"Wolne" problemy Wisły Can Pack

Wisła Can Pack Kraków co prawda wygrywa mecz za meczem, ale przeważnie o sukces musi drżeć do końcowej syreny meczu. Największa w tym "zasługa" seryjnie pudłowanych w ostatnim czasie rzutów wolnych. Co dzieje się z celownikiem krakowskich zawodniczek, gdy te stają sam na sam przed koszem na linii rzutów wolnych?

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Wszystko zaczęło się w końcówce meczu z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. Krakowianki miały wygraną w regulaminowym czasie gry na wyciągnięcie ręki, ale dwa pudła Pauliny Pawlak oraz jedno Magdaleny Leciejewskiej dało nadzieję rywalkom. Te swoją szansę wykorzystały, gdy "trójką" do dogrywki doprowadziła Jelena Leuczanka, a w niej akademiczki zdobyły o jeden punkt więcej od krakowianek. Tutaj pudła się zemściły. - Na porażkę w tym meczu zebrało się kilka czynników, a jednym z nich były niewątpliwie chybione rzuty osobiste - mówił po tamtym meczu Jose Ignacio Hernandez, szkoleniowiec Wisły Can Pack Kraków.

Minęło zaledwie kilka dni, a do Krakowa zawitała ekipa TTT Ryga. Gospodynie zaczęły mecz fatalnie, a już w pierwszej kwarcie czterokrotnie spudłowała Ewelina Kobryn oraz dwukrotnie Janell Burse. - Nie wiem co się dzieje. Kobryn i Burse stają najczęściej na linii rzutów osobistych i zazwyczaj nie mają z tym problemów. Teraz jednak jest coś nie tak - ocenia Hernandez. Jak słusznie zauważono w takim meczu, w którym wygrywa się aż 89:48 niecelne rzuty osobiste nie mają większego znaczenia, ale co w przypadku, gdy wynik jest na styku?

Mecz na styku przytrafił się już po kilku dniach, kiedy to team spod Wawelu udał się na mecz z CCC do Polkowic. Co prawda podopieczne Hernandeza dużo rzutów tam nie oddały, bo zaledwie 10, ale trafiły tylko 6, a cały mecz rozstrzygnęły dopiero w samej końcówce wygrywając ostatecznie 50:48.

Kolejne nerwy przez pudłowane rzuty wolne krakowianki przysporzyły swoim trenerom i fanom podczas meczu Euroligi z Good Angels Koszyce. W całym meczu krakowianki osiągnęły zaledwie 50 procent skuteczności w tym elemencie gry i ponownie do ostatnich sekund musiały drżeć o wygraną. Wystarczyło natomiast trafić kilka "wolnych" w trzeciej kwarcie i nerwów z pewnością by nie było.

- Poświęcamy ostatnio dużo czasu na trening tego właśnie elementu, ale niestety to nie pomaga. Nie wiem w czym tkwi problem - zastanawia się hiszpański szkoleniowiec. Kolejna próba nerwów dla zawodniczek Białej Gwiazdy z rzutami wolnymi nadejdzie już w sobotni wieczór, kiedy to w krakowskiej hali Wisła Can Pack zmierzy się z PTS Liderem Pruszków. Czy tym razem skuteczność będzie na zadowalającym poziomie?

Cztery ostatnie mecze Wisły Can Pack Kraków i skuteczność z linii rzutów wolnych:

Wisła Can Pack Kraków - KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski; 14/22 = 64 procent, mecz przegrany po dogrywce 74:75
Wisła Can Pack Kraków - TTT Ryga; 14/24 = 58 procent, mecz wygrany 89:48
CCC Polkowice - Wisła Can Pack Kraków; 6/10 = 60 procent, mecz wygrany 50:48
Wisła Can Pack Kraków - Good Angels Koszyce, 10/20 = 50 procent, mecz wygrany 66:61

W ciągu trzech ostatnich meczach we własnej hali krakowianki wykorzystały zaledwie 38 z 66 rzutów wolnych, co daje tylko 58 procent skuteczności. Jak na rzuty wolne to zdecydowanie poniżej możliwości koszykarek Wisły Can Pack, bo tak, jak słusznie przyznał trener Hernandez, największe problemy mają Kobryn, Burse i Leciejewska, które zazwyczaj były bardzo pewne w tym elemencie koszykarskiego rzemiosła.

Ze statystycznego obowiązku trzeba jeszcze dodać, że w całym sezonie 2010/2011 Ford Germaz Ekstraklasy krakowianki notują 64 procent skuteczności na linii rzutów wolnych (w tym elemencie Wisła Can Pack jest najgorsza w całej lidze!), natomiast w Eurolidze owy wskaźnik pokazuje 67 procent.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×