Małe kroki - konferencja prasowa z udziałem Emira Mutapcicia, nowego trenera Anwilu Włocławek

W czwartek rano trener Emir Mutapcić podpisał kontrakt z Anwilem Włocławek, a już wieczorem poprowadził pierwszy trening z zespołem. W piątek natomiast bośniacki szkoleniowiec został oficjalnie zaprezentowany na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, zabierając głos w kwestii nowych perspektyw, którzy otworzyły się zarówno przed nim, jak i przed całą drużyną Anwilu.

W piątek rano trener Emir Mutapcić został oficjalnie zaprezentowany mediom we Włocławku jako pierwszy szkoleniowiec Anwilu Włocławek. Bośniak to trener z długoletnim stażem, a swoje największe triumfy święcił na ławce Alby Berlin, z który w latach 2000-2003 zdobył trzy mistrzostwa Niemiec oraz dwa puchary tego kraju. Następnie bez sukcesów prowadził New Yorker Phantoms Brunszwik, a od 9 grudnia jest oficjalnie szkoleniowiec drużyny wicemistrzów Polski, będąc jednocześnie remedium na chimeryczną grę drużyny w tych rozgrywkach.

Na konferencji prasowej Mutapcić odpowiedział na kilka bardzo istotnych pytań odnośnie tego, jak widzi przyszłość Anwilu, na czym będzie się skupiał w swojej pracy. 50-letni Bośniak opowiedział również o okolicznościach, dzięki którym znalazł się na Kujawach i o swoich poprzednich kontaktach z Polską.

Emir Mutapcić o negocjacjach z Anwilem...

- Negocjacje nie były długie, zajęły raptem tylko kilka dni. Dlaczego zdecydowałem się zostać trenerem Anwilu Włocławek? Uczciwie przyznam, że jedną z przyczyn było po prostu to, że w ostatnim czasie pozostawałem bez pracy i szukałem dla siebie nowego wyzwania. Miałem jeszcze jedną propozycję, ale była on z kraju nie tak bardzo koszykarskiego, jak Polska. Wiem, że Anwil to obok drużyny Asseco Prokomu i, choć było to kilka lat temu, Śląska Wrocław najbardziej rozpoznawalna ekipa z waszego kraju w Europie. Ponadto dowiedziałem się, że miasto Włocławek jest bardzo zaangażowane w budowę silnego klubu koszykarskiego, który ma wieloletnią tradycję. I właśnie dlatego tak szybko zdecydowałem się podjąć współpracę z Anwilem. Tak, jak powiedziałem - była jeszcze inna oferta, ale o wszystkim zdecydowały względy czysto sportowe, koszykarskie.

O tym, czy posiłkował się czyjąś opinią przed podpisaniem umowy z Anwilem i zna specyfikę polskiej koszykówki...

- Ale ja naprawdę dobrze znałem polską koszykówkę przed przyjazdem do Włocławka. Mam wiele doświadczeń związanych z waszym basketem i nie musiałem posiłkować się jakimiś telefonami by uwiarygodnić swoją opinię. Grałem przeciwko polskim drużynom jako zawodnik oraz jako trener, a nawet jako trener kadry Bośni i Hercegowiny. Byłem też w Polsce na Mistrzostwach Europy w 2009 roku, obserwując przy tym postawę polskich koszykarzy. Ponadto śledziłem również to, jak świetnie radzą sobie wasi młodzi zawodnicy, ci którzy wywalczyli srebrny medal Mistrzostw Świata do lat 17 w Hamburgu. To naprawdę bardzo dobra generacja i bardzo dobrze się dzieje, że związek kładzie obecnie tak duży nacisk na szkolenie młodych talentów. Młodym koszykarzom należy dawać szansę.

O rywalizacji z Polską...

- O rywalizacji było naprawdę wiele. Tak naprawdę jednak cały czas mam w pamięci przede wszystkim rok 1993, kiedy to mierzyliśmy się z reprezentacją Polski w meczu eliminacyjnym do Mistrzostw Europy we Wrocławiu. Pamiętam polską drużynę, która była bardzo wymagającym rywalem, ale to my pokonaliśmy ich różnicą dziesięciu czy dwunastu punktów. To bardzo fajne wspomnienie (śmiech).

O tym, że obejmuje zespół Anwilu w połowie sezonu...

- Mam tego typu doświadczenie. Kilka lat temu, było to prawdopodobnie w roku 2006, obejmowałem drużynę New Yorker Phantoms Brunszwik w trakcie trwania rozgrywek. Jednakże nie była to zupełnie taka sama sytuacja, ale trochę inna, bo wówczas do końca sezonu pozostawało tylko osiem tygodni.

O tym, czy włodarze klubu postawili przed nim jakiś cel...

- To, co jest w tej chwili dla mnie najważniejsze to ustabilizować formę zespołu. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem w stanie zrobić niczego od razu. Musimy spokojnie pracować nad poprawą różnych elementów i rezultaty przyjdą same, ale to wszystko będzie działo się powoli, krok za krokiem. Bardzo ważne jest dla mnie to, by drużyna czuła się pewnie tutaj we Włocławku i żeby nie przegrywała spotkań u siebie, a na koniec sezonu liczy się oczywiście to, byśmy znaleźli się w trójce najlepszych zespołów ligi. Zobaczymy jak ułoży się nasza forma w play-off. Trzeba wiedzieć, że koszykówka to nie piłka nożna, gdzie już sama zmiana trenera może dać pewien impuls drużynie. Koszykówka jest dużo bardziej złożona i wszelkie nowe efekty są wdrażane powoli. My zaczynamy od małych zmian, a na rezultaty poczekamy jakiś czas.

O swoich nowych podopiecznych...

- Mam za sobą tylko jeden trening czysto koszykarski, który przeprowadziłem wczoraj zaraz po moim pojawieniu się we Włocławku. Dzisiaj (w piątek rano - przyp. M.F.) natomiast mieliśmy tylko takie spotkanie taktyczne przed sobotnim meczem przeciwko Enerdze Czarnym Słupsk, więc za dużo o zespole nie mogę jeszcze powiedzieć. Na pewno widać to, że drużyna ma swoją jakość i solidne fundamenty by być bardzo skutecznie grającym kolektywem. Drużyna ma potencjał, ale z tego co już się dowiedziałem, nie wykorzystuje go w stu procentach. Ja będę chciał to zmienić i będę chciał by ten potencjał był w każdym meczu wykorzystywany do maksimum. Nie będę się jednak śpieszył, ale z treningu na trening będę wdrażał nowe rzeczy, krok po krok realizując pewien program. To jest mój cel na chwilę obecną.

O tym, od czego trzeba zacząć poprawę jakości gry drużyny...

- Na pewno będę chciał zmienić podejście do defensywy. Z tego co się dowiedziałem, to był największy problem tego zespołu - fakt, że rywale rzucali nam bardzo dużo punktów, nawet w naszej hali. Dlatego będziemy mocno pracować konkretnie nad tym elementem i dzięki temu będziemy polepszać naszą grę w ogóle. Bardzo ważne jest by zespół dobrze funkcjonował w obronie, rozumiał na czym ona polega i grał tak zwaną "denying defense", czyli obronę, która bardzo mocno uprzykrza atak rywala i uniemożliwia łatwe przekazywanie piłki. Chciałbym również, by zespół grał agresywnie tak mocno, jak tylko się da. Ponadto będę starał się dotrzeć do zawodników mentalnie. Będę chciał wpłynąć na ich kondycję psychiczną, bo to też jest bardzo ważny element, który wpływa na jakość gry zespołu. Liczę tutaj na pomoc moich asystentów, którzy na chwilę obecną lepiej znają specyfikę każdego z zawodników.

O ewentualnych wzmocnieniach...

- Przede wszystkim kwestia jakichkolwiek zmian na chwilę obecną jest niemożliwa z dwóch powodów: okienko transferowe jest zamknięte, a ja nie znam zespołu. Najpierw muszę poznać drużynę, a potem będziemy mogli porozmawiać o jakichkolwiek zmianach.

O sobotnim meczu z Energą Czarnymi Słupsk...

- Nasza gra na pewno nie ulegnie zmianie w jakiś szczególnie mocny sposób. Przede wszystkim będziemy więc bazować na tym, co starał się doskonalić poprzedni trener. Powiedziałem jednak moich zawodnikom, że on tej pory muszą wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności i każdy nasz mecz, a także każdy nasz trening ma być krokiem do przodu. Koszykówka składa się bardzo małych rzeczy, które tak naprawdę wszystkie są bardzo ważne. Wiele z tych elementów będę starał się poprawiać, ale w sobotę zagramy jeszcze starym system, przynajmniej w ataku. W obronie zaś będę wymagał jednak maksymalnego zaangażowania, bo chcę by defensywa zaczęła się poprawiać już od meczu z Czarnymi. Dzięki temu będzie nam się grało łatwiej w ataku.

O swoich metodach szkoleniowych...

- Lepiej jest aplikować krótsze treningi, ale bardziej intensywne, niż długie, meczące, po których zawodnicy nie mają chęci przyjść na kolejne. Owszem, treningi trzygodzinne czy dłuższe też mają swój sens i cel, ale to już nie w grudniu. Bardziej przydatne są na początku każdego sezonu, w okresie przygotowawczym, kiedy trzeba pracować nad wieloma elementami koszykówki, takimi jak siła, wytrzymałość, kondycja.

Komentarze (0)