Canarinhos postraszyli faworytów
Po dwóch gładkich wygranych Amerykanie w końcu napotkali silny opór ze strony Brazylii. Długo mecz nie układał się po myśli podopiecznych Mike'a Krzyzewskiego, lecz w końcówce potwornie zmęczeni Canarinhos nie potrafili przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. A mieli ku temu kilka idealnych okazji.
Emocje trwały dosłownie do ostatniej syreny. Faulowany w ostatniej akcji Marcelo Huertas przestrzelił pierwszy rzut wolny, a drugi specjalnie chybił. Niespodziewanie jednak sam zebrał piłkę, jednak osaczony pod koszem Leandro Barbosa nie zdołał już oddać celnego rzutu.
Chwilę wcześniej kapitalną indywidualną akcją popisał się Chauncey Billups, jeden z ojców wygranej USA, autor 15 punktów. Jak zwykle nie do zatrzymania dla przeciwnika był Kevin Durant, zdobywca 27 punktów i 10 zbiórek. Mimo wygranej, trzeba powiedzieć, że Amerykanie nie zagrali dobrego spotkania. Znów zbyt wiele akcji próbowali rozwiązać w pojedynkę, często w ich poczynaniach nie było żadnego pomysłu, a w kluczowych momentach czwartej kwarty popełniali stratę za stratą.
Zespół trenera Rubena Magnano długo był równorzędnym rywalem dla głównych faworytów do złotego medalu. Ich akcje były składniejsze i gdyby nie wyraźny spadek skuteczności w decydujących fragmentach, mecz ten mógł zakończyć się niespodzianką. Świetny mecz rozegrali Huertas, Barbosa oraz Marcus Vinicius. Szkoda, że pełni zdrowia wciąż nie jest Anderson Varejao, który na pewno istotnie wzmocniłby silę rażenia koszykarzy z Ameryki Południowej.
Tym samym USA zapewne zakończy rozgrywki grupowe na pierwszym miejscu z kompletem zwycięstw. Przed ekipą Coacha K zostały już tylko bowiem batalie z dwoma kopciuszkami - Iranem i Tunezją.
70:68
(22:28, 21:18, 18:13, 9:9)
USA: Kevin Durant 27 (10 zb), Chauncey Billups 15, Derrick Rose 11, Lamar Odom 8 (9 zb), Andre Iguodala 3, Kevin Love 3, Russel Westbrook 2, Rudy Gay 1, Eric Gordon 0, Tyson Chandler 0.
Brazylia: Marcus Vinicius 16, Leandro Barbosa 14, Tiago Splitter 13 (10 zb), Marcelo Huertas 8, Marcelo Machado 7, Alex Garcia 5, Guilherme Giovannoni 5, Murilo Becker 0, Joao Paulo Batista 0.
Bałkańska strzelanina dla Słowenii
Początkowa faza należała do Hrvatskiej. Podopieczni Josipa Vrankovicia wyszli na nieznaczne prowadzenie i długo nadawali ton wydarzeniom na parkiecie w Stambule. Świetny okres gry notował Marko Tomas, który w pierwszej połowie zdobył 13 punktów.
Po chwili odpoczynku do pracy wzięli się Słoweńcy. Seria czterech trójek z rzędu w odstępie niecałych dwóch minut zupełnie odwróciła losy spotkania. 4. zespół ostatnich mistrzostw Europy nie dość, że zredukował deficyt, to szybko wysforował się na prowadzenie. Na domiar złego dla Chorwatów, poważne problemy z faulami mieli podkoszowi, w tym lider zespołu Ante Tomić, który zdobył ledwo cztery punkty!
Kiedy wydawało się, że ekipa Memiego Becirovicia kontroluje wydarzenia i pewnie zmierza po zwycięstwo, na ofensywny zryw zdecydowali się ich lokalni rywale. Odpowiedzieli tym samym, czyli celnymi trójkami. Kiedy czwarty rzut zza linii 6,25m w krótkim czasie przedziurawił kosz Słoweńców zrobiło się 71:69 dla Chorwacji.
Ostatnie słowo należało jednak do Słowenii. Dobrze w tym okresie spisywał się Samo Udrih, brat bardziej znanego Beno Udriha. Skuteczność graczy w czerwonych strojach nie była już tak dobra jak jeszcze na początku czwartej kwarty, w związku z czym dwa punkty do swojego konta mogli zapisać ich rywale.
Po 15 punktów dla zwycięzców uzbierali Uros Slokar i Jaka Lakovic. Pięć punktów więcej zapisał na swoim koncie Roko Leni Ukić, najlepszy wśród pokonanych.
91:84
(16:18, 23:26, 26:15, 26:25)
Słowenia: Uros Slokar 15, Jaka Laković 15, Goran Dragić 14, Bostjan Nachbar 11, Samo Udrih 9, Gasper Vidmar 9, Miha Zupan 8, Primoz Brezec 6, Sani Becirovic 4.
Chorwacja: Roko Leni Ukić 20, Marko Popović 17, Marko Tomas 17, Luka Zorić 8, Marko Banić 6, Davor Kus 5, Luksa Andrić 5, Ante Tomić 4, Bojan Bogdanović 2, Kresimir Loncar 0, Zoran Planinić 0.
Haddadi i spółka lepsi w meczu outsiderów
Bezpośrednie starcie dwóch najgorszych ekip w grupie B było tak naprawdę jedyną okazją do zdobycia kompletu punktów dla jednej z drużyn. Swoją okazję wykorzystali koszykarze z Azji, jak zwykle prowadzeni do wygranej przez Hameda Haddadiego. Center Memphis Grizzlies zanotował double-double w postaci 23 punktów i 13 zbiórek.
Mecz ustawiła już premierowa kwarta, wygrana przez Irańczyków 23:11. Kapitalnie w tym okresie spisywał się Mehdi Kamrani, który tylko w tej części gry zgromadził aż 10 oczek. Przewaga późniejszych triumfatorów zaczęła rosnąć jeszcze bardziej w trzeciej kwarcie, w której znów dominowali tylko podopieczni znanego w Polsce Veselina Maticia.
Dzięki tej wygranej Iran najprawdopodobniej zapewnił sobie przedostatnie miejsce w grupie B. Wątpliwe bowiem, aby w kolejnych meczach udało im się pokonać wyżej notowanych rywali.
58:71
(11:23, 12:10, 13:22, 22:16)
Tunezja: Macram Ben Romdhane 10, Salah Mejri 10, Mohamed Dhifallah 9, Atef Maoua 7, Radhouane Slimane 6, Nizar Knioua 5, Marouan Laghnej 4, Marouan Kechrid 4, Hamdi Braa 3, Mohamed Hadidane 0, Amine Rzig 0.
Iran: Hamed Haddadi 23 (13 zb), Mahdi Kamrani 15, Arsalan Kazemi 14, Javad Davari 8, Saman Veisi 5, Oshin Sahakian 4, Aren Davoudi 2, Iman Zandi 0, Moosa Nabipour 0.
Tabela
Msc | Drużyna | M | PKT | Z | P | Bilans |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | USA | 3 | 6 | 3 | 0 | 275:223 |
2 | Brazylia | 3 | 5 | 2 | 1 | 229:220 |
3 | Słowenia | 3 | 5 | 2 | 1 | 248:239 |
4 | Chorwacja | 3 | 4 | 1 | 2 | 237:251 |
5 | Iran | 3 | 4 | 1 | 2 | 190:214 |
6 | Tunezja | 3 | 3 | 0 | 3 | 179:231 |
Harmonogram gry 4 dnia grupy B:
Chorwacja - Tunezja (środa, godz. 15:30)
Iran - USA (środa, godz. 18:00)
Brazylia - Słowenia (środa, godz. 20:30)