15 pytań do Gwiazdy I ligi - rozmowa z Leszkiem Karwowskim, zawodnikiem AZS Politechnika Warszawa

Leszek Karwowski w swojej karierze koszykarskiej w Polsce zasmakował już chyba wszystkiego. Obecnie swoją bogato zdobytą wiedzę przenosi na młodych zawodników AZS-u, w którym pełni rolę kapitana i lidera zespołu. Jeśli inżynierzy dalej będą tak kierowani przez Karwowskiego za rok będziemy znów mogli podziwiać grę tego koszykarza na parkietach TBL.

W tym artykule dowiesz się o:

Mateusz Zborowski: Jak rozpoczęła się twoja przygoda z koszykówką?

Leszek Karwowski: Rozpoczęła się dosyć dawno, jakieś 28 lat temu. Obejrzałem w telewizji mecz Chicago Bulls, zobaczyłem w akcji Scottie Pippena i się najzwyczajniej w świecie zakochałem w koszykówce!

Mecz, do którego wracasz pamięcią?

- Nie wracam w ogóle.

Koszykarski idol?

- Jak już wspomniałem, Scottie Pippen.

Ulubiona forma spędzania wolnego czasu?

- Czytanie książek i przebywanie w gronie rodzinnym.

Ideał kobiety?

- Moja żona oczywiście.

Gdybyś nie został koszykarzem to?

- W moim słowniku nie występuje słowo gdyby.

Twoja mocna strona?

- O moich mocnych stronach powinien mówić ktoś kto mnie dobrze zna, ja mogę się chwalić, że mam ich wiele, ale myślę że w tej chwili potrafię scalić zespół Politechniki.

Twoja słabość?

- Ptasie mleczko (śmiech).

Ulubiony napój?

- Herbata.

Trener, którego najlepiej wspominasz?

- Od każdego się czegoś nauczyłem. Każdy z nich sprzedał jakąś myśl, którą noszę w sobie.

Czego byś nigdy w życiu nie zrobił?

- Wszystko co miałem zrobić, to zrobiłem.

Największe marzenie?

- Żeby wszyscy ludzie chodzili uśmiechnięci.

3 rzeczy, które zabierzesz na bezludną wyspę?

- To jest dobre pytanie, ponieważ w 2012 roku ma nastąpić przebiegunowienie Ziemi, to być może zabiorę jakąś książkę, których posiadam dosyć sporo w swojej bibliotece.

Życiowe motto?

- Z miłości do życia i ludzi.

Idealny kandydat na trenera kadry?

- Myślę, że idealnego kandydata nie ma. Każdy ma swoje mocne i słabe strony, ponieważ żyjemy w świecie dualnym to raczej bardziej chodzi o sztab szkoleniowy ludzi, którzy zmobilizują ten zespół do tego, że uwierzy, że jest w stanie zajść wysoko.

Komentarze (0)