Zagraliśmy firmową akcję - komentarze po meczu KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. - Artego Bydgoszcz

W sobotnim pojedynku gorzowskie akademiczki pokonały bydgoskie Artego. - Każdy teraz czuje krew - mówił po meczu trener KSSSE AZS PWSZ. Gorzowski zespół rozegrał drugie spotkanie ligowe w osłabieniu, jak się okazuje - przyniosło drugie zwycięstwo.

Adam Ziemiński (trener Artego Bydgoszcz): Znając nasze dotychczasowe pojedynki można uznać, że to progres, ponieważ skończyliśmy na czternastu punktach straty, a zawsze było dużo więcej. Gorzów, mimo że osłabiony, nadal jest tygrysem i to bardzo groźnym, o czym się dzisiaj przekonaliśmy w drugiej połowie. Ja myślę, że my graliśmy na miarę naszych możliwości. Mieliśmy w tym spotkaniu nowego gracza i to był pierwszy mecz dla niej. Patrzyliśmy, jak będzie funkcjonować, a od razu trafiła na rywala z najwyższej półki. Nie jesteśmy w stanie wygrać, kiedy robimy tak dużo prostych strat, bo mogą być straty wynikające z bardzo dobrej obrony, ale nie w pierwszej linii, z których idą łatwe kontry. Te straty plus świetna dyspozycja wysokich graczy, m. in. Izy Piekarskiej pokarały nas. Osobiście jestem ze swojego zespołu zadowolony, bo dzielnie walczyliśmy. Obyśmy równie mocno mentalnie i fizycznie bili się z pozostałymi rywalami to mam nadzieję, że play-off, o którym marzymy, będzie w zasięgu ręki.

Dariusz Maciejewski (trener KSSSE AZS PWSZ Gorzów): Mecz był bardzo zacięty. Tak naprawdę był to mecz defensywy i zespół z Bydgoszczy naprawdę mocno walczył w obronie. Byliśmy o kilkanaście punktów lepsi. Graliśmy mądrze i w czwartej kwarcie nie pozwoliliśmy na żadną zbiórkę w ataku, w tych kluczowych momentach. Byliśmy bardzo mocno skoncentrowani, a każdy niecelny rzut trafiał w nasze ręce. Graliśmy długie rozsądne akcje. Zagraliśmy naszą firmową akcję, gdzie położyliśmy piłkę, by się toczyła i zyskaliśmy w ten sposób 17 sekund. Cieszę się, że zrealizowaliśmy w stu procentach założenia w defensywie. Mieliśmy wybronić zespół na 60 punktów i udało się to nam na 54. Wygraliśmy walkę na tablicach. Wychodząc trzema wysokimi zawodniczkami jesteśmy zespołem silniejszym fizycznie i to było widać. Dobrze wychodził też rzut za trzy punkty. Iza miała sto procent skuteczności, a Agnieszka Kaczmarczyk zagrała najlepszy mecz w sezonie. Trzeba pochwalić dziewczyny, że to serce na tym parkiecie zostało. Każdy teraz czuje krew. Wszyscy wiedzą, że jesteśmy osłabieni tymi problemami, jakie nas dotknęły i każdy będzie chciał udowodnić, że jest co najmniej równorzędnym zespołem. Czekają nas bardzo trudne wyjazdy. Najpierw Leszno, następnie trudny teren w Brzegu. Jeżeli przetrwamy bez strat to będzie super. Nasze zadanie teraz to nie spaść poniżej trzeciego miejsca w tabeli.

Monika Sibora (Artego Bydgoszcz): Gratuluję zespołowi przeciwnemu, bo poskładali się mentalnie. To jest ten zespół sprzed dwóch lat. Zostawiają serce na boisku. Jeżeli znajdzie się zespół, który zostawi jeszcze więcej serca to wtedy wygra. Natomiast uważam, że w tym meczu sędziowie pozwolili na agresywną grę, zapewne z powodu mistrzostw świata w piłce ręcznej. Było dużo walki na parkiecie. Z jednej strony podoba to się kibicom, ale z drugiej strony zaczyna się gra środa-sobota-środa-sobota i będzie ciężko wytrzymać to fizycznie. Chciałyśmy walczyć do końca, dlatego ten pojedynek był taki zacięty. Z sędziami mam bardzo dobry kontakt. Porozmawialiśmy, przybiliśmy piątkę i z uśmiechem się rozstaliśmy, bo myślę, że tak trzeba. Nie ukrywam, że miałyśmy bardzo dużo strat. Grałyśmy bardzo indywidualnie na koniec. Szkoda, bo przeciwko Gorzowowi trzeba grać zespołowo, a tego właśnie zabrakło.

Agnieszka Kaczmarczyk (KSSSE AZS PWSZ Gorzów): Myślę, że Artego postawiło nam w tym spotkaniu bardzo ciężkie warunki i zagrały bardzo dobry mecz. My wygrywając, udowodniłyśmy, że te wszystkie problemy, przez które ostatnio przechodzimy, są już nami. Pokazujemy, że teraz może być już tylko lepiej. Byłyśmy zdeterminowane i przygotowane na ciężką walkę. Bardzo się cieszę, że udało nam się uzyskać taki wynik.

Komentarze (0)