- Gratuluję drużynie z Zielonej Góry, która zagrała bardzo dobry mecz. Pierwszą połowę w naszym wykonaniu oceniłbym bardzo pozytywnie. Myślę, że dawaliśmy radę, zresztą na przerwę schodziliśmy przy jednopunktowym prowadzeniu. Od początku trzeciej kwarty zaczęliśmy jednak grać słabo; według mnie troszkę zbyt egoistycznie. Nie szukaliśmy siebie nawzajem i stąd ta przewaga drużyny Zastalu - powiedział po meczu Andrzej Pluta.
Co zadecydowało o zwycięstwie beniaminka Tauron Basket Ligi? - Wykorzystali to, że oddawaliśmy rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Były one niecelne, zielonogórzanie zbierali i robili to, co stanowi ich najmocniejszą broń: szybki atak. W dwie, trzy minuty zrobiło się dziesięciopunktowe prowadzenie, które dowieźli już do końca. My nie mieliśmy już nic do powiedzenia - ocenił kapitan Anwilu.
Jak Zastal, który do najwyższej klasy rozgrywkowej wrócił po dziesięcioletniej przerwie, jest przyjmowany wśród najlepszych ekip w kraju? - Myślę, że zielonogórzanie mają swoje tradycje i to bardzo duże. Pamiętam jeszcze finał mistrzostw Polski juniorów, a w ekstraklasie po raz ostatni byłem tutaj w 1999 roku. Zastal jest odbierany i postrzegany bardzo pozytywnie. Grają bardzo dobrze, mają jedną porażkę na sześć meczów. Są zespołem dobrze poukładanym, który wykorzystuje swoje najmocniejsze strony - stwierdził 36-letni koszykarz.