- To zwycięstwo doda nam sporo pewności siebie. W poprzednich spotkaniach do wygranych brakowało niewiele - powiedział jeden z bohaterów Szóstek, Elton Brand, który zdobył 20 punktów. Do czterech przedłużył serię meczów z przynajmniej dwudziestoma oczkami na koncie.
Zespół z Filadelfii w trzeciej kwarcie zdrzemnął się, co wykorzystali miejscowi i uciekli na dziewięć punktów. Doug Collins nie załamał rąk i dokonał roszad, które okazały się strzałem w dziesiątkę. Wysocy Szóstek pomogli zniwelować stratę i przyjezdni przed ostatnią odsłoną przegrywali w Madison Square Garden zaledwie 80:81.
Walka kosz za kosz trwała niespełna osiem minut. Knicks po raz ostatni prowadzili po akcji Amare Stoudemire'a (92:90). Później na parkiecie dzielili i rządzili zawodnicy z Filadelfii, którzy w krótkim odstępie czasu zdobyli dziewięć punktów z rzędu i przejęli kontrolę nad wynikiem. Wygraną Sixers celnymi rzutami wolnymi przypieczętował Evan Turner.
- Mieliśmy zbyt dużo przestojów. Nie byliśmy należycie skoncentrowani - wytłumaczył porażkę trener Mike D'Antoni.
New York Knicks - Philadelphia 76ers 96:108 (25:33, 31:21, 25:26, 15:26)
(Stoudemire 21 (15zb), Douglas 17, Gallinari 15 - Brand 20 (7zb), Williams 19, Holiday 19 (8as))