Mateusz Zborowski: Panie trenerze wydawałoby się że odniesiecie drugą porażkę w sezonie, tymczasem rzut równo z syreną Nowakowskiego dał dogrywkę, w której już zdominowaliście zespół Górnika. Takie zwycięstwo chyba bardzo cieszy?
Mladen Starcevic: Górnik w tym spotkaniu również miał mnóstwo rzutów, które oddawał pod koniec czasu, i które znajdowały drogę do kosza. Niesamowity mecz wałbrzyszan na bardzo wysokiej skuteczności. Gratuluje trenerowi Chlebdzie i koszykarzom Górnika, ponieważ postawili bardzo trudne warunki. To bardzo dobry zespół, który posiada świetną, temperamentną publiczność, która dała się nam we znaki, ale to jest nasza praca.
Dysponuje pan młodym składem, wzmocnionym Leszkiem Karwowskim, który wydaje się być mentorem dla tych młodych zawodników, ale mimo wszystko właśnie ci mało doświadczeni gracze potrafią iście po profesorsku wykonywać zalecenia taktyczne.
- Jesteśmy zespołem, który po ostatnim sezonie stracił aż 7 zawodników. Ciężko jest wkomponować w to miejsce nowych graczy. Z poprzedniego sezonu zostali Pamuła, Mokros i Karwowski, którzy grali w Ekstraklasie. Także naprawdę musimy ciężko pracować na nasze wyniki.
Wielu zawodników bardzo ceni pana umiejętności i chwali sobie współpracę. W kuluarach mówi się, że mógłby pan poprowadzić kadrę Polski. Jak pan podchodzi do tego tematu?
- Jestem już piąty sezon w Polsce i staram się robić dobrą pracę dla waszego kraju. Potrafiłem swoją postawą zwrócić uwagę na siebie, ale pomaga mi w tym cały sztab ludzi. Ja jestem do dyspozycji, jeśli ktoś uważa, że moja osoba jest odpowiednią kandydaturą na to stanowisko to bardzo mi miło. Rozumiem język polski, rozumiem mentalność zawodników także nie ma z tym problemów. Nie mi o tym decydować kto zostanie trenerem kadry.
Wspomniał pan o sztabie ludzi, który z panem współpracuje. Jesteście praktycznie jednym obozem z Polonią 2011 Warszawa. Wspólnie trenujecie i razem pracujecie na te sukcesy. Jak się układa takie nietypowe w polskiej koszykówce rozwiązanie?
- Współpraca układa się świetnie. Trener Polonii, Arkadiusz Miłoszewski to znakomity fachowiec i wiele wnosi do naszego programu. Na nasze sukcesy pracuje wiele osób. Prezes Walter Jeklin, Jarosław Popiołek - fundator, to nie jest tak, że całe zasługi spadają na trenerów. Pracujemy razem na sukces i to procentuje.
Sytuacja z pana udziałem pod koniec spotkania w Wałbrzychu spotkała się z falą krytyki ze strony kibiców Górnika, którzy dosyć brzydko wyrażali swoje niezadowolenie. O co chodziło w tym incydencie?
- Ja tylko poprosiłem o statystyki przed dogrywką. To moja praca. Ja nie sędziuję, nie biegam po parkiecie. Kibice zareagowali nerwowo, ale moje zachowanie nie miało na celu nic złego.
W takim razie wypada życzyć dalszych zwycięstw i awansu do TBL, ponieważ patrząc na waszą grę ręce same składają się do oklasków.
- To dopiero pierwsza runda i przed nami jeszcze bardzo daleka droga. Myślimy o każdym następnym meczu nie wybiegając tak daleko w przyszłość.