Polska trampoliną do kariery - wywiad z Kevinem Goffney'em, nowym skrzydłowym Siarki Tarnobrzeg

Kevin Goffney jako jeden z pierwszych obcokrajowców znalazł pracodawcę w Polsce przed sezonem 2010/2011. Amerykanin związał się z Siarką Tarnobrzeg i liczy, że w klubie tym czeka go wiele pozytywnych doświadczeń. - Nie zdecydowałbym się na podpisanie kontraktu z Siarką, gdybym nie sądził, że nie pomoże mi to w mojej karierze. Mam wielką nadzieję, że gra w Polsce będzie dla mnie odskocznia do kariery pełnej sukcesów - mówi koszykarz specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: Pakujesz już walizki przed wylotem do Polski?

Kevin Goffney: Tak, właśnie robię listę potrzebnych mi rzeczy, pakuję walizki i niedługo będę odliczał ostatnie godziny przed wylotem do Polski. W waszym kraju zamelduję się 1 sierpnia i od razu udam się do Tarnobrzegu.

Wiesz już cokolwiek na temat swojego nowego klubu?

- Niestety nie miałem jeszcze okazji zapoznać się szczegółami na temat klubu. Wiem tylko tyle, co powiedział mi mój agent - że w Tarnobrzegu szykuje się walczący, ambitny zespół, który ma aspiracje sporo namieszać w ekstraklasie. Myślę, że będąc na miejscu dowiem się o wiele więcej, niż mógłbym teraz na odległość, więc nie ma co się spieszyć. Zanim wylecę z USA, chciałbym jednak dowiedzieć się czegoś więcej na temat Polski, bo póki co to słyszałem tylko to, że jest u was bardzo zimno.

Teraz zimno nie jest. A skąd decyzja by jako pierwsze miejsce swojej profesjonalnej kariery wybrać Polskę?

- Miałem kilka ofert z lepszych lub słabszych lig europejskich i starałem się każdą z nich sprawdzić: popytać znajomych, przeszukać Internet w celu znalezienia informacji z poprzednich lat... Polska wydała mi się interesującym miejscem do gry. Poziom ligi wydaje się być solidny, gra tutaj wielu moich rodaków, więc myślę, że powinno być dobrze jak na początek kariery zawodowej.

Słyszałem plotki, że rozważałeś również udział w lidze letniej NBA by rozgłosić swoje nazwisko...

- Tak, oczywiście, że chciałem wziąć udział w lidze letniej, ale będąc rok poza grą z powodu kontuzji, musiałem rozważyć wszystkie za i przeciw. Uznałem więc, że najważniejsze będzie dla mnie doprowadzenie mojej stopy do stanu normalności i znalezienie odpowiedniego miejsca na rozpoczęcie mojej zawodowej kariery. Stąd uważam, że kontrakt z Siarką Tarnobrzeg to perfekcyjne rozwiązanie i najlepsza szansa dla mnie.

Mówiłeś, że kontaktowałeś się z koszykarzami, którzy grali w Polsce ostatnio... Kogo miałeś na myśli?

- Keddricka Maysa. On grał dla jakiejś słabszej drużyny (Znicz Jarosław - przyp. M. F.), ale miał naprawdę bardzo dobry sezon. Wiem, że był czołowym strzelcem ligi i teraz łatwiej będzie mu szukać nowego pracodawcy.

Twoim rodakiem w zespole będzie z kolei Louis Truscott. Kontaktowałeś się z nim?

- Nie, jeszcze nie mieliśmy kontaktu ze sobą, ale sezon jest długi i wyczerpujący, więc na pewno będziemy mieli dość czasu by się lepiej poznać. To oczywiście bardzo fajnie jest mieć kogoś z kim możesz porozmawiać w swoim języku, tym bardziej w miejscu, którego nie znasz. Aczkolwiek z drugiej strony uważam, że nawet gdybym był jedynym Amerykaninem w zespole, i tak dałbym sobie rade. Mam jednak nadzieję, że pomożemy sobie nawzajem i ułatwimy życie w obcym mieście.

Jakie stawiasz sobie cele w sezonie 2009/2010? Mam na myśli zarówno cele indywidualne, jak i drużynowe...

- Siarka musi grać tak, aby znaleźć się w centrum zainteresowania innych zespołów. Musimy przyciągnąć uwagę i w każdym meczu udowadniać swoją wartość. Najważniejsze to jednak wygrywać, bo przecież właściwie tylko o to chodzi w sporcie. Kibice pamiętają tylko zwycięzców. Nie ważne więc jak, ważne by zwyciężać i o to tak naprawdę nam chodzi. Celem każdego z nas powinna być chęć gry o mistrzostwo kraju.

Rozmawiałeś już z trenerem Zbigniewem Pyszniakiem na temat tego, czego oczekuje od ciebie podczas meczów?

- Nie, nie rozmawialiśmy jeszcze o tym, także na chwilę obecną nie wiem nawet czy będę wychodził do gry w pierwszej piątce czy z ławki rezerwowych. Przede wszystkim to oczekuję, że swoją grą będę w stanie pomagać Siarce zwyciężać każdy kolejny mecz. To jest dla mnie najważniejsze.

Polska ekstraklasa, Siarka Tarnobrzeg, będą dla ciebie trampoliną do dalszej kariery?

- Tak, mam nadzieję, że tak będzie. Nie zdecydowałbym się na podpisanie kontraktu z Siarką, gdybym nie sądził, że nie pomoże mi to w mojej karierze. Mam wielką nadzieję, że gra w Polsce będzie dla mnie odskocznia do kariery pełnej sukcesów.

Porozmawialiśmy o twoim nowym klubie, ale fani w Polsce nadal zastanawiają się kim właściwie jest Kevin Goffney? Jakim typem gracza? Co może dać swojej drużynie?

- Cóż, przede wszystkim jestem strzelcem. Wydaje mi się, że potrafię nieźle rzucać z dystansu. I nie ma dla mnie większego znaczenia jaki styl prezentuje drużyna. Generalnie na pierwszym miejscu stawiam dobro zespołu i myślę, że potrafię dostosować się do wymogów gry w kolektywie. Tego uczyli mnie na uczelni Chattonooga i mam nadzieję, że teraz będę mógł wykorzystać zdobytą naukę w pierwszym swoim zawodowym klubie. Co prawda mam za sobą trudny rok związany z kontuzją i brakiem gry, ale myślę, że dam sobie radę.

Wspomniałeś o grze w lidze akademickiej. NCAA przygotowało cię do występów na parkietach zawodowych?

- Gra w koszulce Chattonoogi była naprawdę owocna. Na uczelni nie chodzi jednak o samą rywalizację koszykarską, ale również o zbudowanie więzi pomiędzy ludźmi, zbudowanie chemii, dzięki której każdy Amerykanin czasy w NCAA wspomina wyjątkowo.

Nie odpowiedziałeś na pytanie...

- OK., więc odpowiem tak: w koszykówkę zorganizowaną zacząłem grać chyba w ósmej klasie, czyli miałem około 14-15 lat. To trochę późno, dlatego zdaję sobie sprawę, że nadal mam nad czym pracować i co poprawiać. Wierzę, że ciężką pracą mogę jednak nadrobić braki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×