CSKA szuka wzmocnień
Etatowy mistrz Rosji, CSKA Moskwa poszukuje koszykarzy, którzy pozwoliliby drużynie powrócić na triumfalne tory w Eurolidze. Na celowniku trenera Evgeni Pashoutina znalazła się dwójka graczy na newralgiczne pozycje: obrońca Jamont Gordon i środkowy Kosta Perović.
Amerykanin to odkrycie poprzedniego sezonu i kluczowa postać drużyny Cibony Zagrzeb, którą doprowadził do fazy TOP 16 w Eurolidze wbrew finansowej niestabilności klubu. 23-letni Gordon zdobywał przeciętnie w każdym spotkaniu 13,9 punktu, 4,9 zbiórki, 3,8 asysty oraz 1,8 przechwytu, udowadniając swoją niesamowitą wszechstronność i jednocześnie trafiając do notesów skautów i trenerów najlepszych klubów Starego Kontynentu.
Ewentualny jego transfer uzależniony jest jednak od pozostania w klubie J.R. Holdena. Amerykanin z rosyjskim paszportem z roku na rok prezentuje się coraz słabiej (choć punktowo sezon 2009/2010 był dla niego najlepszy od czterech lat), coraz rzadziej bierze na swoje barki odpowiedzialność za wynik i włodarze CSKA zastanawiają się czy ekipa nie potrzebuje świeżej krwi na pozycji rozgrywający.
Od innego gracza uzależniony jest natomiast angaż wspomnianego Perovicia. Chodzi o Sashę Kauna, który prawdopodobnie odejdzie z moskiewskiej drużyny i wówczas zrobi miejsce dla centra mierzącego 217 cm wzrostu. Problem w tym, że Rosjanin ma nadal ważny kontrakt z klubem, a jego zerwanie zobligowane jest rekompensatą rzędu kilkuset tysięcy dolarów. Mimo wszystko gra wydaje się być warta świeczki, bowiem Serb w minionych rozgrywkach grał z powodzeniem w barwach Power Electronics Walencja, notując 10,8 punktu i 4 zbiórki.
Kosta nie tylko w kierunku Moskwy
Gra jest warta świeczki również z innego powodu - w przypadku braku transferu do stolicy Rosji, serbski środkowy prawdopodobnie zasili któryś z innych czołowych klubów Europy. 25-latek otrzymał bowiem bardzo poważną ofertę od baskijskiego mistrza Hiszpanii, Caji Laboral Baskonia. Trener Dusko Ivanović w nadchodzącym sezonie nie będzie mógł bowiem prawdopodobnie skorzystać już z usług dotychczasowego swojego podstawowego centra, Tiago Splittera (przeniesie się do San Antonio Spurs) i już w tej chwili szuka wzmocnień na pozycji numer pięć.
Pierwszym koszykarzem na liście życzeń Ivanovicia jest właśnie Perović, który w poprzednim sezonie radził sobie dobrze nie tylko na parkietach ACB, ale i Pucharu Europy i swoją postawą wymiernie pomógł drużynie z Walencji zdobyć koronę tych rozgrywek. Jedynym problemem może być kwota wykupu, a właściwie fakt, że jest... zbyt niska. W kontrakcie Serba widnieje bowiem suma 200 tysięcy euro, lecz włodarze Power Electronics uważają, że transfer zawodnika warty jest co najmniej dwukrotność tej kwoty.
Innymi koszykarzami, z którymi chętnie współpracowałby Ivanović w sezonie 2010/2011 są Miroslav Raduljica z FMP Żeleznika Belgrad i Sofoklis Schortsanitis z Olympiacosu Pireus. Pierwszą opcją cały czas jednak jest Perović.
Turek zostaje we Francji, więc postawili na Chorwata
Nie Erman Kunter, a Velimir Perasović poprowadzi Efes Pilsen Stambuł w przyszłym sezonie. 45-letni Chorwat przybył do stolicy Turcji z Cibony Zagrzeb, którą trenował w poprzednich dwóch latach. Podczas tego okresu, szkoleniowiec osiągnął z zespołem dwa mistrzostwa kraju, jeden Puchar Chorwacji, a także dwukrotnie awansował do finału Ligi Adriatyckiej.
Angaż Perasovicia jest sporym zaskoczeniem, ponieważ Chorwat nie należy do ścisłej czołówki najlepszych szkoleniowców w Europie. Przed Ciboną, trenował ponadto KK Zagrzeb, Estudiantes Madryt i TAU Ceramikę Vitoria, z którą awansował do Final Four Euroligi w Pradze w 2006 roku. Niespodzianką jest również z innego powodu - niemalże pewniakiem do objęcia tego stanowiska był wspomniany Kunter. 53-letni Turek w sezonie 2009/2010 zdobył mistrzostwo Francji z drużyną Cholet Basket, co otworzyło mu drzwi do zdecydowanie lepszych klubów.
Przed sezonem Cholet było kompletnie pomijane w kontekście typowania kandydatów do wielkiego finału, a tymczasem zespół tureckiego trenera najpierw nie miał sobie równych w sezonie zasadniczym, a następnie przeszedł jak burza przez play-off. Nic więc dziwnego, że włodarze francuskiego klubu zdecydowali się wyłożyć dodatkowe fundusze po to, by Kunter nadal pozostał trenerem drużyny. I choć Turek był blisko przejścia do Stambułu, ostatecznie zdecydował się pozostać w Cholet na kolejne dwa lata. W klubie tym pracuje nieprzerwanie od 2006 roku.
Piętnastka Sharpa
Maccabi Tel Awiw kontynuuje budowę składu na kolejny sezon, którego celem będzie odzyskanie mistrzowskiej korony. Trener David Blatt docenił pozycję w zespole Derricka Sharpa i zaproponował Amerykaninowi przedłużenie umowy. Tym samym rozgrywki 2010/2011 będą dla zawodnika piętnastymi z rzędu w stolicy Izraela.
39-letni Sharp przybył do Maccabi w roku 1996 i od tamtej pory wygrał 12 mistrzostw kraju, 10 Pucharów Izraela, dwa mistrzostwa Euroligi i jeden tytuł Suproligi. W ostatnim sezonie odgrywał epizodyczną rolę, zdobywając ledwie 3,2 punktu na parkietach Euroligi, a mimo to, włodarze i sztab trenerski Maccabi nie wyobrażają sobie drużyny bez doświadczonego gracza.
- To była w gruncie rzeczy bardzo łatwa decyzja. Derrick to symbol tego wszystkiego, czego oczekuję od koszykarza Maccabi - charakteru, umiejętności, stabilności na parkiecie i poza nim, ducha zwycięstwa, ambicji i związania z klubem oraz jego tradycją. Jestem pewien, że nadal będzie odgrywał pozytywną rolę w zespole podczas meczów, jak i w szatni - powiedział trener Blatt.
Zwolniony z Realu, znajdzie pracę w Mediolanie
Kilka dni temu działacze Realu Madryt oficjalnie ogłosili rozstanie z sześcioma zawodnikami, w tym z Litwinem Rimantasem Kaukenasem, który w hiszpańskiej ACB radził sobie zgoła odmiennie, niż wcześniej w koszulce Montepaschi Siena na parkietach LEGA Uno. Słabiej, rzecz jasna.
33-letni strzelec nadal ma jednak etykietkę bardzo pożytecznego gracza i nie może narzekać na brak ofert. Póki co, najkorzystniejszą przedstawili mu działacze Armani Jeans Mediolan i wydaje się, że to właśnie tam Kaukenas spędzi kolejny sezon. Ekipa z miasta mody, sponsorowana przez samego Giorgio Armaniego, chce dać szansę zawodnikowi i wierzy, że będąc podstawową opcją w ataku, Litwin w dalszym ciągu może osiągać zdecydowanie lepsze wyniki niż 8,3 punktu zdobywane w zeszłym sezonie.