Wicemistrzowie świata sprzed czterech lat wprawdzie mundial rozpoczęli od zwycięstwa z Chinami 89:81, ale wygrana nie przyszła tak łatwo, jak można było się tego spodziewać. Drużyna z Azji postawiła bowiem twarde warunki, zaciekle goniła i przez moment nawet przejęła inicjatywę w tym meczu, ale koniec końców to podopieczni Jonasa Kazlauskasa mogli się cieszyć z pierwszego, jakże ważnego, triumfu. - Chińczycy zagrali dobrze, ale my już nie. Po tym jak zostali zawieszeni dwaj nasi ważni gracze, nie mogliśmy zagrać dobrze - próbował usprawiedliwiać Litwin. - Jeśli by zagrali Antonios Fotsis i Sofoklis Schortsanitis (obaj zostali zawieszeni na dwa mecze za bójkę w trakcie spotkania towarzyskiego z Serbią - przyp.aut.), moglibyśmy trafiać na wyższej skuteczności i grać znacznie częściej piłki pod kosz. Popełnialiśmy proste błędy, nie pomagaliśmy sobie nawzajem w obronie i ataku, wahaliśmy się rzucać. Ale jestem szczęśliwy ze zwycięstwa i czekam na drugie spotkanie - dodał Kazlauskas.
Pewnym punktem Hellady w tych zawodach był Nikolaos Zisis. Gracz ten zakończył potyczkę z dorobkiem aż 21 punktów i 5 zbiórek, był wraz z Ioannisem Bourousisem najskuteczniejszy w swoim zespole. - Każde spotkanie jest bardzo ważne i jestem dumny z tego, że rozpoczęliśmy udział w mistrzostwach świata od zwycięstwa, ale mogliśmy ograć Chiny łatwiej. Wpływ na to miały nasze błędy, ale wiemy, że jesteśmy w stanie zagrać lepiej. Musimy grać przez całe 40 minut tak, jak pod koniec tego meczu - przyznał z kolei Zisis.
W innych humorach byli Chińczycy. Nie udało im się wygrać, choć dzielnie walczyli, zrobili wszystko, co mogli, aby wygrać. To jednak nie wystarczyło. - Walczyliśmy twardo. Myślę, że graliśmy dobrze, ale nie byliśmy w stanie wygrać. Jesteśmy młodym zespołem. Młode zespoły charakteryzują się tym, że zbyt szybko się cieszą i popełniają błędy. Jak było widać mieliśmy momenty lepszej gry oraz tej gorszej - powiedział Bob Donewald Jr., trener azjatyckiego teamu.
Niezadowolenia z zaprzepaszczonej przecież tak rzadko spotykanej okazji do pokonania silnego rywala nie krył Sun Yue. - Czuje się trochę źlę, bo przegraliśmy, choć byliśmy bardzo blisko. Teraz jednak musimy zapomnieć o tej grze i przygotować się do kolejnych.