To był zdecydowanie najbrzydszy pojedynek w hali Chemika w tegorocznym sezonie. Świadczy o tym chociażby fatalna skuteczność obu drużyn z dystansu i półdystansu (odpowiednio 37 i 43 procent) oraz mnóstwo fauli. Być może wpływ na taki przebieg gry był brak w zespole Artego kontuzjowanej Stephanie Raymond. - Wiedzieliśmy o osłabieniach gospodyń. Tym bardziej cieszę się, że w takich okolicznościach wywozimy z Bydgoszczy bardzo cenne dwa punkty - podkreślił po zawodach szkoleniowiec Widzewa.
Dlatego nawet wyrównany wynik przez większą część spotkania nie mógł wpłynąć na atrakcyjność spotkania. Nawet wówczas gdy jednej z drużyn udało się uzyskać większą przewagę, po jakimś czasie rywali szybko niwelowały straty. - Trudno jest wygrać spotkanie, kiedy łodzianki w ataku zebrały siedemnaście piłek. Widzew tym samym potwierdził, że jest rewelacją rozgrywek. Dla nas kolejna porażka oznacza bardzo głęboki kryzys - tłumaczy Adam Ziemiński.
O ostatecznym wyniku rozstrzygnęła końcówka czwartej kwarty. Jeszcze po szalonej "trójce" Moniki Sibory oraz akcji Kristen Morris Artego prowadziło 54:51. Jednak ostatnie minuty to wyraźna dominacja beniaminka. Szczególnie ważny rzut z dystansu Lidii Kopczyk pozwolił łodziankom na doprowadzenie do remisu po 54:54. Bydgoszczanki zbyt chaotycznie rozgrywały swoje akcje, co znakomicie wykorzystały widzewianki. Jeszcze jedna "trójka" na półtorej minuty przed końcem Katarzyny Kenig (56:59) już kompletnie dobiły gospodynie.
Artego Bydgoszcz - Widzew Łódź 58:69 (13:12, 17:15, 10:17, 18:25)
Artego: Natalia Mrozińska 15, Monika Sibora 12, Marta Urbaniak 11, Agnieszka Szott 9, Lori Crisman 6, Kristen Morris 4, Sabina Parus 1, Aleksandra Kaja 0.
Widzew: Katarzyna Kenig 18, Joanna Górzyńska-Szymczak 10, Anna Tondel 10, Małgorzata Chomicka 9, Olga Żytomirska 9, Aleksandra Pawlak 8, Lidia Kopczyk 5, Kamila Trojanowska 0, Kamila Polit 0.