Chimki Moskwa w pierwszej połowie spotkania zaskoczyli swoją postawą graczy CSKA. Koszykarze "Red Army" mieli dużo problemów w ataku, gdyż zawodnicy Kestutisa Kemzury zacieśnili obronę. Na dodatek koledzy Lampego grali skuteczniejszej aniżeli ich przeciwnicy. W efekcie tego to Chimki po 20 minutach gry prowadziło 36:31. Z bardzo dobrej strony w tej części pojedynku pokazał się Patrick Burke, który już w pierwszym spotkaniu udowodnił, że jest bardzo wartościowym graczem a w tym meczu to tylko potwierdził. Center ekipy gości ostro walczył na tablicy dzięki czemu zaliczył dużo zbiórek w ataku to zaś przełożyło się na zdobyte punkty (ponawianie akcji).
Po przerwie obraz gry zmienił się radykalnie. CSKA prowadzone przez tercet Trajan Langdon - Ramunas Siskauskas - Matjaz Smodis odrabiało straty, a kiedy już dogonili rywala wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końcowej syreny. Ekipa Chimki nie miała już pomysłu na grę w ataku a podwajanie najlepszych zawodników tej drużyny przez koszykarzy "Red Army" sprawiło, że skuteczność rzutów spadła. Ostatecznie CSKA pokonało we własnej hali Chimki Moskwa 74:66.
Maciej Lampe spędził na parkiecie niespełna 33 minuty. W tym czasie Polak zdobył 9 punktów oraz zebrał z tablic 7 piłek.
CSKA Moskwa - Chimki Moskwa 74:66 (13:20, 18:16, 22:16, 21:14)
CSKA: Langdon 20, Smodis 16, Siskauskas 15, Khryapa 8, Papaloukas 6, Holden 5, Andersen 4.
Chimki: Burke 17, Tucker 14, Lampe 9, Fridzon 9, Ponkrashov 7, McCarthy 6, Veremeenko 4.
Stan rywalizacji: 2:0