MŚ koszykarek - grupa D: Rosjanki minimalnie lepsze od Czeszek, Japonki poknują Argentynę

Dwa niezwykle dramatyczne spotkania odbyły się w grupie D czeskich mistrzostw świata koszykarek. Najpierw Japonki różnicą punktu wygrały z Argentyną, a w drugim meczu faworyzowana Rosja wymęczyła triumf nad gospodyniami. Wicemistrzynie Europy tym samym praktycznie mogą cieszyć się z pierwszego miejsca w grupie, bo najprawdopodobniej wygrana nad Czeszkami przesądza tą sprawę.

Tomasz Wiliński
Tomasz Wiliński
Walka o każdą piłkę i rywalizacja na najwyższym poziomie to kwintesencja koszykówki. Takim meczem był pojedynek Japonii z Argentyną. Zawodniczki od pierwszych minut nie zamierzały rezygnować z walki o zwycięstwo. Przecież w tym meczu miało rozstrzygnąć się, kto przedłuża swoje szanse na grę w drugiej fazie mistrzostw. Yoko Oga liderka z prawdziwego zdarzenia, obalała i zmęczona przy każdej okazji była okładana lodem i masowana przez japońskich fizjoterapeutów, aby mogła zapewnić Japonii zwycięstwo. Już na początku starcia obu drużyn doszło do zderzenia głowami dwóch zawodniczek z numerem 15: Sachiko Ishikawy z Japonii i Florencii Fernandez z Argentyny. Krwawiąca Azjatka została natychmiast opatrzona przez lekarza reprezentacji i powróciła na pole gry. Florencia również z opatrunkiem na głowie wróciła na parkiet wspierać swoje koleżanki.
Fernandez po zderzeniu głowami z Ishikawą, zdj. Leszek Stępień
Fernandez z podbitym okiem i opatrunkiem na głowie również angażowała się w grę jak tylko potrafiła. W rywalizacji z szybszymi Japonkami nie miała jednak szans. Argentynki przyjechały na mistrzostwa po to, aby zaznaczyć swoją dominację w Ameryce Południowej i zająć jak najwyższe miejsce. Jednak w starciu z najlepszymi zespołami z Europy i Azji okazywały się słabsze. Japonki wykazywały się niesamowitą wolą walki i nie zamierzały po raz drugi przegrać w turnieju. Po piętnastu minutach meczu prowadziły z Argentyną 29:20, ale do końcowego sukcesu potrzeba było jeszcze większego zaangażowania i wielu minut. Do końca drugiej kwarty nie było wiadomym, która z drużyn wygra to spotkanie. Wynik zmieniał się na korzyść to jednej to drugiej drużyny, a mecz był niezwykle wyrównany . 1:21 minut przed końcem połowy spotkania na tablicy widniał wynik 31:31 i każda z drużyn robiła, co w jej mocy, aby zejść do szatni choćby z minimalną przewagą. Ta sztuka udała się podopiecznym Fumikazu Nagamy, które z wynikiem 34:31 były bliższe zdobycia dwóch punktów w spotkaniu. Po przewie tempo meczu nie spadło, a wręcz przeciwnie obie drużyny narzuciły niesamowite tempo. Japonki jak dzień wcześniej zaczęły szukać swojej szansy w grze z dystansu, co im się udawało z niezłym skutkiem. Tym razem różnicy wzrostu nie było, a więc obie drużyny mogły grać swoje. W trzeciej i czwartej kwarcie drużyny z Japonii i Argentyny rzuciły się na siebie jak lwice. Wynik odzwierciedlał sytuację na parkiecie, a oscylował w granicach remisu. Japonki nie zamierzały oddać minimalnej przewagi, ale Albicelestes cały czas deptały im po piętach. 2:34 minut przed końcem Argentynki zdobyły jednopunktowe prowadzenie a Japonia rzuciła się do ataku i po kilku nieudanych rzutach znów odzyskała swoją skuteczność. Niezwykłe emocje w ostatniej minucie udzieliły się wszystkim. Punkt za punkt. Zmiana prowadzenia co kilka sekund. Zaangażowanie godne finału. To wszystko mieliśmy w pierwszym meczu drugiego dnia mistrzostw w grupie D. Na 15:26 sekundy przed końcem Argentyna prowadziła jednym punktem i Japonia posiadała piłkę. Przerwa goniła przerwę. Azjatki ciągle w posiadaniu piłki musiały zdobyć chociaż punkt, aby myśleć o zwycięstwie. Oga w samotnej akcji próbowała zdobyć punkty, ale Argentynki powstrzymały ją faulem i na sekundę przed końcem wynik nie ulegał zmianie.Ale oga w ostatnim momencie rzuciła za dwa i zwycięstwo dla Japonii!! Wynik spotkania to 59:58 dla Japonii, co daje im awans do drugiej rundy. Oga była klasą samą w sonie i z 21 punktami została bohaterką spotkania.
Yuko Ogo w ostatniej akcji meczu, zdj. Leszek Stępień
Argentyna - Japonia 58:59 (18:17, 13:17, 11:14, 16:11)
Japonia: Yuko Oga 21 pkt, Ayumi Suzuki 6 pkt, Al Mitani 3, Yoko Nagi 0, Maki Takada 4, Hiromi Suwa 14, Yoshie Sakurada 2, Sachiko Ishikawa 9, Asami Yoshida 00, Saori Fujijoshi 0 Argentyna: Debora Gonzales 5, Agostina Burani 4, Paula Reggiardo 2, Alejandra Chesta 0, Noelia Mendoza 5, Marina Cava 3, Paula Gatti 0, Marcela Paoletta 5, Sandra Pavon 3, Melisa Cejas 0, Carolina Sanchez © 16, Florencia Fernandez 15 Pojedynek Rosja i Czechy to starcie o prym w grupie. Hala Areny Vodova w Brnie wypełniona po brzegi kibicami obu drużyn aż drżała w posadach od trąbek i okrzyków kibiców. Faworytkami były Rosjanki, ale i Czeszki po zwycięstwie w pierwszym meczu nie zamierzały łatwo oddać punktów. Podopieczne Lubora Blazka wspierane dopingiem własnych kibiców chciały ten mecz wygrać, aby do zademonstrować swoje aspiracje jakimi jest zdobycie medalu. Rosjanki w pierwszej akcji meczu nie zdołały nawet oddać rzutu do kosza , ale i Czeszki w kontrze zawiodły.Ilona Korstin zdobyła pierwszy punkt w meczu, ale odpowiedź Czech natychmiastowa. Mecz od pierwszych minut na bardzo wysokim poziomie, co dowodzi, że mistrzostwa nabierają tempa. To już trzeci taki mecz tego dnia w Brnie. Mijały kolejne minuty meczu, a nieskuteczność faworytów turnieju zaskakiwał. Przy wyniku 6:5 dla Czech obie ekipy trafiały co najwyżej w obręcz kosza. Popełniały mnóstwo błędów, z których nic nie wynikało. A na trybunach aż wrzało. Ten impas przełamała kapitan Czeszek Hana Horakova. Jednak w moment udało się Rosjankom objąć prowadzenie. Przy decyzjach sędziów na niekorzyść Czech kibice aż podrywali się z miejsc, a na tablicy na 2:44 minut przed końcem pierwszej kwarty widniał wynik 12:9 dla Rosji. Lubor Blazek nerwowo krzyczał na swoje zawodniczki i przekazywał kolejne zalecenia do gry. Rosjanki spokojne, przekonane o swojej wyższości nie potrzebowały rad od trenera. To też potwierdził początek drugiej kwarty. Rosjanki zaczęły uciekać rywalkom i zyskały 8 punktową przewagę w zaledwie dwie minuty. Czeszki całymi siłami starały się odrobić straty, ale popełniały dużo błędów. W reprezentacji Rosji niesamowita Becky Hammon nie pozostawiała wątpliwości, że jest zawodniczką najwyższych lotów. Po stronie czeskiej Hana Horakova cały ciężar gry wzięła na siebie i na półtorej minuty przed końcem pierwszej połowy meczu miała na koncie już 14 punktów z 22 całego zespołu. Czeszki nie mogły jednak dogonić Rosji, która do przerwy schodziła z jedenastoma punktami zaliczki prowadząc 33:22. Czeszki chcąc zmienić wynik spotkania musiały znaleźć receptę na drużynę Borysa Sokołowskiego. Po przerwie Czeszki zdołały narzucić swój styl gry, co skutkowało szybkim odrobieniem 4 punktów. Mecz dopiero teraz nabrał rumieńców. Gra stała się agresywna, ale to właśnie najbardziej podobało się kibicom. Po pięciu minutach gry Czeszki przegrywały 10 punktami 28:38, ale mają w swoich szeregach nieustępliwą Hanę Horakovą. Ona przechwytując piłkę sama odrobiła 5 punktów. Do czwartej kwarty zespoły przystępowały przy wyniku 42:36 dla Rosji. 10 minut z emocjami jakich mało. Reprezentacji Czech rzuciła się do ataku i to z dobrym skutkiem. Po 4 minutach gry zmniejszyły straty i zaczynały kontrolować sytuację. Inicjatywa należała do nich, trzeba było to tylko wykorzystać. Czas upływał, a Czeszki nadal przegrywały. Zmęczone, półprzytomne chciały ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Ale Rosja to zespół typowany na finał mistrzostw. Wydawało się, że kontrolują grę i gdy tylko Czeszki zbliżały się do nich potrafiły utrzymać przewagę punktową. W ostatniej minucie Rosjanki miały zamiar już tylko utrzymać przewagę szanując piłkę. Hammon długo rzogrywała, ale Horakova nie dawała za wygraną. Dzięki niej różnica punktów zmalała do 4 punktów, a Czeszki były jeszcze w posiadaniu piłki. Hana zalewała się potem, ledwo trzymała się na nogach, ale na ostatnie sekundy zdołała jeszcze wykrzesać siły. To jest prawdziwy kapitan. Po dwóch rzutach osobistych i jednym wykorzystanym Rosja prowadziła 55:52 i miała w posiadaniu piłkę. Co wymyslił Lubor Blazek na ostatnie 9:91 sekundy? Kazał faulować, byle tylko zatrzymać zegar. Osipova zmarnowała dwa rzuty osobiste, ale Czechy nie zdołały trafić do kosza. Rosjanki wygrały, ale Czeszki pokazały wysoką klasę.
Rosja - Czechy 55:52 (12:9, 21:13, 9:14, 13:16)
Rosja: Rebekka Hammmon 13, Maria Stepanova 9, Ilona Korstin 8, Olga Arteshina 8, Elena Danilochkina 6, Marina Kuzina 5, Svetlana Abrosimova 4, Irina Osipova 2, Natalia Vieru 0, Irina Sokolovskaya 0, Tatiana Vidmer 0, Natalia Zhedik 0 Czechy: Hana Horakova 21, Jana Vesela 8, Katerina Elhotova 7, Edita Sujanova 5, Ilona Burgrova 4, Eva Viteckova 4, Ivana Vecerova 2, Petra Kulichova 1, Veronika Bortelova 0, Michaela Ferancikova 0, Marketa Bednarova 0, Tereza Peckova 0 Tabela

Msc Drużyna M PKT Z P Bilans
1 Rosja 2 4 2 0 141:115
2 Czechy 2 3 1 1 119:108
3 Japonia 2 3 1 1 122:144
4 Argentyna 2 2 0 2 111:126

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×