalista i z uznaniem komentował postawę katalońskiego zespołu. - Musimy szanować Barceloną. To naprawdę klasowy przeciwnik i w niedzielę okazał się od nas dużo lepszy. Nie mieliśmy nic do powiedzenia - opowiadał Litwin, który co prawda bardzo dobrze rozpoczął spotkanie - od celnego rzutu za trzy punkty - ale kolejne trafienie zaliczył dopiero w połowie trzeciej kwarty. - Nie mam wytłumaczenia dla siebie. Zagrałem słabo i nie wstydzę się do tego przyznać - dodawał zawodnik.

Faktem jest jednak, że żaden z koszykarzy Olympiacosu nie będzie wspominał tego spotkania dobrze, bowiem żaden nie spisał na miarę swoich możliwości i oczekiwań. - Kompletnie nie wykonaliśmy tego, co sobie zakładaliśmy przed meczem. Tak naprawdę nie zagraliśmy w ogóle dobrego spotkania, a jeśli chcesz pokonać Barcelonę - nie tylko musisz zagrać dobrze - musisz zagrać wybitnie na 150 procent swoich możliwości - tłumaczył 25-letni skrzydłowy, kontynuując charakteryzowanie rywala. - Katalończycy to zespół bardzo zgrany, rozumiejący się na boisku i chyba również poza nim. Grają razem dłużej od nas i myślę, że to było widać na parkiecie.

W niedzielnym finale Barcelona szybko wywalczyła sobie kilka punktów przewagi, które w pewnym momencie drugiej kwarty wzrosły do stanu 46:32. Drużyna hiszpańska prowadziła gdyż przeważała nad grecką ekipą szybkością, intensywnością gry, a także walką na tablicach. Mimo to na początku drugiej kwarty Olympiacosowi udało się zmniejszyć straty najpierw do siedmiu (47:40), a potem do pięciu oczek (52:47), i wydawało się, że podopieczni Panayotisa Iannakisa są na najlepszej drodze do wyrównania losów spotkania. - Po zmianie stron myślałem, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Zmniejszyliśmy stratę do zaledwie pięciu punktów, ale wówczas Barcelona wzięła się ostro do roboty, przyspieszyła tempo, poprawiła obronę oraz trafiła kilka niesamowitych rzutów i znowu wyszła na kilkanaście oczek przewagi. Nam natomiast było bardzo ciężko powrócić do gry po raz drugi - mówi Kleiza.

Litwin ma ważną umowę z zespołem z Pireusu jeszcze przez kolejny sezon, więc już teraz wyznacza sobie dalsze cele. - Mamy nadzieję, że za rok znowu zagramy w Final Four i tym razem wygramy tytuł. W zeszłych rozgrywkach drużyna była czwarta, w tym roku druga. Za rok więc postaramy się więc zrobić ten jeden krok więcej - snuje piękne plany koszykarz, ale przecież włodarze Olympiacosu nie płacą zawodnikowi gigantycznych pieniędzy (bagatela 12,5 miliona dolarów za dwa lata gry) za to, by ten ładnie opowiadał o celach i marzeniach w wywiadach, tylko za to, by te cele i marzenia zamieniał w rzeczywistość.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×